OFICJALNIE: Klopp bez asystenta
Kojarzymy głównie tylko pierwszych menedżerów zespołów. W sumie to nie ma się co dziwić, w końcu to ich wymienia się w protokołach i innych dokumentach, o pozostałych członkach sztabu już się nie pamięta, choć wielokrotnie okazują się równie ważni. Wielu szkoleniowców podkreśla z resztą jak istotni są ich asystenci, a w szczególności ten pierwszy. Nie inaczej było w przypadku Jurgena Kloppa, który cenił swojego asystenta ponad wszystko i współpracował z nim zarówno w Dortmundzie, jak i w Liverpoolu, a na samym początku nawet w Mainz. Niestety jednak, słusznie używam tu czasu przeszłego, bo ten duet został rozbity.
Dostaliśmy dzisiaj oficjalną informację, według której dowiedzieliśmy się, że Liverpool rozwiązał kontrakt z Zeljko Buvacem. Współpraca Bośniaka z Liverpoolem i Kloppem zakończyła się oficjalnie dziś, ale w praktyce nie trwała już od ponad pół roku. Buvac przestał pojawiać się przy linii bocznej boiska u do spółki z Niemcem tuż po półfinałowym starciu z Romą w ramach zeszłych rozgrywek Ligi Mistrzów. Choć wtedy dopatrywano się wielu powodów takiego stanu rzeczy i naturalnie konfliktu między obydwoma panami, dziś zwolnienie uargumentowano problemami osobistymi.
Co mogą one oznaczać? Niestety, ale istnieje duże prawdopodobieństwo, że to kwestie zdrowotne. Oczywiście nie ma nigdzie rzetelnych informacji na ten temat, a sam nie chcę szerzyć plotki, ani tym bardziej złorzeczyć przeciwko sympatycznemu Bośniakowi, ale długa nieobecność sparowana z właśnie takim jej uargumentowaniem sama narzuca taki wnioski. Miejmy jednak nadzieję, że to błędna dedukcja i istnieją inne osobiste problemy, które nie pozwoliły Buvacowi dokończyć przygody z Liverpoolem wraz ze swoim kompanem.
Warto dodać, że latem spekulowano, że Buvac przymierzany jest na zastępce Wengera. Wtedy jego nieobecność przy linii bocznej była stosunkowo krótka, więc ludzie wietrzyli tylko i wyłącznie konflikt między nim a Niemcem. Stołek po Francuzie był już dla niego w zasadzie profilowany, ale ostatecznie zajął go Emery, a jak widać teraz, Bośniak nigdy takich zamiarów nie miał. Oby wiodło mu się dobrze we wszystkim innym, bo przejęcie Arsenalu to w gruncie rzeczy też jest "problem osobisty".