Maradona chce prowadzić United? Wolne żarty…
Uwaga - uśmiejecie się do bólu brzucha. On naprawdę to powiedział. Diego Armando Maradona, niegdyś gwiazda futbolu, definiująca tę dyscyplinę sportu na nowo, najlepszy piłkarz ligi włoskiej oraz hiszpańskiej, piłkarski geniusz... ale upadły. Bo dziś znowu jest oceniany tak, jak jeszcze podczas kariery. Tak jak powiedział kiedyś Olaf Lubaszenko - to jest "enfant terrible", osoba, w przypadku której częściej niż o piłkarskich umiejętnościach, mówi się o innych ekscesach.
Nerwowe zachowania, używki wszelkiego rodzaju, uzależnienia, porywczy charakter, kłopoty ze zdrowiem - nikt tego pucołowatego pana nie potrafi już brać na poważnie. Rok temu filmy z trybun stadionu w Rosji (z ukazanym jego koszmarnym stanem) podbijały internety.
Później Maradona wziął sobie klub. Tak, wziął, został prezesem Dynama Brześć. Wpadł na konferencję, jeden mecz i tyle go później widziano (uwaga, sam chciałem się na to spotkanie wybrać, a przyszedł pełen stadion - tuż przy polskiej granicy).
Dlatego, gdy słyszymy, że TEN GOŚĆ (obejrzyjcie od 1:40), który po Brześciu(!) wziął sobie do trenowania klub w Meksyku...
Gdy słyszymy, jak ten gość uważa - w wywiadzie dla "FourFourTwo" - że TO Z NIM MANCHESTER UNITED BYŁBY W STANIE POWRÓCIĆ NA SZCZYT... to łapiemy się za głowę.
Pana Maradony nie brano na poważnie nawet, kiedy był selekcjonerem reprezentacji Argentyny przed dziewięcioma laty. Uważano, że zmarnował wtedy potencjał drużyny (przypomnijmy - cztery lata później dotarła ona do finału). Więc odnośnie dyskutowania o tym, czy jest dobrym trenerem czy nie, to byłoby na tyle. Andy Mitten to człowiek, któremu musimy współczuć - wysłuchiwał w Meksyku tych bzdur ze strony Maradony.
"Jeśli Manchester United potrzebuje trenera, to jestem człowiekiem, który się tej roli podejmie. Sprzedają mnóstwo koszulek, ale muszą też zacząć zdobywać trofea. Mogę je dla nich zdobyć, mogę się tego podjąć."
Jeszcze raz obejrzyjcie każde wideo u góry. Jeszcze raz przypomnijcie sobie, gdzie dziś jest Maradona - trenuje klub w drugiej lidze meksykańskiej.
Manchester United może i ma swoje problemy, ale nie upadł aż tak nisko, by brać do siebie niepoważnego człowieka, który bawi się w życie, lecz jest momentami na jego granicy.