Złotousty Lovren znowu w akcji
Dejan Lovren byłby do dziś uznawany za solidnego środkowego obrońcę, nikogo więcej i nikogo mniej, gdyby trzymał język za zębami. Ja na jego miejscu zadowoliłbym się powyższym tytułem i nie wypowiadał w za bardzo buńczucznym tonie o swojej karierze. Chorwat nie należy jednak do ludzi zbyt racjonalnie myślących, co pokazał nam już nie raz i to nie tylko wtedy, kiedy popełniał idiotyczne błędy na boisku, ale również w momentach, w których przychodziło mu się po prostu odezwać. Niektórzy po prostu nie powinni tego robić.
Hitem stała się przecież jego wypowiedź o tym, że jest jednym z najlepszych obrońców na świecie. Lovren twierdził, że mało kto jest w stanie doprowadzić w jednym sezonie swój klub do finału Ligi Mistrzów i reprezentację do finału Mistrzostw Świata. Niby sporo w tym racji, ale trzeba wziąć też pod uwagę, że Lovren absolutnie nie był istotnym elementem żadnej z tych drużyn. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że był czynnikiem, przez który żadna z tych ekip ostatecznie nie sięgnęła po trofeum i obeszła się smakiem. Nie przeszkadzało mu to jednak w odebraniu rzeczywistości na swój sposób i jeszcze w podzieleniu się tym z całym światem. Przez kilka tygodni mieliśmy spokój z wypowiedziami Lovrena, ale ten błogostan nie mógł przecież trwać wiecznie. Jakim tekstem tym razem uraczył nas Chorwat? Dla "The Express" postanowił zaryzykować stwierdzenie, że Liverpool jest w stanie powtórzyć wyczyn Arsenalu:
Mamy nadzieję, że pozostaniemy niepokonani do końca sezonu. Oczywiście, to będzie spore wyzwanie, ale przecież po to wszyscy tu jesteśmy. Gdybyśmy nie wierzyli, że możemy to zrobić, to by nas tu nie było. Poza tym Arsenal to zrobił, więc czemu my nie możemy?
Pozwolę sobie odpowiedzieć na pytanie zawarte w ostatnim zdaniu cytatu: Bo mają Ciebie Dejan. Jestem pewien, że to ty zawinisz przy ewentualnej porażce i jeżeli ktoś będzie miał pluć sobie w brodę, to właśnie Ty. Póki jednak wygrywacie, uważaj sobie co chcesz. Nie będę na to bardzo narzekał, bo przynajmniej jest śmiesznie.