Włosi wciąż nas rozpieszczają – ćwierćfinały Pucharu Włoch
W dniu wczorajszym niezwykle kipiało od emocji podczas derbów Mediolanu i przez to pojawiły się spore oczekiwania. Na szczęście, drużyny występujące dzisiaj w Pucharze Włoch zdołały zagrać na spodziewanym momencie i zapewnić nam interesujący wieczór. Tym razem przyglądaliśmy się meczom rozgrywanym w Bergamo oraz w Turynie. Mecz rozgrywany w Lombardii to był prawdziwy rollercoaster i drużyny Atalanty oraz Lazio ewidentnie pozazdrościły piłkarzom Milanu oraz Interu. Za to "Stara Dama" rozegrała swój mecz przeciwko SPAL zgodnie z przewidywaniami. Z awansu do kolejnej rundy cieszyli się piłkarze Atalanty oraz Juventusu.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Atalanta – Lazio 3:2 (7’ B. Djimsiti, 37’ R. Malinowski, 57’ A. Miranczuk – 17’ V. Muriqi, 34’ F. Acerbi)
Atalanta: P. Gollini – B. Djimsiti, C. Romero, J. Palomino – J. Maehle (88’ M. Caldara), R. Freuler, M. Pessina, R. Gosens – R. Malinowski (59’ D. Zapata), L. Muriel (63’ R. Toloi), A. Miranczuk (59’ M. De Roon)
Lazio: P. Reina – Patric (46’ M. Parolo), W. Hoedt (71’ C. Immobile), F. Acerbi – A. Marusic, S. Milinkovic-Savic, G. Escalante (62’ J. Correa), J. Akpa Akpro, M. Fares (46’ M. Lazzari) – A. Pereira (81’ S. Lulić), V. Muriqi
Przed pierwszym gwizdkiem meczu w Bergamo tylko odważni ludzie starali się zaprezentować ewentualnego faworyta tego starcia. Oba zespoły prezentują się bardzo dobrze i ewentualne przewagi były zależne od wystawionych składów. Obaj trenerzy postawili na ewidentnych dublerów, chociaż w zespole gospodarzy było kilku zawodników z podstawowego składu. Dzisiejszego przedpołudnia mieliśmy również otrzymać odpowiedź na to, jak Atalanta zaprezentuje się bez swojego niedawnego lidera – Alejandro Gomeza – zaprezentowanego już przez Sevillę. Co prawda Argentyńczyk już od dawna był odsunięty, ale po wczorajszym transferze do Hiszpanii nie ma odwrotu i Atalanta będzie musiała szukać nowych rozwiązań, aby zniwelować stratę Papu Gomeza.
Początek meczu udowodnił, że w Atalancie odpowiedzialność za zdobywanie bramek wezmą na siebie inni piłkarze. Udowodnił to stoper drużyny - Berat Djimsiti. Po cichu trzeba liczyć, że to spotkanie ogląda nasz nowy selekcjoner reprezentacji Polski, bo Djimsiti jest reprezentantem Albanii, z którą będziemy rywalizować podczas nadchodzących eliminacji do mistrzostw świata. Albańczyk wykorzystał zamieszanie w polu karnym, które powstało po rzucie rożnym. Djimsiti miał przed sobą niezwykle proste zadanie, bo musiał wpakować piłkę do bramki z bliskiej odległości. Radość z prowadzenia nie trwała zbyt długo, bo goście z Rzymu doprowadzili do wyrównaniu po upływie 10 minut. Strzelcem bramki wyrównującej był Vedat Muriqi. Reprezentant Kosowa wykorzystał dośrodkowanie Francesco Acerbiego i uderzył z bardzo wysoką parabolą, czym utrudnił interwencję bramkarzowi Atalanty. Pod koniec pierwszej połowy Acerbi ponownie odegrał główną rolę, bo doświadczony obrońca sam wpisał się na listę strzelców. Acerbi sam wypracował sobie tego gola, bo odzyskał piłkę na połowie rywala, przebiegł samotnie kilkanaście metrów, położył jednego z rywali i uderzył jak rasowy napastnik. Defensywa od kilku sezonów jest prawdziwą bolączką Atalanty, ale na wysokości zadania stanął Rusłan Malinowski. Ukraiński pomocnik strzelił gola i na przerwę oba zespoły schodziły na przerwę z remisem na tablicy wyników.
