Mecz jak marzenie - Liverpool sięga po Superpuchar Europy
Jeśli to miała być zapowiedź sezonu 2019/20, to dawać nam już wszystkie najważniejsze rozgrywki! W meczu o Superpuchar Europy obejrzeliśmy kawał kapitalnego futbolu. Po trofeum sięgnęła ekipa Liverpoolu, która pokonała po rzutach karnych Chelsea.
Składy:
Liverpool: Adrian – Gomez, Matip, Van Dijk, Robertson (90'Alexander-Arnold) – Henderson, Fabinho, Milner (64’Wijnaldum) – Oxlade-Chamberlain (46’Firmino), Salah, Mane (103' Origi)
Chelsea: Kepa – Azpilicueta, Christensen (84’Tomori), Zouma, Emerson – Jorginho, Kante, Kovacić (101'Barkley) – Pedro, Giroud (74’Abraham), Pulisić (74’Mount)
W początkowej fazie meczu konkretniejszy w swoich poczynaniach był Liverpool. Swoje szanse w pierwszym kwadransie mieli między innymi Sadio Mane czy Fabinho. Najgroźniejszą sytuację stworzył sobie jednak Mohamed Salah. Gwiazdor „The Reds” stanął praktycznie oko w oko z Kepą, który popisał się kapitalną interwencją. Chwilę później po drugiej stronie boiska w podobnej sytuacji znalazł się Olivier Giroud. Był jednak w gorszej pozycji niż Egipcjanin i również gorzej wykończył akcję.
Od tego momentu to Chelsea przejęła inicjatywę i już do końca pierwszej połowy nie pozwoliła na wiele rywalom. Koszmary kibiców „The Blues” wróciły w 22. minucie, kiedy to Pedro uderzył w poprzeczkę. Było to już czwarte „aluminium” w zaledwie drugim meczu pod wodzą Franka Lamparda.
Chelsea zaczęła grać bardzo bezpośrednio, próbując rozerwać defensywę Liverpoolu otwierającymi podaniami. Prym wiedli w tym Jorginho, Kovacić oraz Pedro, choć tak naprawdę każdy z ofensywnych graczy „The Blues” zaliczył choć jedno kapitalne podanie. Piłkarze Jurgena Kloppa niespecjalnie palili się do przeszkadzania podopiecznym Franka Lamparda. Ba, popełnili jeszcze kilka poważnych błędów w środkowej strefie boiska, czym jeszcze napędzili graczy Chelsea do mocniejszego pressingu.
W 36. minucie ofensywne zapędy „The Blues” zostały wreszcie sfinalizowane w pożądany sposób. Indywidualna akcja Christiana Pulisicia, który zaliczył perfekcyjne podanie do Girouda, który bez problemu pokonał zastępującego Alissona Adriana.
Trzy minuty później kolejny gol dla Chelsea. Kolejna fenomenalna akcja Pulisicia, którą sam zakończył. Piłka zatrzepotała w siatce, jednak Amerykanin w momencie podania od Emersona znajdował się na pozycji spalonej.
Pulisiciowi najwyraźniej włączył się Hazard. Na ten moment wygląda to na poważną sprawę.#LFCCFC
— Andrzej Twarowski (@TwaroTwaro) August 14, 2019
Druga połowa rozpoczęła się od pomyłki w defensywie Cesara Azpilicuety, który złamał linię spalonego. Piłka trafiła pod nogi świeżo wprowadzonego Roberto Firmino, który wysunął ją Sadio Mane. Senegalczyk na raty pokonał Kepę i doprowadził do remisu.
Azpilicueta robił juniorskie błędy na Old Trafford i teraz znowu to samo.#LFCCFC
— Andrzej Twarowski (@TwaroTwaro) August 14, 2019
Po strzeleniu bramki podopieczni Jurgena Kloppa poczuli krew i rzucili się na piłkarzy Chelsea. W przeciągu kilku minut swoje okazje mieli Fabinho oraz Henderson. Piłka jednak albo przelatywała obok bramki Kepy, albo lądowała w rękawicach hiszpańskiego golkipera.
„The Blues” nie zamierzali jednak składać broni. Po pierwszym, bardzo słabym kwadransie drugiej połowy piłkarze Franka Lamparda szybko odzyskali animusz i powrócili do swojej gry z pierwszej części gry.
W 75 minucie dwiema kapitalnymi interwencjami popisał się Kepa. Najpierw w świetnym stylu sparował strzał Mohameda Salaha, a następnie instynktownie sparował niechybnie zmierzającą do siatki piłkę po uderzeniu Virgila Van Dijka. Wielka klasa hiszpańskiego golkipera.
W radości ze strzelonego gola kibicom Chelsea znów przeszkodziła pozycja spalona gracza „The Blues”. Świetnie z piłką zabrał się świeżo wprowadzony Mason Mount i uderzył po długim słupku, jednak gwizdek arbiter spotkania oznajmił, że bramka nie mogła zostać uznana.
Do końca regulaminowego czasu gry wynik nie uległ już zmianie.
Na początku dogrywki kolejna dwójkowa akcja Firmino - Mane. Pierwszy podaje, drugi uderza i Liverpool wychodzi na prowadzenie.
W 98 minucie przed pierwszą swoją szansą w tym spotkaniu stanął Tammy Abraham. Młody Anglik stanął sam na sam z Adrianem, którego świetna interwencja uchroniła Liverpool przed stratą bramki. Z bohatera Hiszpan stał się jednak antybohaterem, gdy sfaulował Abrahama w polu karnym. Jedenastka dla "The Blues", którą spokojnie wykorzystuje Jorginho.
Gotta love extra-time.
— Gary Lineker (@GaryLineker) August 14, 2019
Abraham był zdecydowanie najaktywniejszym zawodnikiem Chelsea podczas dogrywki. Napastnik "The Blues" był niesamowicie blisko wykończenia akcji Pedro, który zagrał piłkę w pole bramkowe. Młody snajper minimalnie jednak chybił.
Wspominałem, że Adrian stał się antybohaterem? Wymażcie te słowa z pamięci. Golkiper Liverpoolu świetnie zachował się przy strzale z dystansu autorstwa Masona Mounta. Chwilę później na bramkę Hiszpana uderzał Pedro, którego strzał powędrował minimalnie obok słupka.
Przewagę w dogrywce miała drużyna Chelsea, lecz dodatkowe 30 minut również nie przyniosło rozstrzygnięcia.
Rzuty karne lepiej wykonywali podopieczni Jurgena Kloppa, którzy wygrali serię jedenastek 5-4. Tym samym piłkarze Liverpoolu po raz czwarty w historii sięgnęli po Superpuchar Europy.
Całkiem ciekawa jest ta @premierleague w tym sezonie.#SuperCup
— Andrzej Twarowski (@TwaroTwaro) August 14, 2019