Koniec. Śląsk dostał łomot w Izraelu. W Europie zostają Legia i Raków
Koniec, nie ma czego zbierać, piłkarze Hapoelu Beer Szewa pozamiatali. Śląsk Wrocław mimo ogromnych chęci żegna się z europejskimi pucharami. W spotkaniu wyjazdowym uległ aż 0:4. Został zmieciony z planszy, rozwalcowany, rozbity, ośmieszony – stwierdzeń odnoszące się w ich gry jest wiele i można je wymieniać w nieskończoność. My pozostaniemy na jednym, nie sprostał wyzwaniu i zasłużenie wraca do domu na tarczy.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Hapoel Beer Szewa - Śląsk Wrocław 4:0 (Ansah 2', 54', Safuri 7', Shviro 82')
Hapoel: Harush - Abu Abaid, Tibi, Miguel Vitor, Abd Elhamed - Bareiro, Petrucci - Micha, Safuri, Ansah - Yehezkel
Śląsk: Putnocky - Lewkot, Golla, Tamas - Janasik, Mączyński, Makowski, Garcia - Schwarz, Pich - Exposito
Cóż, to byłoby na tyle. Pomimo tego, że zaczęło się naprawdę dobrze, niestety skończyło się jak zawsze. Śląsk walczył, zaprezentował się naprawdę dobrej strony. Znalazł się nawet w czołówce najbardziej ofensywnych drużyn w całych rozgrywkach i po części przegrał z własnymi słabościami. Był zespołem słabszym, no i odpadł. Być może wróci tu za rok, lecz już na starcie wypada podkreślić, że taki stan nie wziął się oczywiście z niczego, wszak patrząc na to z boku, różnica pomiędzy jakością poszczególnych formacji była wręcz porażająca. Linia ofensywna radziła sobie znośnie. Tu zagroziła, tam stworzyła coś fajnego. Na ogół nie było źle. Przy odrobinie szczęścia dało się nawet coś wcisnąć, jednak znów nie dojechała obrona i koniec końców wyszło, jak wyszło – dość średnio i Śląska w Europie już nie mamy.
? #HAPŚLĄpic.twitter.com/3padqSzJaW
— Kamil Rogólski (@K_Rogolski) August 12, 2021
Po pierwszym spotkaniu niewiele wskazywało jednak na to, że mecz rewanżowy będzie przebiegał pod znakiem totalnej dominacji rywala. Była minimalna przewaga. Wystarczyło to jedynie podstemplować, lecz już po upływie pierwszego kwadransa, oczywiste było, że nie ma tu czego zbierać. Przy tak elektrycznej defensywie nie dało się tego utrzymać. Błąd gonił błąd. Rywale wchodzili w pole karne jak do siebie. Dominowali, stwarzali coraz więcej sytuacji. Finalnie odnieśli również zasłużone zwycięstwo. Bramki na wagę awansu padły już w drugiej oraz siódmej minucie pojedynku – odrobić się tego nie udało, no ale co zrobisz? Nic nie zrobisz. Pozostało żałować, bo droga do fazy grupowej nie należała do najbardziej skomplikowanych. Wystarczyło tyle, że Hapoel zagrał naprawdę dobrze. Postawił warunki, których nie dało się przeskoczyć i wyszło, jak wyszło.
Trzeba jednak podkreślić, że Śląsk również coś tam próbował. Od czasu do czasu podskoczył ponad pewną granicę i w jakimś stopniu zagroził bramce gospodarzy. Do pewnego momentu z niezłej strony prezentował się Patryk Janasik, lecz jego występ zakończył się jeszcze przed przerwą po bardzo źle wyglądającym urazie. Pewne przebłyski miewał również Robert Pich. Dośrodkowań próbował Bartłomiej Pawłowski, aczkolwiek efekty były takie, że nic nie zatrzepotało w siatce.
Po przerwie trafiali jeszcze Eugene Ansah oraz Itamar Shviro – swoją drogą po kolejnych błędach w linii defensywnej – co było już ostatecznym ciosem wyprowadzonym przez rywala. Zespół z Izraela wygrał 4:0 i to właśnie on zagra w IV rundzie eliminacji do Ligi Konferencji UEFA. A Śląsk? No coś tam próbował. Na przestrzeni sześciu spotkań zaprezentował się całkiem przyzwoicie, ale to byłoby na tyle. Po awans nie sięgnął, dał odrobinę radości i jeśli wszystko pójdzie w odpowiednim kierunku, to być może wróci tu w przyszłym roku. Tymczasem żegnamy, prosząc przy tym o identyczną ilość emocji na ligowych boiskach.
Sądziłem, że Śląsk będzie dłużej opierać się, niż Raków. Tymczasem, jak w starym kawale o stosunku – Śląsk oparł się. O zlew...
— Piotr Wołosik (@PiotrWolosik) August 12, 2021