WSZYSCY WON. WY&%$#*LAĆ - Olympiacos 3:1 Milan
Nikt. Aboslutnie nikt nie zamierzał zakładać takiego scenariusza, że Milan może nie wyjść z grupy Ligi Europy. Nie było takich szans przed meczem. Jednakże Rossoneri po raz kolejny udowodnili, że niemożliwe dla nich nie istnieje. Może i sędzia popełnił kardynalny błąd. Ale Milanistów nie usprawiedliwia kompletnie nic. To jest największy wstyd na jaki piłkarze Milanu narazili swoich kibiców w ostatnich latach.
Olympiacos (4-2-3-1): Sa; Elabdellaoui, Cisse, Vuković, Kourtis; Camara, Guilherme; Fetfatzidis, Fortounis, Podence, Guerrero
Milan (4-3-3): Reina; Calabria, Abate, Zapata, Rodriguez; Kessie, Bakayoko, Calhanoglu; Castillejo, Higuain, Cutrone
Zaczęło się nerwowo dla Rossonerich. Gospodarze postanowili zacząć z wysokiego C i strzelić szybkiego gola, żeby przejąć inicjatywę nad meczem. Mieli pecha, ponieważ Reina był na posterunku. Hiszpan miał problemy z powodu defensywy, a zwłaszcza Cristiana Zapaty. Kolumbijczyk popełniał elementarne błędy, a najbardziej raziły w oczy podania w światło bramki. Swoje okazje mieli również Milaniści, ale w ich ofensywie nie było ładu i składu. W oczy kłuła niedokładność podań i mało piłek w stronę Samu Castillejo, który dobrze ustawiał się na pozycji, ale większość podań przecinali obrońcy Olympiakosu. Próbowali wszyscy: Higuain, Cutrone, Castillejo, ale za każdym razem brakowało tego ostatniego akcentu, tej kropki nad i. Po nudnych 45 minutach, sędzia zaprosił zawodników na przerwę.
Druga połowa nie zaczęła się najlepiej. Dalej trwał mecz dla koneserów, aż do 60. minuty. Wtedy to objawiło się frajerstwo całej drużyny Milanu. Przy rzucie rożnym Rossoneri dali się zrobić jak amatorzy. Nie byli oni przygotowani na krótkie rozegranie gospodarzy i Cisse rozpoczął strzelanie. Po chwili Olympiakos miał dobrą okazję, żeby wypracować sobie korzystny rezultat, ale swoje winy odkupił Zapata. Trzeba spojrzeć na sytuację, dzięki której do tego doszło. Otóż Samuel Castillejo… źle wykonał rzut rożny. Na takim poziomie doszło do takich błędów. Wspominałem, że Zapata starał się odkupić winy? No to wykrakałem. Kompletnie niekryty na 20. metrze był Guilherme. Uderzył na bramkę, piłka odbiła się od stopy Zapaty i wpadła do bramki. Było 2:0. Milan za burtą. Kibice przecierali oczy ze zdumienia i nie dowierzali. W głowach kibiców kłębiły się czarne myśli i ogólnie pojęty wstyd, ale Zapata po rzucie rożnym zmieścił ledwo piłkę w bramce. Zadziałała technologia goal-line i kibice mogli się uspokoić. Co zabrał Zapata oddał Zapata. Nic absolutnie nie zwiastowało katastrofy.
Olympiakos który stracił awans z rąk ruszył do ataku. I wtedy po raz kolejny na przestrzeni roku wydarzył się hit sędziowski w Lidze Europy. Sędzia Benoit Bastien zobaczył rzut karny, którego nie widział nikt. Ignazio Abate w tej akcji nie faulował. Ten rzut karny był największym hitem wśród błędów sędziowskich. Absolutnie przebił wyczyn Jonasa Ericssona, który zobaczył karnego na Welbecku. Karnego na gola zamienił Fourtunis. Nie usprawiedliwia piłkarzy Milanu absolutnie nic. Milan odpada z Ligi Europy w najgorszym możliwym stylu.
Betis meczu z Dudelange nie wygrał. Milan w porywach mógł nawet zająć pierwsze miejsce w tej grupie. Ale nie udało się. Kibice Milanu mogą nie kalkulować, który moment w XXI wieku był najgorszy. To jest największa kompromitacja w historii tego klubu. Czarny tydzień włoskich klubów w europejskich pucharach stał się faktem. Od siebie nie jestem w stanie dodać absolutnie nic. Jest mi wstyd i wracam do jaskini.