Chelsea z kolejnym pomysłem na napastnika
Ostatni mecz Chelsea pokazał nam, jak wielki problem z obsadzeniem pozycji napastnika mają The Blues. Giroud jest kompletnie bez formy i nadaje się tylko na wejście na ostatnie 15 minut na boisko, a Alvaro Morata jest dramatycznie nieskuteczny i marnuje nawet te najlepsze sytuacje. W ostatnim spotkaniu Maurizio Sarri postanowił więc wystawić Edena Hazarda na szpicy, ale Belg po prostu nie nadaje się do gry na tej pozycji, pomimo swojej kapitalnej dyspozycji. Ale rym, już widzę jak kariera rapowa stoi przede mną otworem. Zanim jednak do niej dojdzie, pozwolę sobie napisać jeszcze, jak Chelsea chce zaradzić sobie z tym problemem.
Pomysł jest prosty. Trzeba kogoś kupić. Tu jednak zaczynają się schody, bo napastników na rynku teoretycznie jest mnóstwo, ale w praktyce sprowadzenie takowego sprawia spore problemy. Różne źródła podawały nam już wielu snajperów przymierzanych do Chelsea. The Blues miał już zasilić Callum Wilson, mówiło się również o Jamie Vardym, a Dennis Wise stwierdził nawet, że prawdopodobny jest transfer Roberta Lewandowskiego. Angielskie media podają teraz kolejnego kandydata do wzmocnienia Chelsea.
Według "Talksport" takim zawodnikiem miałby być Marko Arnautović. Austriak jest jednym z niewielu zawodników West Hamu, który w tym sezonie prezentuje w miarę wyrównaną formę. Jest też drugim najlepszym strzelcem zespołu z pięcioma bramami na koncie, po Felipe Andersonie. Pellegrini przesunął go na szpicę, choć do tego roku występował głównie na pozycji skrzydłowego. Okazało się, że w jego przypadku, zupełnie odwrotnie do Hazarda, ta roszada zakończyła się sukcesem. W związku z jego dobrą formą i wielofunkcyjnością na pozycjach ofensywnych wzrosła jego cena. Na ten moment kosztuje około 30 milionów funtów i Chelsea musi liczyć się z takim wydatkiem lub nawet większym, gdyż West Ham może podbić cenę, zważywszy na to, ze negocjuje z rywalem z tego samego miasta. Nie uważam, by Arnautović był wart takiej inwestycji. Ma już prawie trzydzieści lat i leszy nie będzie. Lada moment spuści z tonu i będzie za słaby na Chelsea, więc The Blues pewnie w czerwcu znów musieliby rozglądać się za napastnikiem. Lepiej więc po prostu go nie sprowadzać i oszczędzić sobie nerwów, pieniędzy i farby do włosów w kolorze blond w tej dzielnicy Londynu.