Carrasco wróci do Europy
Yannick Carrasco to podręcznikowy typ piłkarza, którego skusiły wielkie, chińskie pieniądze. Belg grał sobie w bardzo dobrym zespole, występował w końcu w Atletico Madryt, ale nie mógł do końca przebić się do składu. Był więc rezerwowym, ale na grę i tak nie mógł narzekać. Wielu piłkarzy oddałoby palca za to, by być na jego miejscu. Tymczasem Belg nie był z tego faktu zadowolony, nie czuł się z tym dobrze i uległ pierwszej lepszej okazji. Chińczycy zaoferowali mu rolę gwiazdy i ogromne pieniądze, więc Carrasco łyknął to jak młody pelikan i wyruszył na podbój Dalekiego Wschodu.
Trudno powiedzieć, że nie udało mu się nic zawojować. W zeszłym sezonie zaliczył w końcu 7 bramek i dołożył do nich 9 asyst. Obecne rozgrywki również rozpoczął od gola, choć nie dał swojemu zespołowi zwycięstwa. Carrasco odkrył jednak, że pieniądze i regularna gra to nie są jedyne wyznaczniki szczęścia. Według "Expressu" ma on życzenie opuścić Chiny i wrócić do Europy. Widocznie żyje mu się tu lepiej, a wielkie gaże, które tam dostawał nie poprawiały mu humoru na tyle, by chciał tam zostać. Latem najprawdopodobniej zawita już do Europy. Jest kilka klubów, które chciałyby go przywitać na "Starym Kontynencie".
Zainteresowane jego osobą są chociażby obydwa zespoły z Mediolanu. Włoskie media, chociażby "Tuttomercatoweb" twierdzą, że zarówno Inter, jak i Milan, będą biły się o jego podpis. Obydwu zespołom przydałby się taki skrzydłowy, więc nie możemy dziwić się, że chcą mieć go u siebie. Nie możemy jednak zapominać, że wciąż zainteresowany tym piłkarzem jest Arsenal. "Kanonierzy" również chętnie go przytulą. Tym bardziej, że jest to zawodnik, który nie powinien być dla nich za drogi. Carrasco obecnie wycenia się na jedyne 20 milionów euro, co wydaje się niedoszacowaniem, ale prawdopodobnie wynika ono z jego występów w niepopularnej lidze. To szansa dla powyższych klubów, by wyrwać go w zupełnie przyzwoitej cenie. Kwestią jest tylko przekonanie do siebie samego piłkarza, a że w Londynie wcale nie jest ładnie niż w Chinach, to chyba wiemy już przynajmniej, które miasto wybierze Belg. Teraz jeszcze czas na barwy.