Podsumowanie połowy 31. kolejki Premier League
Wyjątkowe będzie to trzydzieste pierwsze podsumowanie kolejki Premier League. Do tej pory starałem się czekać ze wszystkimi wynikami danej rundy spotkań, by umieścić je wszystkie w jednym poście, ale teraz po prostu się nie da. Ćwierćfinały FA Cup tak rozszarpały kalendarz, że starcia z tej kolejki odrabiane będą w cały świat i nie sposób to uporządkować. Dlatego dziś wyjątkowo zajmiemy się tylko kilkoma spotkaniami, które akurat odbyły się wtedy, kiedy miały się odbyć. Nie martwcie się jednak, bo i tak się działo, pomimo, że okazji do emocji było mniej. Jednak to, co miało miejsce na boisku, z pewnością nas nie zawiodło. Z resztą, sami sprawdźcie. Zapraszam.
Z istotnych spotkań z udziałem faworytów odbyły się tylko dwa. Pierwsze dotyczyło Liverpoolu. "The Reds" przyjeżdżali na Craven Cottage, gdzie mieli pewnie rozprawić się z Fulham. Gospodarze mają już trzeciego menedżera w tym sezonie, a wciąż są bezradni i najpewniej spadną do Championship. Po takiej ekipie po prostu trzeba było się przejechać. To jednak nie było takie proste. Strzelanie może i rozpoczął genialny ostatnimi czasy Sadio Mane, ale końcówka była nerwowa. Wyrównał Ryan Babel, ale gospodarze tylko przez kilka minut mieli wiarę na lepszy wynik. Ostatecznie zwycięstwo z rzutu karnego dał im James Milner.
Potem grało Chelsea z Evertonem i tu się dopiero działo. Menedżerowie obydwu zespołów raczej nie żyją dobrze ze swoimi pracodawcami i są bliżej zwolnienia niż dalej. Klęska na własnym stadionie oznaczałaby dla Marco Silvy prawdopodobne zwolnienie. Piłkarze spięli się jednak na tyle, by go obronić. Gospodarze wygrali 2-0 po golach Richarlisona i Gylfiego Sigurdssona. Wykazali się jednak sprytem, bowiem wcale nie byli w tym meczu lepsi. Chelsea miała znacznie więcej sytuacji, ale kompletnie nie potrafiła ich przekuć na bramki. Nie uratował ich ani Higuain, ani cudowny Giroud. Jak Francuz już nie może, to nie wiem, kto pomoże.
Cuda za to działy się na innych stadionach. Łukasz Fabiański oczywiście znowu nie zachował czystego konta i wpuścił aż 3 gole. Na jego szczęście "Młoty" strzeliły aż 4 bramki. Do siedemdziesiątej piątej minuty przegrywały jeszcze 3-1, ale w końcówce się odpalili i ostatecznie zainkasowali trzy punkty. Bohaterem okazał się Chicharito, który zdobył dwa ostatnie gole. Bramek nawpuszczał też Artur Boruc. Jego Bournemouth co prawda nie wygrało, ale udało się chociaż zremisować w Newcastle. Zwycięstwo było blisko. "Srokom" udało się wyrównać w dziewięćdziesiątej czwartej minucie gry.
Szkoda, że ta kolejka nie odbyła się w całości, bo miała zaplanowanych jeszcze kilka ciekawych spotkań. Wolverhampton miało podejmować Arsenal, a Manchester United gościłby sąsiadów z City. Te mecze oczywiście się odbędą i może nawet lepiej, że w oddzielnych terminach, bo lepiej się na nich skupimy.