Milan pokonuje kolejnego przeciwnika
Milan lubi fundować swoim kibicom potężne katusze. Jak nie na początku sezonu tracili głupie bramki i co za tym idzie, ważne punkty, to teraz sprawa przeszła na drugą stronę. W meczu z Olympiakosem niewyobrażalnie się męczyli na tle słabego rywala. Wystarczyło jednak dać zmiany, żeby odmienić obraz gry i przywrócić kibicom nadzieję na lepsze czasy.
W porównaniu do spotkania z Dudelange Rossoneri wyszli na ten mecz niemal podstawowym składem. Z okazji swoich urodzin partnerem Romagnolego w obronie był Christian Zapata, Bakayoko zagrał na miejscu Kessiego, a Castillejo pojawił się w podstawie na lewym skrzydle kosztem Calhanoglu. Z kolei Olympiakos wyszedł mocnym składem i chciał przelać formę ligową na europejskie puchary. Mecz rozpoczął się od mocnego akcentu Milanu w postaci gola, który nie został uznany, ponieważ będący na spalonym Castillejo, musnął piłkę, przez co sędzia kazał wznowić od bramki.
Po pewnym czasie stało się coś niewytłumaczalnego, chociaż w sumie... Milaniści mają na to odpowiedź. Zapata. Kolumbijczyk odpuścił krycie w polu karnym i po wrzutce Kourtisa niepilnowany Guerrero posłał piłkę głową w kierunku długiej słupka - Reina był bez szans. Poza tą akcją goście nie prezentowali absolutnie nic i postawili na konsekwentną grę w obronie. W pierwszej połowie udawało im się to i ich obrońcy idealnie przecinali wrzutki lub próby podań do Higuaina. Do przerwy Grecy schodzili z prowadzeniem.
W drugiej połowie nastawienie jednych i drugich się nie zmieniło. Gattuso zareagował na wydarzenia boiskowe i wpuścił Patricka Cutrone oraz Hakana Calhanoglu. Przez długi czas Milaniści mieli problemy z konstruowaniem składnych akcji i nie mieli pomysłu na dostarczenie futbolówki do Pipity. Do 70. minuty. Wtedy to Rodriguez zagrał idealną piłkę na pole karne, a tam znalazł się jak zwykle Cutrone, który strzałem głową wyrównał. I wtedy już mogło pójść z górki. Parę minut później do klarownej sytuacji strzeleckiej doszedł Higuain, z zimną krwią dając swojej ekipie prowadzenie. Asystował Calhanoglu. Podobnie zrobił Turek trzy minuty później, zagrał piłkę do Cutrone, a ten zamknął mecz, trafiając do pustej bramki i wskazując po golu herb na koszulce. Uświadomił tym samym kibiców, że mogą na niego liczyć i złożył przy okazji deklarację lojalności, co fani w każdej chwili będą mu mogli wyciągnąć. Milan skończył to spotkanie z wynikiem 3:1 i czeka na spokojnie na niedzielny mecz z Chievo, który po prostu musi wygrać, żeby móc myśleć o jakimkolwiek poważnym graniu w Europie.
Betis wygrał swój mecz z Dudelange w stosunku 3:0, ale to dalej nie jest pełna moc drużyny Quique Setiena. W następnym spotkaniu w ramach Ligi Europy Milan podejmie włąśnie zielono-białych z Sewilli i na pewno liczy na to, że nie odbudują oni szybko formy przed tymi starciami. A wiadomo, że Betis wydaje się dla nich na papierze najtrudniejszym rywalem w tej grupowej potyczce. W sumie jeżeli uda im się ugrać cztery z sześciu punktów na Betisie, to mogą spokojnie myśleć o następnej fazie rozgrywek LE.