Leicester rozkłada czerwony dywan przed United
Wolves budzi się z letargu w najważniejszym momencie sezonu, pokonując pewnie Everton. Aston Villa dzisiejszym zwycięstwem nadal ma szanse na utrzymanie, a co Leicester uczyniło w spotkaniu z Bournemouth? Na pewno z takiego obrotu spraw cieszą się w czerwonej części Manchesteru. Pewne jest też to, że będzie się działo do ostatniej minuty bieżącej kampanii. Zapraszamy do podsumowania kilku dzisiejszych starć w Premier League.
Uwaga! Tylko do czwartku, bez jakichkolwiek wpłat, aż do 2000 złotych bonusu może otrzymać każdy nowy klient Betclic.pl! Szczegóły tej urodzinowej promocji znajdziecie w tym linku.
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Strasznie bezbarwny dzisiaj Everton. Wilki świetnie wyłączyły z gry ofensywną formację gości.#kanałangielski
— Szymon (@serekk77) July 12, 2020
Wolves 3:0 Everton ( Jimenez 45+2 K, Dendoncker 46', Jota 74')
Obie drużyny w ostatnim czasie nie prezentowały się najlepiej, żeby nie powiedzieć, że jak na swoje możliwości spisywały się tragicznie. "Wilki" przegrały kolejno z Arsenalem i zawsze silnym beniaminkiem z Sheffield, a podopieczni Carlo Ancelottiego ulegli Tottenhamowi i zremisowali z Southampton. Dzisiejsze starcie było idealną okazją do przełamania dla któregoś z zespołów. No i możemy powiedzieć tyle, że Everton na dobre wypisał się z gry o Ligę Europy, a ekipa Nuno Espirito Santo zachowuje nawet jakieś szanse na Ligę Mistrzów. Wydawało się, że pierwsza odsłona zakończy się bezbramkowym remisem, ale w doliczonym czasie gry arbiter podyktował rzut karny, który technicznym strzałem na gola zamienił Raul Jimenez.
Ledwie zdążyła się rozpocząć druga odsłona, kiedy Pedro Neto dośrodkował ze stałego fragmentu do Dendonckera, a Belg strącił futbolówkę, kierując ją do bramki strzeżonej przez Jordana Pickforda. W 74. minucie gospodarze podwyższyli na 3:0 za sprawą Diego Joty. Strzelca trzeba pochwalić za urwanie się obrońcom Evertonu, no i za wykończenie, ale na największe słowa uznania zasługuje chyba Ruben Neves, który posłał kapitalnego passa z prawej strony boiska do swojego rodaka. "Wilki" odkuwają się po słabszym okresie, Everton najprawdopodobniej skończy sezon w środku tabeli - tak to wygląda.
Ostatni raz Trezeguet zdobył dwie bramki 5 maja 2018 roku. Wtedy jego Kasimpasa wygrała na wyjeździe z Trabzonsporem 5:2. #kanałangielski
— Darek Kosiński (@DarekKosinski) July 12, 2020
Aston Villa 2:0 Crystal Palace (Trezeguet 45+4', 59')
Aston Villa zdobywa trzy punkty, nie traci bramki? Nie jesteśmy przyzwyczajeni do takiego widoku, a kibiców tej drużyny powinien cieszyć tym bardziej, że dzięki zdobytym dziś trzem punktom nadal zachowują szanse na utrzymanie. W 8. minucie gola strzelili zawodnicy Roya Hodgsona, ale przy strzale Sakho VAR dopatrzył się zagrania ręką. Oglądając powtórki wyglądało to tak, jakby były obrońca Liverpoolu i PSG, ale opinie na temat anulowania tego trafienia pozostawiamy czytelnikom.
Trezeguet był w pewnym sensie dla Aston Villi tym, kim wczoraj Michail Antonio dla West-Hamu, tyle że dzisiejszy bohater zdobył "zaledwie" dwie bramki (Antonio wpisał się na listę strzelców cztery razy - przyp. red.) Bramki, które dały zwycięstwo gospodarzom dzisiejszego meczu. W czwartej minucie doliczonego czasu gry mieliśmy rzut wolny z lewej strony boiska, piłkę zbił jeden z obrońców Crystal Palace, a Egipcjanin tylko dołożył nogę. Wtedy pierwszy raz pokonał golkipera gości. Na drugiego gola poczekaliśmy do 59. minuty, tym razem Trezeguet również wykorzystał nieuwagę defensywy rywala. Z początku wydawało się, że wypuścił sobie piłkę zbyt daleko, ale zdążył złapać z nią kontakt czubkiem buta przed interwencją bramkarza. To zwycięstwo nie mogło przyjść w lepszym momencie. Swoje starcia wygrali usytuowani nad nimi w tabeli Watford i West-Ham, więc brak punktów w dzisiejszym dniu już całkowicie pogrzebałby ich szanse na utrzymanie. Fajnie, jak to się mówi "liga będzie ciekawsza".
