United i Pochettino – to wciąż sprawa otwarta
Wielu okrzyknęło już Ole Gunnara Solskjaera per „The Right One”, „Santo Subito” i zdążyło paść mu do nóg po tym, jak pod jego wciąż tymczasową wodzą Manchester United zaczął grać jak z nut. Pozycja w Premier League istotnie się poprawiła, natomiast wiedziano też, że może on jedynie awansować na liście priorytetów Eda Woodwarda, dyrektora zarządzającego MU. Warto przed meczem Pucharu Anglii z Chelsea wrócić do tego tematu…
Norweg dopiero co przegrał pierwszy mecz w roli trenera Manchesteru. Owszem, był to dopiero pierwszy raz, a to zawsze boli. Miał też swoje problemy, bowiem w kluczowym momencie wypadli mu ze składu podstawowi skrzydłowi, a najważniejszy gracz wolał polować na nogi rywala i się z nim przepychać. Taktycznie mecz został rozegrany niestety źle, United skończyły się warianty na obronę przed atakami rywali, PSG.
Ed Woodward ciągle myśli, czy Solskjaer to dobry wybór – musi w końcu zatrudnić trenera, który zdobędzie tytuł mistrza Anglii, a za kilka lat wygra Ligę Mistrzów. Dlatego wciąż – według Evening Standard – pierwszym wyborem do roli stałego trenera pozostaje szkoleniowiec będącego znów na fali Tottenhamu, Mauricio Pochettino. Problemem – jak zwykle – będą jednak negocjacje z Danielem Levym, który już wielokrotnie stawiał ceny zaporowe za swoich piłkarzy i innych pracowników pionu sportowego, czyli także trenerów.
44 miliony dolarów za Argentyńczyka to obecna suma pieniędzy, za którą United zostanie odstąpiony trener „Kogutów”. Na pozycję negocjacyjną Tottenhamu oczywiście wpływa też to, że wciąż budowany jest ich stadion, który jest bardzo drogą inwestycją. Odbija się to też na kadrze, do której ostatni transfer przeprowadzono 13 miesięcy temu. Levy potrzebuje pieniędzy na rozwój klubu, ale być może odbędzie się to już bez Pochettino. Pytanie tylko, jak wielka jest desperacja Woodwarda?
Mówi się, że w przypadku „Poche” jest większa niż kiedykolwiek…