Oficjalnie: Kevin Strootman w Marsylii!
Niespotykanie miłe jest uczucie, gdy piłkarz, którego uwielbiasz, albo uwielbiałeś, albo któremu po prostu dobrze życzysz, trafia do jednego z Twoich ulubionych klubów.
Olympique Marsylia i Kevin Strootman to właśnie taki duet. Kapitalna sprawa dla Holendra, który ma ostatnią szansę na uratowanie swojej kariery, która w brutalny sposób była zatrzymywana przez kontuzje. Roma ostatecznie pożegnała się ze środkowym pomocnikiem, którego pierwsze kroki w dorosłym futbolu widziałem w Eredivisie, gdy był absolutnym liderem środka pola PSV.
Sami spójrzcie na jego historię (źródło danych: transfermarkt.pl):
Szczególnie brutalnym ciosem była kontuzja, która wykluczyła go z kadry na mundial w 2014 roku:
Roma (szczególnie w drugim okresie jego pobytu w Rzymie) miała być dla Strootmana czymś w rodzaju miejsca odrodzenia. Ten człowiek musiał ratować to, co pozostało z jego dobrze zapowiadającej się kariery. Owszem, są gorsze kluby do odbudowy samego siebie niż Roma, Strootman nie został brutalnie strącony do III lub IV ligi, albo w ogóle poza ramy piłki nożnej, do noszenia śmieci lub sprzątania ulic (od razu mówię – do każdego zawodu mam ogromny szacunek – tacy ludzie też są potrzebni na świecie – red.).
On po prostu mógł być kimś więcej niż tylko piłkarzem dobrych lub przyzwoitych klubów europejskich. On mógł być kimś na miarę Marka van Bommela, Philipa Cocu, Clarence’a Seedorfa czy nawet Franka Rijkaarda. Właściwie… gdyby porównać go do kogoś ze świata sportu, nie wiem, czemu do głowy przychodzi mi Robert Kubica. Widać podobieństwa.
Strootman trafia na Orange Velodrome za cenę 25 milionów euro i jest swego rodzaju ukojeniem bólu po tym, jak Andoni Zubizaretta i jego ludzie nie ściągnęli Mario Balotelliego.
Wiadomym jest, że ból zostanie uśmierzony tylko połowicznie, bowiem to nie jest tak bardzo wyczekiwany napastnik, który miałby pomóc OM w ogarnięciu się i zdobywaniu w końcu dużych punktów.
Rudi Garcia zabawił się w dobrego wujka raz jeszcze – kiedy Strootman przychodził na Stadio Olimpico, właśnie obecny trener marsylczyków był szkoleniowcem „Giallorossich”. Można więc powiedzieć, że znów wyświadcza przysługę Kevinowi.
Gdy zapytałem o zdania Grzegorza Zimnego z RetroFutbol.pl, stwierdził on, że również zasięgnął języka u innych osób, znających nieco lepiej holenderskich piłkarzy. Jeżeli Mariusz Moński, który na temat Beneluksu wiedział dużo, a może nawet jeszcze więcej, twierdzi, że nie jest przekonany, czy to dobry ruch - być może chwalimy władze OM zbyt wcześnie i udzielają się nam emocje.
Czas pokaże.
***
Ponieważ temat grzany był już od kilku dni, dzisiejsze komunikaty obu klubów nie są zaskoczeniem. Jedynie przypieczętowany został ruch, na którym – moim zdaniem – dobrze wyjdą obie strony. Poziom ligi francuskiej może lepiej pasować będącemu po przejściach Strootmanowi, zaś Eusebio di Francesco i tak dał do zrozumienia, że rola półfinalisty Ligi Mistrzów zobowiązuje klub do tego, by trzymać w nim ludzi gwarantujących poziom światowy.
Problem w tym... czy takimi ludźmi są de Rossi i N'Zonzi w porównaniu ze Strootmanem? To też temat na oddzielną dyskusję.
Zatem – możemy powiedzieć, że stało się.
Challenge accepted💯
— Olympique Marseille (@OM_English) 28 de agosto de 2018
🗣 Straight from the man himself.
⚪️🔵 | #KevinEstOlympien | #OMnation pic.twitter.com/spZSkfD89O
OFFICIAL | Kevin Strootman has completed a move to Olympique Marseille.
— AS Roma English (@ASRomaEN) 28 de agosto de 2018
Good luck, Kevin! 👏
Details ➡️ https://t.co/ok0lgAwhVb pic.twitter.com/iAzJcfJsEv
Dear Roma,
— Kevin Strootman (@Kevin_strootman) 28 de agosto de 2018
5 years ago I came to Rome and I immediately fell in love with this beautiful city and club. Thank you wonderful Roma, my team mates, the medical staff, the managers, board and staff: you’ve been like family to me. Good luck to you all! 💛❤️ @OfficialASRoma #ASRoma pic.twitter.com/xXultFCgFe