Balotelli i Tevez pomogą budować nową potęgę MLS?
Do Major League Soccer już kilka lat temu przylgnęła łatka ligi dla piłkarskich emerytów. Nic dziwnego, jeśli spojrzymy kto tam gra. Obecnie po boiskach MLS biegają przecież David Villa, Zlatan Ibrahimović czy Bastian Schweinsteiger. Prekursorami tej mody można nazwać śmiało Davida Beckhama czy Thierry'ego Henry. Musiałbym cały tekst wypełnić samymi nazwiskami, gdybym chciał zamieścić tu wszystkich świetnych piłkarzy, którzy ostatnie lata swojej kariery spędzili w Stanach Zjednoczonych. To, że liga stawia na takich zawodników jak najbardziej świadczy o jej marketingowym nastawieniu. Nie można jednak jednoznacznie stwierdzić, że ma przez to gdzieś swój poziom piłkarski. tamtym drużynom również zależy na budowaniu potęgi czysto sportowej. Już niedługo możemy być świadkami powstania zupełnie nowego mocarza MLS.
Jak podają amerykańskie media, na czele z Washington Post, D.C. United ma ambicje na zrobienie z siebie zespołu, który zacznie się liczyć w MLS. Ma w tym pomóc nowy inwestor, który sprowadzi bardzo głośne piłkarskie nazwiska. Klub przejmują bliżej nikomu z nas nieznani panowie, Jason Levien i Patrick Soon - Shiong. Mają oni włożyć w klub ogromne pieniądze, a zaczną od kupowania gwiazd. Washington Post podaje właśnie, że nowymi nabytkami D.C. United mają zostać Mario Balotelli i Carloz Tevez.
Nie ma co, trudno o bardziej krnąbrny, nieprzewidywalny, a zarazem piekielnie utalentowany duet napastników. Współpraca tych dwóch panów, tym bardziej w Stanach Zjednoczonych na pewno się jednak nie uda. Dlaczego? Nie od dziś wiadomo, że obaj zawodnicy mają problem z motywacją i są łasi na pieniążki. Jeśli dostaną je tylko za to, kim są, nie będa odczuwali żadnej potrzeby, by potwierdzać to na boisku. Od czasu do czasu rozegrają wspaniałą akcję, strzelą efektownego gola, a nie będą w stanie zapewnić drużynie stabilnych rezultatów, które są przecież niezbędne do tego, by zacząć się liczyć w MLS. O ile więc dojdzie do tych transferów, co, warto dodać, nie jest wcale aż takie prawdopodobne, D.C. szybko pożałuje swojej decyzji. Ale przynajmniej sprzeda się trochę koszulek.