"Zabierzcie mnie do was, do domu" - Guarin kocha Inter bardziej od pieniędzy?
Nie oszukujmy się, jeśli piłkarz wyjeżdża do Chin, to tylko w jednym celu. Żeby odbierać kwit tak długi, że mógłby sobie go nawinąć na rolkę od papieru toaletowego. Choć oczywiście zdarzali się tacy agenci, którzy szli w zaparte, że chcą pomóc rozwinąć się chińskiej piłce albo lepiej poznać tamtejszą kulturę, bo od zawsze fascynowała ich Azja. Wielu z nich, kiedy już do Chin docierają, zderza się z twardą ścianą rzeczywistości. Niedawno Carlos Tevez powiedział, że nie ma pojęcia co tam robił. Teraz, kolejnego kontrowersyjnego wywiadu, w zasadzie połączonego z apelem, udzieli dla La Gazetta dello Sport Fredy Guarin.
Mam jeszcze dwa lata kontrakt z Shanghai Shenhua i w zasadzie czuję się tutaj w porządku. Pomimo tego, Interze Mediolan, posłuchaj mnie. Zabierzcie mnie do was, do domu. Pieniądze nie grają roli. Mogę do was dołączyć, grając nawet za jedną piątą mojej obecnej pensji. Jakiś czas temu rozmawiałem nawet o tym z Ausilio (dyrektor sportowy Interu - przyp. red.), ale nie dogadaliśmy się w kwestiach finansowych.
Bardzo zdecydowany apel, według mnie nawet wołanie o pomoc, jak na kogoś, kto w tej samej wypowiedzi twierdzi, że w obecnym klubie czuje się w porządku. Widać, że Guarin lawiruje między poprawnością polityczną, a swoim przekonaniem, nie chcąc zrazić do siebie swoich chińskich szefów. Nie wydaje mi się, by tą wypowiedzią udało mu się to zrobić.
Poza tym, ciekawość wzbudza też kwestia zarobków. Guarin twierdzi, że mógłby zagrać nawet za jedną piątą tego, co obecnie zarabia, ale jednocześnie mówi, że nie dogadał się z dyrektorem sportowym w kwestiach pieniędzy. Kolumbijczyk dostaje obecnie tygodniowe wynagrodzenie w okolicach 120 tysięcy euro tygodniowo. Jeśli faktycznie miałby się zgodzić na grę za jedną piątą, Inter musiałby na niego wydawać ledwie 24 tysiące co 7 dni. Na obecne realia to bardzo niewiele. Dziwi więc fakt, że pomimo tego, nie dogadał się on z Ausilio. Co więcej, nie wydaje mi się, by Inter faktycznie poskąpił tej kwoty, bardziej uważam, że to Gaurin rzuca takimi tekstami pod publiczkę, by zrobić z siebie dobrego i szlachetnego zawodnika, który kocha klub, podczas gdy w negocjacjach jest nieugiętym rekinem finansjery.