Strasznie bezbarwny dzisiaj Everton. Wilki świetnie wyłączyły z gry ofensywną formację gości.#kanałangielski
— Szymon (@serekk77) July 12, 2020
Bournemouth 4:1 Leicester (Stanislas 65', Solanke 67' 87, Evans 83' S - Vardy 23')
"Lisy" od początku tworzyły sytuacje pod bramką strzeżoną przez Ramsdale'a, tyle że nic nie chciało wpadać. Gospodarze rozdawali gościom prezenty na lewo i prawo, czego konsekwencją była bramka dla Leicester w 23. minucie. Podanie z lewej strony pola karnego, a Kelly z Bournemouth przy próbie wybicia piłki zachował się jak amator z B-klasy, próbując ją nieudolnie wybić piętką. Następnie Vardy wjechał wślizgiem i mieliśmy 0:1 dla Leicester. Pod koniec pierwszej połowy David Brooks oddał groźny strzał zza pola karnego, ale kapitalną interwencją popisał się Kasper Schmeichel.
Pisaliśmy o tym, że "Wisienki" w pierwszej połowie rozdawały prezenty na lewo i prawo? No to w drugiej połowie piłkarze Leicester wyprawili jednocześnie Boże Narodzenie, Dzień Dziecka, osiemnastkę i wesele. W 62. minucie Kasper Schmeichel nabija futbolówką Ndidiego, ten potem popycha Wilsona i sędzia dyktuje jedenastkę, którą na gola wyrównującego zamienia Stanislas. To dopiero początek zabawy, jaką zaserwowali nam sportowcy Leicester. Dodajmy, że bramka z karnego padła w 65. minucie, a dwie minuty później Bournemouth prowadziło z Leicester. To się wydarzyło, w międzyczasie Soyuncu wyłapał czerwoną kartkę za chamskie kopnięcie w bramce Calluma Wilsona. Fakt, że chwilę wcześniej Anglik odepchnął Turka, ale obrońca Leicester mimo wszystko nie powinien tak zareagować. Autorem trafienia dającego prowadzenie był Dominik Solanke, który uderzył pomiędzy nogami Schmeichela.
Osłabienie dało się do tego stopnia we znaki, że "Lisy" zamiast gonić wynik, kompromitowały się jeszcze bardziej. W 83. minucie Stanislas ściął do środka, uderzył na bramkę, piłka odbiła się po drodze od Jonny'ego Evansa i na koncie Irlandczyka ląduje samobójcze trafienie. Mało było piłkarzom gospodarzy, więc cztery minuty później Dominik Solanke już ostatecznie dobił ekipę walczącą o udział w Lidze Mistrzów. Jeszcze pod koniec 21-letni Sam Surridge mógł dosłownie zdeptać Leicester, ale na szczęście dla podopiecznych Brendana Rodgersa uderzył nad bramką. A Solanke to w ogóle kozak, strzelił dwie bramki, ale nikt już chyba nie pamięta, kiedy ostatnim razem zmieścił piłkę w siatce.
Jutro swój mecz gra Manchester United. Całkiem prawdopodobne, że wygrają z Southampton i tym sposobem strącą z pierwszej czwórki "Lisy". Walka o Ligę Mistrzów i utrzymanie zapowiada się naprawdę zacnie.
Piekna historia Leicester. Wolves i Sheffield wracają do gry. W następnej kolejce wszyscy za The Blades. Co tu się będzie działo na finiszu w kontekście walki o LM :o. #kanałangielski
— Kacper_masny (@MasnyKacper) July 12, 2020
Jutro Manchester United wskakuje na 3. miejsce w tabeli #EPL
— Kamil Kotarski (@Kotar1992) July 12, 2020
Trzeba wykorzystać bardzo dobrą formę i potknięcia rywali. #kanalangielski