''Młoty'' przybiły zwycięstwo z Chelsea. Fabiański jednym z bohaterów
Po trzech zwycięstwach w przeciągu dwóch tygodni podopieczni Franka Lamparda napotkali przeszkodę nie do przejścia. W spotkaniu 32. kolejki Premier League "The Blues" uległo West Hamowi (2:3). Jednym z bohaterów "Młotów" został Łukasz Fabiański.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Prawdziwy zespół z aspiracjami do wyższych celów poznaje się po tym, nie jak zaczyna, a jak kończy. Niemal identycznie jak drużynę prowadzoną przez Franka Lamparda. "The Blues" w przeciągu dwóch tygodni aż trzy razy wychodzili z sytuacji beznadziejnej. W starciach z Aston Villą oraz Manchesterem City odwracali niekorzystne rezultaty. W pucharowym meczu z Leicester - wyrzucili "Lisy" po godzinie gry. Dziś ten sam plan mieli również na starcie z West Hamem. Ostatecznie bez skutku. Bowiem to "Młoty" zagrały jak drużyna opisana powyżej.
Chelsea fans currently debating whether it’s worth losing their job or uni place to call Rudiger a racial slur
— Jamie (@jmemc55) July 1, 2020
Wszystko co, złe dla podopiecznych Franka Lamparda zaczęło się chwilę po pół godzinie gry. Wówczas pierwszą bramkę w tym spotkaniu zdobył Tomas Soucek, który po interwencji systemu VAR ostatecznie z bramki się nie cieszył. Aczkolwiek co się odwlecze, to nie uciecze i premierowe trafienie w Premier League padło jeszcze w doliczonym czasie pierwszej połowy. Znów po błędzie defensywy "The Blues", która w tym przypadku zachowała się pasywniej, niż ustawa o defensywie przewiduje. I gdyby tego było mało - potwierdziła to zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy. Tym razem w starciu z Michailem Antonio, wypuszczając go na autostradę do bramki dającej prowadzenie. Znakomita postawa angielskiego atakującego tym razem pobudziła zespół do walki. "Młoty" w przeciwieństwie do poprzednich spotkań powalczyły do końca - pieczętując triumf w samej końcówce. Tym razem za sprawą Andrija Yarmolenki.
Ale żeby nie było - Chelsea swoje okazje również miało. Przez znaczną część spotkania nawet przeważało, lecz bramki strzelali jedynie po stałych fragmentach gry. Jeszcze w pierwszej połowie rzut karny na gola zamienił Willian. Po przerwie Brazylijczyk trafił po raz drugi - tym razem trafiając po uderzeniu z rzutu wolnego. Pozostałe sytuacje - a było ich wiele - znakomicie bronił Łukasz Fabiański. Polak (obok bardzo skutecznej ofensywy) został jednym z bohaterów swojego zespołu. Jednym z bohaterów, którzy przywrócili nadzieje na utrzymanie.
Ostatni dublet West Hamu z Chelsea to sezon 2002/03. Młoty wtedy spadły z Premier League 🙃 Będzie powtórka? Wydaje mi się, że nie tym razem. Jakość składu WHU musi wziąć górę nad konkurencją na dole.
— Michał Gutka (@M_Gutka) July 1, 2020
West Ham 3:2 Chelsea (45+2' Soucek, 51' Antonio, 88' Yarmolenko - 42', 72' Willian)
West Ham: Fabiański - Fredericks, Diop, Ogbonna, Cresswell - Soucek, Rice, Lanzini (68' Wilshere), Fornals (90+3' Balbuena), Bowen (78' Yarmolenko) - Antonio
Chelsea: Kepa - Azpilicueta, Christensen, Rudiger, Alonso - Kante, Barkley (63' Loftus-Cheek), Kovacić (53' Mount) - Willian, Pulisic, Abraham (63' Giroud)
W pozostałych meczach:
Norwich po prostu zostało zmiażdżone przez Arsenal. Ale także pomogli mocno "Kanonierom". Błąd Tima Krula trafi do kanonu futbolowych jaj. Ta pomyłka Holendra sprawiła, że Gabończyk zdobył 50. gola dla Arsenalu.
Jeszcze w Dortmundzie mówiono o nim, że jest wielkim piłkarzem w małych meczach i małym piłkarzem w wielkich meczach. W ostatnich latach wielokrotnie jednak udowadniał, że tak nie jest. Jeżeli Arsenalowi uda się go zatrzymać, to szacuneczek. https://t.co/1FATn8X0DS
— Krystian Kobielski (@KrystianKobiel) July 1, 2020
Później z pomocą przyszedł kolegom - sam zdobył gola na 3:0, a i asystował Granitowi Xhace przy trafieniu na 2:0. Miły dzień zaliczył też Cedric Soares - w debiucie w barwach Arsenalu ZDOBYŁ GOLA. Oklaski dla tego pana.
Z ligą pożegna się zapewne Bournemouth, które rozbiło Newcastle. Ważny wynik padł jednak na Goodison Park - potknął się tam Manchester United, który niemalże przegrał z Evertonem Carlo Ancelottiego (skończyło się na remisie). Drużyna Włocha nie była dziś iście mistrzowską (choć dziś ze śmiechem przeczytaliśmy, że o czymś takim marzy Ancelotti), ale dowiozła zwycięstwo nad Leicester City. Chelsea, Manchester United i Wolverhampton nie potrzebują drugiego zaproszenia do pogoni za "Lisami". Swoją drogą, to ciekawe, że wilki gonią tu lisy...