Resovia w pierwszej lidze!
Piłkarze Resovii zostali trzeci beniaminkiem zbliżającego się sezonu pierwszej ligi. Podopieczni Szymona Grabowskiego w finale barażu pokonali Stal Rzeszów. Do rozstrzygnięcia wyniku były jednak potrzebne rzuty karne, które minimalnie lepiej wykonywali gospodarze i to właśnie oni, już za kilka tygodni rozpoczną walkę o awans do Ekstraklasy.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Resovia 0:0 (7:6 k.) Stal Rzeszów
W finale barażu o awans do pierwszej ligi miały się spotkać dwa zupełnie inne zespoły. Po pierwsze GKS Katowice – obok Widzewa Łódź uznawany za faworyta do promocji na drugi szczebel rozgrywkowy. Po drugie Bytovia Bytów – drużyna bijąca się o szybki powrót na zaplecze Ekstraklasy. Tymczasem zamiast dwóch pewnego rodzaju faworytów, obejrzeliśmy przysłowiowych kopciuszków. Obecność choćby jednego z rzeszowskich klubów nie przechodziła nawet przez głowę, nie mówiąc nawet o derbach, które odbyły się w ostatniej fazie bitwy o awans. W tej ostatecznie lepsza była Resovia i to właśnie podopieczni Szymona Grabowskiego zameldują się na zapleczu Ekstraklasy.
Resovia wygrała po pandemii 1 z 13 meczów i jest w finale baraży. Logiczne.
— Maciej Grygierczyk (@magrygier) July 28, 2020
Wracając jeszcze do sprawy kluczowej, mianowicie stwierdzenia "Resovii nie powinno tu być". Rzeszowski zespół do barażów o awans dostał się niemal tylnymi drzwiami. Bowiem notując serię kolejnych jedenastu meczów bez zwycięstwa, zameldowali się w czołowej szóstce i zaledwie dwoma meczami odkupili wszelkiego rodzaju grzechy i niepowodzenia. Po zwycięstwie we wtorkowym starciu z Bytovią Bytów (po serii rzutów karnych) dziś nie dali szans rywalowi zza miedzy. Aczkolwiek stwierdzenie "nie dali szans" może nie odzwierciedlać przebiegu tego spotkania. O typowej dominacji nie było bowiem mowy. Gradu bramek też nie było. Najzwyczajniej w świecie zwyciężyła drużyna, która popełniając mniej błędów, okazała się skuteczniejsza w ofensywie. W tym aspekcie zdecydowanie lepiej spisała się dziś Resovia.
Gospodarz dzisiejszego starcia, choć zespołem lepszym był w obu połowach, bramkę przypieczętowującą zwycięstwo zdobył dopiero w serii rzutów karnych. Tak, na rozstrzygnięcia czekaliśmy 120 minut, podczas których wielu przeżywało prawdziwą mękę. Ale w końcu dobrnęliśmy do końca, do rzutów karnych, gdzie lepiej spisywała się Resovia. I to właśnie drużyna prowadzona przez Szymona Grabowskiego jako trzeci zespół drugiej ligi zameldował się na zapleczu Ekstraklasy
Resovia aktywniejsza, ale bez konkretów. Większość dośrodkowań niedokładna, nerwowa. No taki typowy mecz na bramkę z dupy bądź mękę 0:0 aż do karnych.
— Kamil Midura (@durczi09) July 31, 2020
Paskudny był to mecz, ale karne znakomite. Resovia w I lidze
— Leszek Milewski (@leszekmilewski) July 31, 2020