W drugiej połowie wydawało się, że Lazio jest w idealnym położeniu, aby pokonać Atalantę. Pomocną dłoń w kierunku rywala wyciągnął Jose Luis Palomino. Argentyńczyk zrobił wszystko, aby powstrzymać jednego z przeciwników przed sytuacją sam na sam. Takie położenie sprawiło jednak, że Palomino ujrzał czerwoną kartkę i teoretycznie osłabił swój zespół. W praktyce wyglądało to tak, że Lazio totalnie spuściło z tonu i wydawało im się, że mecz sam się wygra. Gospodarze zadali pierwszy cios już chwilę po wykluczeniu Palomino, a zrobił to kolejny pomocnik ze wschodu Europy – Aleksiej Miranczuk. Rosjanin musi przede wszystkim podziękować Cristianowi Romano, bo ten wieczór należał do obrońców. 22-letni Argentyńczyk skorzystał z gapiostwa jednego z rywali i odbiór piłki nastąpił w takim sektorze boiska, że strata gola przez Lazio była po prostu nieunikniona. Duvan Zapata był bliski, aby postawić kropkę nad „i”, ale Kolumbijczyk złamał starą piłkarską prawdę – faulowany nie podchodzi do podyktowanego rzutu karnego.
Na meczach Atalanty z Lazio nie można zamknąć oka na moment. W zeszłym sezonie do zwrotów akcji dochodziło w obu spotkaniach ligowych.
— Radosław Laudański (@rado_calcio) January 27, 2021
Na boisu już wrze, ciekawe co będzie po ewentualnym wejściu Immobile, Lazzariego, Zapaty i Iličicia.#ciaoitalia
Śmieszny mecz Lazio. Spuścili z tonu, gdy wyleciał z boiska Palomino. Do tego kryminał w obronie. Oby w niedzielę wziąć rewanż w lidze.
— Kuba Droździoł (@kubadrozdziol) January 27, 2021
We did it better. Semi finals here we come. pic.twitter.com/pFkNygxOpw
— Marten de Roon (@Dirono) January 27, 2021
Juventus – SPAL 4:0 (16’ A. Morata, 33’ G. Frabotta, 79' D. Kulusevski, 90+4' F. Chiesa)
Juventus: G. Buffon – R. Dragusin, M. De Ligt, M. Demiral (83' M. Da Graca), G. Frabotta (67' Alex Sandro) – F. Bernardeschi (46’ A. Di Pardo), N. Fagioli (87' W. McKennie), A. Rabiot, A. Ramsey, D. Kulusevski, A. Morata (67' F. Chiesa)
SPAL: E. Berisha – L. Ranieri (46' M. Sala), F. Vicari (46' N. Tomović), C. Okoli – L. Dickmann, S. Esposito (66' M. Valoti), S. Missiroli (86' F. Viviani), D. Seck, L. Sernicola – E. Brignola, S. Floccari (66' L. Moro)
W stolicy Piemontu musieli się mieć na baczności, bo do Turynu wybierał się w podróż jedyny przedstawiciel zaplecza Serie A na tym etapie rozgrywek. Patrząc wyłącznie na siłę drużyn, to jedyny scenariusz przewidywał awans Juventusu, ale drużynie SPAL taki stan rzeczy w ogóle nie przeszkadza. Wystarczy wspomnieć, że drużyna z Ferrary potrafiła wyeliminować Monzę, Crotone oraz Sassuolo. Być może nazwy wymienionych klubów nie robią zbyt wielkiego wrażenia, w porównaniu do „Starej Damy”, ale byli wyżej stawiani od SPAL. Mimo to ekipa z Ferrary wciąż zaskakiwała i w nagrodę otrzymali szansę zmierzenia się z najlepszą drużyną ostatnich lat w Italii. Przed pierwszym gwizdkiem najwięcej uwagi przyciągnął fakt, że chwilę wytchnienia otrzymał Cristiano Ronaldo. Portugalczyk dostał okazję do odpoczynku, bo to jednak tylko człowiek i lada moment skończy 36 lat. Mistrz Włoch nie powinien mieć zbyt wielkich problemów z pokonaniem drużyny z zaplecza Serie A i to nawet w momencie, gdy na boisku nie pojawia się lider ofensywy.
