Górnik nie daje Jagiellonii szans w Pucharze Polski
Dzisiejsze granie w Pucharze Polski już za nami. Hitem o 20:30 było starcie Górnika Zabrze z Jagiellonią Białystok, które nie zawiodło naszych oczekiwań pod względem liczby strzelonych bramek. Naszej uwadze nie uszły również pozostałe spotkania, rozegrane dużo wcześniej, bo już o 16:00. Zapraszamy do podsumowania dnia w Pucharze Polski.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Nawet ciekawa pierwsza połowa. Wynik dobrze oddaje wydarzenia, bo najpierw przeważali gospodarze, później lepszy czas gości #GÓRJAG
— Kuba Cimoszko (@kubacimoszko) August 13, 2020
Górnik Zabrze 3:1 Jagiellonia Białystok (Nowak 13', Jimenez 61', Bochniewicz 66' - Puljić 33')
Składy wyjściowe:
Górnik Zabrze: Chudy - Wiśniewski, Bochniewicz, Gryszkiewicz - Pawłowski, Manneh, Janża, Prochazka, Nowak - Jimenez, Sobczyk
Jagiellonia Białystok: Dziekoński - Olszewski, Arsenic, Tiru, Wdowik - Pospisil, Romanczuk - Imaz - Makuszewski, Prikryl, Puljić
Od początku więcej do powiedzenia mieli podopieczni Marcina Brosza, którzy raz po raz wdzierali się w pole karne Jagiellonii. Nawet w 13. minucie Jesus Jimenez zdobył bramkę, ale był na spalonym, więc sędzia Myć nie mógł jej uznać. Na prawidłowe trafienie nie musieli zbyt długo czekać, ponieważ już dwie minuty później Bartosz Nowak podciął piłkę nad bramkarzem rywala. Całość była poprzedzona przyjemną dla oka wymianą podań, której nie powstydziliby się w LaLiga, a sam Nowak nie mógł lepiej zacząć swojej przygody z Górnikiem Zabrze. Adam Nawałka nie byłby dumny z postawy defensywy podopiecznych swojego byłego asystenta w Reprezentacji Polski i Lecha Poznań, Bogdana Zająca, która pozwalała na zbyt dużo Górnikowi.
Setny raz widać, że brak Runje na mózgu obrony to 3-4 sztuki w plecak #PucharPolski #GORJAG #Jagiellonia
— Jakub Pogorzelski (@pogs1920) August 13, 2020
Kiedy już wykreowali pierwszą sytuacje, to nie potrafili jej wykończyć. Makuszewski po błędzie jednego z zawodników rywala pomknął lewą stronę boiska, po czym uderzył niecelnie, futbolówka po zamieszaniu w polu karnym wylądowała pod nogami Puljicia, który wykopał ją daleko ponad bramkę. Jednak kolejną dogodną okazje gracze Jagi dostarczyli nam po chwili. Taras Romanczuk kapitalnie dograł po ziemi do Puljicia, a Chorwat nie pomylił się w sytuacji jeden na jeden z bramkarzem. Od tego momentu role się odwróciły. Jaga atakowała, a Górnik tylko obserwował futbolówkę krążącą pomiędzy piłkarzami w żółto-czerwonych koszulkach. W międzyczasie Bogdan Zając nie chciał oddać piłki, za co Wojciech Myć ukarał go żółtym kartonikiem.
Górnik szybko nas rozjechał. To jest porażka odpaść z PP w pierwszym meczu. ☹️ #GÓRJAG
— Anna Lisowska (@AnnaLisowska8) August 13, 2020
Adrian Gryszkiewicz zdobył bramkę na 2:1 dla Górnika Zabrze, tyle że Wojciech Myć i sędziowie na wozie VAR dopatrzyli się faulu, do którego autor trafienia dopuścił się przed oddaniem strzału. Nie pamiętamy już chyba meczu, w którym zaraz po jej strzeleniu arbiter wznawiał grę. Teraz musimy czekać przez dłuższy czas na to, czy któryś z zawodników nie był wcześniej na spalonym, ktoś kogoś gdzieś nie popchnął. Tak było również w 61. minucie, kiedy Jesus Jimenez wyprowadził swój zespół na prowadzenie po podaniu Manneha. Na szczęście dla gospodarzy, bramka została uznana. Kilka minut później mieliśmy rzut rożny dla Górnika. W tej sytuacji nikt nikogo nie popychał, nie uderzył, Paweł Bochniewicz pewnie huknął z głowy na bramkę Dziekońskiego i na tablicy wyników widniało już 3:1. Gospodarze mogli zamknąć dzisiejszy mecz dużo wyżej. Miejmy nadzieje, że Bogdan Zając wyciągnie odpowiednie wnioski przed wznowieniem ligowych zmagań, bo na ten moment gra Jagiellonii pozostawia wiele, naprawdę wiele do życzenia.
