Oficjalnie: Carrasco z Gaitanem przechodzą do Chin, by zapełnić kiermany
O tym, że pieniądze odgrywają istotną rolę w piłce nożnej wiemy nie od dzisiaj. Nie ma co się łudzić, wielu piłkarzy gra dla pokaźnej sumki na koncie i to właśnie ona, a nie sportowe sukcesy i spełnienie ambicji jest głównym motywatorem ich poczynań. Większość piłkarzy oczywiście będzie zaprzeczała, że tak jest, choć znajdą się i tacy, jak na przykład Patrick Schick, którzy otwarcie powiedzą, że to właśnie o pokaźny kwit im chodzi. Inni nie muszą nawet otwierać ust, bo to ich czyny mówią najgłośniej. Do tego grona śmiało możemy zaliczyć Yannicka Carrasco i Nico Gaitana, którzy dziś oficjalnie stali się zawodnikami chińskiego DL Yifang.
O podwójnym transferze poinformowało nas Atletico Madryt za pomocą swojej oficjalnej strony. Oba doniesienia nie są zaskakujące, ponieważ o ewentualnym odejściu obu panów mówiło się już od jakiegoś czasu. Carrasco od początku był łączony ze skokiem na chińską kasę i w mediach nie przewijały się raczej kluby z innych lig. Nieco mniej mogliśmy spodziewać się za to kierunku odejścia Gaitana. Kilka tygodni temu jego agent niemal potwierdził jego odejście do jednego z klubu Premier League. Argentyńczyk miał być rzekomo rozchwytywany przez zespoły z drugiej części tabeli. Jak widać, nie potrafiły one konkurować finansowo z Chińczykami.
Komentując decyzje oby zawodników, nie stawiałbym ich w jednym rzędzie. Gaitan to trzydziestoletni wypalony skrzydłowy, który najlepsze czasy ma dawno za sobą. Stagnacja w Atletico nie mogła wpłynąć na niego dobrze i szanse, że odnajdzie się sportowo gdzie indziej, nawet w zespole z drugiej części tabeli Premier League były niewielkie. W takiej sytuacje odejście do Chin w celu zapewnienie godziwej emerytury swoim prawnukom jest świetnym pomysłem i absolutnie bym go nie potępiał, a nawet mu przyklasnął.
Kompletnie inaczej patrzę za to na to co najlepszego zrobił Carrasco. Gość ma dwadzieścia cztery lata i ogromny talent. Faktycznie, ostatni sezon nie był szałowy w jego wykonaniu, ten obecny również nie, ale to nie znaczy, że należy wyzbywać się ambicji. Mając takie możliwości nalezy poszukać transferu do innego poważnego klubu i tam spróbować wywalczyć sobie miejsce i grac o najwyższe cele, na które Belga jak najbardziej stać. Poza tym, jest to istny strzał w kolano w przypadku zbliżających się Mistrzostw Świata. Mało który selekcjoner poważnie patrzy na zawodników, którzy grają w Azji. Co prawda Paulinho udało się występować w reprezentacji podczas swojej chińskiej przygody, ale jest on raczej ewenementem. Nie wydaje mi się, by Carrasco grając dla Yilfang mógł odżyć sportowo i wywalczyć powołanie do Rosji.