OFICJALNIE: Leicester City bez menedżera
Spodziewaliśmy się, że w niedzielę zostanie zwolniony jakiś menedżer klubu Premier League. Miał to być Maurizio Sarri. Włoch gra dziś finał Pucharu Ligi Angielskiej z Manchesterem City i jeśli go nie wygra, to pożegna się z Chelsea. Biorąc pod uwagę fakt, że zdecydowanym faworytem tego starcia są "Obywatele" spora część z nas była w zasadzie przekonana, że przygoda Sarriego z angielską piłką dziś się zakończy. Ci, którzy obstawili jednak, że jakiś menedżer pożegna się z posadą dzisiejszego dnia i tak już mogą odbierać od bukmachera pieniążki. Chelsea swojego meczu jeszcze nie zagrała, ale zakład już jest wygrany.
Wszystko za sprawą Leicester City, które zwolniło dziś Claude'a Puela. Francuski menedżer od jakiegoś czasu nie radził sobie zbyt dobrze. Leicester nie wygrało żadnego spośród ostatnich siedmiu spotkań i w tylko jednym z nich zdołało zremisować. Wśród tych wyników nie zabrakło kompromitacji. "Lisy" zostały chociażby wyeliminowane z Pucharu Anglii przez czwartoligowe Newport County. Czarę goryczy przelała wczorajsza porażka 1-4 z Crystal Palace u siebie. Co prawda Leicester wciąż utrzymywało się w środku tabeli, dzięki dobrym wynikom z początku sezonu, ale tendencja była niebezpiecznie spadkowa, więc Puel musiał zostać zwolniony, w celu uniknięcia poważniejszego przypału.
Biuro prasowe klubu wydało przed chwilą oficjalne oświadczenie na ten temat. Jest ono zwięzłe, krótkie i bardzo przewidywalne. Klub oczywiście dziękuje Puelowi za całą pracę włożoną w zespół w trakcie szesnastomiesięcznej pracy. Dodaje również, że z drużyną pożegnał się asystent Francuza. Za zespół będą tymczasowo odpowiadali Mike Stowell i Adam Sadler, który tylko podobnie nazywa się do tego nieśmiesznego amerykańskiego aktora, ale wcale nim nie jest.
Możemy jedynie gdybać, kto przejmie schedę po nich. Leicester najmądrzej zrobiłoby, gdyby ten sezon dograło pod ich wodzą, a dopiero latem zakontraktowało kogoś porządnego. Przez ten czas można przecież wybrać zupełnie przyzwoitego menedżera, a szukając kogoś na szybko, można popełnić duży błąd. No chyba, że będzie to Sam Allardyce. On nigdy nie jest błędem.