Wyśmienity start sezonu! W grze jeszcze sporo brakuje ale to co jest obecnie napawa optymizmem. Nowak powinien dostać MVP ale trochę na zachętę daję je Gryszkiewiczowi, niech ma chociaż to jak go z bramki okradli. Pawłowski, Krawczyk i Ściślak powinni iść na wypożyczenie. #GORJAG
— Kuba Namysło (@jaxx9898) August 13, 2020
Pozostałe dzisiejsze spotkania Pucharu Polski
Lechia Zielona Góra 1:4 Świt Skolwin
Przed głównym daniem, którym niewątpliwie było starcie Górnika Zabrze z Jagiellonią Białystok, śledziliśmy rozegrane o 16:00 trzy inne spotkania Pucharu Polski. Trzecioligowe Lechia Zielona Góra i Świat Skolwin długo kazały czekać na pierwsze gole, za to już w 25. minucie pierwszej odsłony czerwony kartonik obejrzał 34-letni Martins Ekwueme. W kolejnych czterdziestu pięciu minutach jak już zaczęli, to nie chcieli przestać strzelać. Świt Skolwin w 68. minucie na prowadzenie wyprowadził Japończyk Shuma Nagamatsu, dwie minuty później do remisu doprowadził Szymon Kobusiński. I to by było na tyle strzelania ze strony Lechii Zielonej Góry, ponieważ do końca spotkania trzykrotnie piłkę z siatki wyciągał już tylko golkiper Świtu Skolwin.
Świt Nowy Dwór 1:3 Zagłębie Lubin
Inny trzecioligowy zespół zmierzył się z Ekstraklasowym zespołem. Świt Nowy Dwór był gospodarzem starcia z Zagłębiem Lubin. Wyżej notowani rywale, bezdyskusyjni faworyci z Lubina już w 6. minucie wyszli na prowadzenie za sprawą Jakuba Żubrowskiego. W pierwszej odsłonie żadna z drużyn nie zdołała już umieścić futbolówki w bramce, za to w drugiej padły aż trzy. W 75. minucie w szeregach podopiecznych Martina Seveli musiało się zrobić nerwowo, kiedy Michał Drewnowski doprowadził do remisu. Niepewność nie trwała jednak długo, ponieważ już trzy minuty później Yevgeni Bashkirow trafił na 2:1 dla "Miedziowych". W 83. minucie Damjan Bohar ustalił wynik meczu na 1:3 dla Zagłębia.
Ślęza Wrocław 2:1 Wigry Suwałki
O ile w dwóch opisywanych powyżej pojedynkach nie mieliśmy żadnych zaskoczeń, o tyle odpadnięcie Wigier Suwałki w starciu z trzecioligową Ślęzą Wrocław trzeba traktować w jako sensacje. Spadkowicz z pierwszej ligi stracił pierwsza bramkę już w 14. minucie, kiedy Robert Pisarczuk zamienił jedenastkę na gola. Na jednej z powtórek wydawało się, że zawodnik Ślęzy był faulowany tuż przed polem karnym, ale arbiter główny nie zmienił swojej decyzji nawet po analizie VAR. Dwadzieścia minut później Wigry mogły doprowadzić do wyrównania, tyle że Denis Gojko uderzył z rzutu karnego w poprzeczkę. Co prawda w 53. minucie drugiej odsłony Filip Olejniczak trafił do własnej bramki, dając wyrównanie Wigrom, to już dziesięć minut Ślęza po raz kolejny wyszła na prowadzenie po bramce z rzutu karnego. Do futbolówki znów podszedł Robert Pisarczuk i nie mylił się. Ślęza Wrocław dowiozła zwycięstwo, dzięki czemu zagra w 1/16 finału Pucharu Polski.
Pierwsza dość spora niespodzianka obecnej edycji Pucharu Tysiąca Drużyn stała się faktem. Trzecioligowa Ślęza Wrocław ograła 2:1 Wigry Suwałki. Warto się przyglądać wrocławianom! #PucharPolski https://t.co/oTJi63lxc6
— Wojciech Bąkowicz (@WBakowicz) August 13, 2020