Zapowiedź Premier League 2019/20
Lipiec, jako pierwszy miesiąc wakacji, jest bardzo spoko, ale ma jedną wadę. Nie ma wtedy Premier League. Przez sporą jego część jest Ekstraklasa, ale kibice angielskiej piłki mają zwykle już na tyle wyrobione standardy, że na polską piłkę ciężko im patrzeć, więc po prostu czekają. Ja też czekałem i wcale nawet mi się w tym roku nie dłużyło. Nie oznaczało to jednak, że nie chce już zobaczyć angielskich klubów w akcji i o to są. Od tego weekendu. Technicznie rzecz biorąc to nawet od wczoraj, bo Liverpool zdążył już ograć Norwich, ale to nieistotne. To w końcu tylko jeden mecz, a będzie ich jeszcze 379, więc sporo się jeszcze zadzieje. Ten tekst jest właśnie po to, by spróbować przewidzieć, co się stanie albo raczej po to, by po prostu pomądrować się na temat różnych ewentualności. W tym roku nie będę robił tabeli i opisywał wszystkich drużyn po kolei, bo połowa nikogo nie interesuję. Poopowiadam więc o kandydatach do spadku, czołowej szóstce i może jeszcze o ewentualnych czarnych koniach.
Kto więc w tym roku poleci w dół? Jak co roku, spore oczekiwania w tej kwestii pokładane są w beniaminkach. Rok temu dwoje z nich nie zawiodło i w tym sezonie wydaje się, że będzie podobnie. Murowane do odstrzału jest Sheffield United, które ma kadrowo po prostu najsłabszy zespół, a dodatkowo niespecjalnie go wzmocniło w trakcie okienka. Po wczoraj można też śmiało powiedzieć, że jednak Norwich, choć akurat „Kanarki” zawsze dostają łomot od Liverpoolu niezależnie od okoliczności przyrody. Powiedziałbym, że Aston Villa, po tak prężnym okresie transferowym na pewno się utrzyma, ale rok temu dokładnie tak samo zachowało się w lecie Fulham, któremu transakcje na ponad 100 milionów funtów wcale się nie zwróciły. W przypadku tegorocznego beniaminka może być bardzo podobnie. Skład niby był budowany z rozmachem, ale czy z głową? Kogo jeszcze należy typować do spadku? Mocnym kandydatem jest na pewno Newcastle United, które niby dokonało całkiem niezłych transferów, ale nie ma żadnych fundamentów. W zarządzie dzieje się źle, Rafa Benitez odszedł i nawet przyjście Andy’ego Carolla tego nie naprawi. Poza tym polecieć może też Burnley, które robi swoim siermiężnym stylem szał dwa sezony temu, a teraz już wszystkich nim tylko rozbawia.
— Villainofthepiste (@Villainofthepi1) August 10, 2019
Kto jest na tyle mocny, że może namieszać, ale o tytuły bym go nie posądzał? Skojarzyłem sobie dwa takie zespoły. Jednym z nich jest Wolverhampton Wanderers, a drugim Everton. Nie jest to jakiś proroczy sen, a wniosek na podstawie obserwacji. Tym zespołom dobrze szło w zeszłym sezonie i znalazły się za tuż plecami czołówki. Latem popełniły lepsze lub średniejsze, ale raczej nie słabsze transfery, dlatego mają pełne prawo mieć nadzieję na sukcesy również w tych rozgrywkach. Szczególnie mocno liczę na powtórkę ze strony „Wilków”. Liga Mistrzów to zbyt wyniosłe marzenia, ale wynik z zeszłego roku można śmiało powtórzyć. Everton też oczywiście może, tym bardziej, że na wzmocnienia wydał chyba nieco więcej, niż powinien.
— PurelyFootball UK (@PurelyFootball) August 8, 2019
No i teraz przejdźmy już do tematów poważnych. Czołowa szóstka to temat, który lubimy najbardziej, bo każdy z nas kibicuje jednemu z tych zespołów, więc lubi na ich temat snuć wywody. Ja zacznę z wysokiego „C” i już wytypuję mistrza. To będzie Manchester City. Dlaczego tak łatwo stawiam ich ponad Liverpoolem? To proste, „The Reds” nie poczynili w zasadzie żadnego istotnego wzmocnienia, podczas gdy Pep Guardiola kupił zawodników, których najbardziej potrzebował, no może poza lewym obrońcą. Rodri i Cancelo jednak i tak już świetnie wypełniają skład, który jest w tym sezonie jeszcze bardziej kompletny. Wiele osób nie sądziło, że tak w ogóle się da. Liverpool prawdopodobnie znów znajdzie się na podium i zagrozić mu w zajęciu drugiej lokaty może jedynie Tottenham. „Koguty” również znajomicie wzmocniły się w trakcie okienka, przez co będzie im łatwiej walczyć o duże cele niż rok temu, kiedy to wcale się nie zasilili, a mimo to zagrali wybitne rozgrywki. O czwarte miejsce będą bili się ci wyrodni kuzyni pierwszej trójki. Nie sposób mi zgadnąć, kto z zestawienia Chelsea, Manchester United i Arsenal będzie na tej zaszczytnej, czwartej lokacie. Każdy z zespołów ma swoje problemy i, nie bójmy użyć się tego słowa, upośledzenia, które grają na ich niekorzyść. Najgorzej chyba ma Chelsea, która przecież nie mogła zasilić się nikim, a dwóch istotnych piłkarzy dodatkowo straciła. Najlepiej zaś przygotował się Arsenal, który perfidnie nas okłamał, bo wydał znacznie więcej pieniędzy, niż rzekomo mógł. Kłamstwo ma niby krótkie nogi, ale w tym wypadku ma ich przede wszystkim kilka par, które mogą pomóc „Kanonierom” w zajęciu upragnionego, o ironio, czwartego miejsca.
— Bami (@GunnerRanking) August 10, 2019