Footrollowa JEDENASTKA PAŹDZIERNIKA - Premier League
Październik dobiegł już końca, więc przyszedł czas na to, by docenić tych, którzy nam w jego trakcie zaimponowali. Działo się sporo, ale wrażenia na nas nie robiło tylko Leicester City, dlatego w najlepszej jedenastce miesiąca nie znaleźli się jedynie zawodnicy z tego zespołu, choć zrobienia z nich trzonu składu już nie dało się uniknąć. Kto konkretnie znalazł się w tym zestawieniu? Czy są jakieś zaskoczenia, z których potem będę musiał się tłumaczyć? Nie wiem, zobaczcie i mi powiedzcie.
Kasper Schmeichel (Leicester City) - choć w październiku puścił trzy gole, to trzeba zaznaczyć, że i tak wykonywał swoją robotę wyśmienicie. Leicester wcale nie musiał dostać tylko tych trzech bramek, mogło być ich więcej. Poza tym, był kapitanem nie tylko ze względu na opaskę. Trzymał zaangażowanie i morale swoich kolegów na wysokim poziomie, przez co ci ciągle myśleli o tym, jak strzelić rywalom kolejne gole, a nie o tym, jak pochwalić się tym na Instagramie po spotkaniu.
Ben Chilwell (Leicester City) - lewa strona defensywy musiała należeć do niego. Swoje świetne występy okrasił nawet w tym miesiące bramką, ale to jedynie wierzchołek góry lodowej. Chillwell stworzył multum okazji swoim kolegom i kilka jeszcze samemu sobie. Oprócz tego przyzwoicie też bronił, bo przecież w końcu przede wszystkim od tego jest.
Virgil Van Dijk (Liverpool) - Holender to już marka sama w sobie. Śmiało można zaryzykować stwierdzenie, że Liverpool nie miałby takiego dobrego bilansu, gdyby defensywą nie zarządzał Van Dijk, który robił to znakomicie przez kolejny miesiąc. Nikt nie zabiera napastnikom pewności siebie, jak ten gość.
John Egan (Sheffield United) - Sheffield United zaskakująco dobrze radzi sobie w tym sezonie, zajmując ósmą pozycję w lidze. W minionym miesiącu stracili tylko jedną bramkę, więc nie można było nie docenić gościa, który ich defensywę trzyma w ryzach. Egan może nie ma głośnego nazwiska czy wielkich umiejętności, ale swoje braki nadrabia zaangażowaniem i ustawieniem, które w październiku było bez zarzutów.
Aaron Wan-Bissaka (Manchester United) - to pół człowiek, pół przechwyt. Anglik w spotkaniu z Norwich zanotował najwięcej udanych odbiorów w tym sezonie i nie jest to tylko jednorazowy wyskok. W tym miesiącu, jak z resztą również wcześniej, regularnie ratował tyłek kolegom z zespołu. Dorzucił znacznie więcej niż trzy grosze do tego, że Manchester wskoczył na już nie tak wstydliwą, siódmą lokatę w lidze.
Youri Tielemans (Leicester City) - jeśli szukacie kapeli na swoje wesele, to tutaj macie prawdziwego człowieka orkiestrę. Belg nie dość, że świetnie podaje i rozgrywa, to jeszcze często pomaga w destrukcji, a nawet strzela. W październiku zdobył w końcu dwie bramki, a przy odrobinie szczęścia mogło być ich nawet więcej.
David Silva (Manchester City) - Hiszpan, podobnie jak opisywany wyżej Tielemans, zdobył w tym miesiącu dwa gole. Co rusz kreował swoim kolegom szanse na kolejne bramki, siejąc postrach w szeregach defensywnych rywali. Gdy Silva był przy piłce, obrońcy zalewali się zimnymi potami i szybko odmawiali zdrowaśkę. W tym czasie Hiszpan zwykle zdążał już posłać piłkę koło nich.
Mason Mount (Chelsea) - przed tym sezonem Chelsea miała naprawdę nieźle obstawioną linię pomocy, ale chyba nikt nie sądził, że jej liderem będzie młody Anglik. Mount kolejny miesiąc gra jak z nut i choć w październiku nie miał tak imponujących liczb, bo ustrzelił "zaledwie" jednego gola, nie sposób było go nie docenić. Zresztą, da nam na pewno jeszcze większe powody do tego w przyszłości.
Christian Pulisic (Chelsea) - wiem, że Amerykanin w dwóch z trzech październikowych spotkań wchodził z ławki jako rezerwowy, ale to nie one sprawiły, że się tu znalazł. Pulisic ustrzelił w spotkaniu z Burnley klasycznego hat-tricka. Takie rzeczy nie zdarzają się często, tym bardziej u niezbyt wysokich skrzydłowych. Należało go wyróżnić choćby za to.
Raheem Sterling (Manchester City) - Anglik ma na nodze wytatuowany karabin, ale groźniej wyglądałby, gdyby zrobił sobie dziarę tej samej wielkości z samym sobą. To istna broń. Sterling w tym miesiącu zarówno strzelał, jak i asystował, a dorobki w obydwu tych statystkach mógł spokojnie pomnożyć, gdyby miał więcej szczęścia. Choć nominalnie gra na lewym skrzydle, na prawym, na którym został w tej jedenastce umieszczony, też zrobiłby niezłe zamieszanie. Niektórzy obrońcy Aston Villi i Crystal Palace podobno wciąż rozplątują sobie nogi po próbie bronienia jego ataków.
Jamie Vardy (Leicester City) - tutaj nie mógł znaleźć się nikt inny. Vardy zdobył w tym miesiącu aż cztery gole, a przecież rozegrał przy tym tylko trzy spotkania. Southampton powinno się cieszyć, że wbił im tylko hat-tricka, ponieważ mógł być zdecydowanie mniej łaskawy. Aż strach się bać, co by w tym miesiącu zrobił, gdyby wychodziło mu absolutnie wszystko, a nie tylko prawie wszystko.