Przebieg początkowych minut meczu odbywał się zgodnie z planem, bo Juve objęło prowadzenie jeszcze w pierwszym kwadransie. W polu karnym został zahaczony Adrien Rabiot, ale w pierwszym odruchu sędzia ukarał Francuza za próbę symulacji. Po chwili konsultacji z VAR-em, arbiter zmienił swoją pierwotną decyzję i podyktował rzut karny. Pewnym wykonawcą jedenastki był Alvaro Morata. Gospodarze przez cały czas napierali na rywala i zostali za to nagrodzeni drugą bramką przed przerwą. Przy tym trafieniu wykazał się jeden z młodszych zawodników - Gianluca Frabotta. Lewy obrońca pokazał, jak należy podłączać się do akcji ofensywnych. Dejan Kulusevski dobiegł do linii końcowej i odegrał do tyłu, gdzie wydawało się, że nie było żadnego z piłkarzy „Bianconerich”. Aż nagle – praktycznie znikąd – pojawił się wspomniany 21-latek i huknął z całej siły na bramkę SPAL.
W drugiej połowie widzieliśmy stary, dobry Juventus - wyrachowany i pewny swego, chociaż pojawiły się pewne elementy charakterystyczne dla tej drużyny pod wodzą Andrei Pirlo. Po przerwie byliśmy świadkami newralgicznego spotkania, bo kwestia awansu praktycznie była już rozstrzygnięta i jedyne na co mogliśmy liczyć to na to, że SPAL skorzysta z przebłysków dekoncentracji rywala i zdoła zdobyć przynajmniej honorowego gola. Zdarzyło się coś zgoła odmiennego, bo Juventus wyczekało to, aż rywal się wyszumiał i na krótką chwilę wcisnął wyższy bieg, aby podwyższyć prowadzenie. Zrobił to piłkarz, który dzisiejszego wieczora świecił najjaśniej - Dejan Kulusevski. Prawdziwe wejście smoka zaliczył Federico Chiesa, który potrzebował zaledwie dziesięciu minut, aby zaliczyć asystę przy golu Szweda. Szwedzki skrzydłowy zachował się jak rasowy snajper, bo wygrał pojedynek sam na sam z bramkarzem. W doliczonym czasie gry, Federico Chiesa ponownie przypomniał o sobie, chociaż pewien młodzieniec ewidentnie będzie miał mu to za złe. Tym kimś był Marco Da Graca, który pod koniec meczu powinien zaliczyć premierowe trafienie dla Juventusu. Nie zrobił jednak tego, bo wspomniany Chiesa zachował się egoistycznie, bo zabrał młokosowi piłkę spod nóg, okiwał leżącego bramkarza i praktycznie wbiegł z piłką do pustej bramki.
FT | ⏱ | SEMIS SECURED! ✅🏆#JuveSPAL #CoppaItalia #FinoAllaFine #ForzaJuve pic.twitter.com/zp7oZcexHh
— JuventusFC (@juventusfcen) January 27, 2021
Świetne wejście w drugiej połowie zaliczył Chiesa. #wloskarobota #ciaoItalia
— Hubert Ciebiera (@HubertCiebiera) January 27, 2021
To był jeden z tych meczów, do których komentarz jest zbędny. Duet Morata - Kulusevski znowu dał radę, bardzo dobry mecz rozegrał Rabiot. Najważniejsze jednak, że w lutym zobaczymy kolejne Derby d’Italia. #ciaoitalia
— Maciej Szełęga (@SzelegaMaciek) January 27, 2021