Dwóch chętnych odpada z walki o Ramseya
Sprawa Aarona Ramseya coraz bardziej się komplikuje. Ze dwa miesiące temu wydawało nam się, że wszystko jest już ustalone, wszelkie rozmowy zostały przeprowadzone i Walijczyk odejdzie z Arsenalu po sezonie. Przez pozostały mu w Londynie czas miał jednak wciąż dawać z siebie wszystko, gdyż zapowiedział, że absolutnie nie zamierza odpuszczać, nawet jeśli jedną nogą jest już poza drużyną. W tym okresie miał też się dogadywać z potencjalnymi pracodawcami i w zasadzie to robi, ale sprawa niesłychanie się pogmatwała.
Wcale bowiem nie wiadomo, czy Walijczyk jednak opuści Arsenal. Niby oficjalnie to potwierdził, ale jakiś czas później Unai Emery zakomunikował, że rozmawiał ze swoim zawodnikiem i nic nie zostało jeszcze postanowione. Hiszpan dodatkowo zapewnił, że będzie starał się przekonać Walijczyka do pozostania na The Emirates, bo uważa go za ważne ogniwo zespołu. W międzyczasie inne ekipy również próbowały go przekabacić. Głównie w grę wchodzili włoscy giganci, o ile do tego grona można zaliczyć AC Milan. Teraz wiemy już, do którego z zespołów Serie A Walijczyk na pewno nie trafi.
"Calciomercato" podało bowiem informację, że zespoły z Mediolanu prawdopodobnie wycofają się z walki o Ramseya. Dlaczego? Powód jest bardzo prozaiczny. Chodzi o pieniążki. Ramsey i jego agent twardo stoją przy tym, że piłkarz chce zarabiać 9 milionów funtów rocznie, co daje nam nieco mniej niż 200 tysięcy euro tygodniowo. W ekipie Rossonerich tylko Higuain zarabia porównywalne, a nawet nieco większe pieniądze. W Interze zaś próżno szukać takiego zawodnika. Najwięcej inkasuje Icardi, a to i tak dwa razy mniej, niż chciałby zarabiać Ramsey. Walijczyk musiałby więc znacznie zejść z wymagań, by którakolwiek z tych drużyn mogła go zakontraktować. On jednak nie ma potrzeby tego robić, bo jego życzenia chętnie spełni taki Juventus albo inny Bayern. Jak nie oni, to w Premier League też ktoś da radę. Ramsey w ostatnich tygodniach pokazuje, że zasługuje na takie pieniądze, więc Włosi nie mają co płakać, ani tym bardziej oskarżać go o bycie sknerą. Po prostu nie dla psa kiełbasa.