Patrice Evra: ''Niektóre osoby pracujące dla Manchesteru niszczą ten klub''
Nie jest łatwo być obecnie kibicem Manchesteru United w chwili obecnej, ale z własnego doświadczenia mogę stwierdzić, że był czas się przyzwyczaić. Niemniej jednak klub ostatnio daje kolejne powody do niezadowolenia, gdyż bardzo przeciętnie radzi sobie na rynku transferowym, znacznie odstając pod względem wzmocnień od pozostałych ekip z czołówki. Mało tego, na inaugurację sezonu przegrał u siebie z Crystal Palace. To przelało szalę goryczy w przypadku Patrice'a Evry, który nie bał się wyrazić ostrego apelu w kierunku klubu.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Evra za pośrednictwem swojego Instagrama zamieścił niemalże 20 minutowy film, w którym mówi dokładnie to, co leżało na sercu jemu i prawdopodobnie większości kibiców "Czerwonych Diabłów". Francuz zaznaczył, że nie boi się mówić tego wprost i wręcz czuje, że powinien skoro ma do tego platformę oraz nie musi obawiać się, że straci pracę w Manchesterze tak, jak niektóre osoby związane z klubem, które uważają podobnie do niego.
— utdreport (@utdreport) September 21, 2020
Niektóre osoby pracujące dla Manchesteru United niszczą ten klub. Trzeba powiedzieć prawdę. Wcześniej klub też otaczała zła aura, ale jej źródło było zewnątrz klubu. Poza tym, byli piłkarze źle mówiący o zespole nie tworzą negatywnej atmosfery. My po prostu mówimy prawdę. Najlepiej jednak mówić o tym bezpośrednio takim osobom. Jeśli mam jakiś problem z Edem Woodwardem, to najpierw do niego dzwonię, by z nim o tym porozmawiać. Jeśli o niego chodzi, to mogę powiedzieć tylko tyle, że ufa osobom, którym nie powinien ufać. Dzięki takim ludziom jak Richard Arnold klub potrafi zawierać gigantyczne kontrakty sponsorskie, ale pomimo wielkich pieniędzy, nie jest w stanie przekonywać zawodników.
Ed Woodward jest najczęściej tym, na którego wylewa się wiadro pomyj, gdy jakiś transfer się nie uda lub ktoś podwędzi Manchesterowi zawodnika sprzed nosa. Evra rzuca jednak na jego kwestię ciekawe spojrzenie, gdyż widocznie to nie bezpośrednio on jest temu winny, a ludzie którymi się otacza. Takie tłumaczenie może jednak wynikać z tego, że panowie osobiście się znają i widocznie szanują, więc Francuz po prostu nie chciał mu dokładać. Zaznaczył jednak, że jego działania nie są skuteczne przy ściąganiu zawodników i wspomniał jak według niego powinno to wyglądać, gdyż zdawało egzamin za czasów Alexa Fergusona.
Kiedyś, gdy Manchester chciał mieć u siebie jakiegoś zawodnika, menedżer rozmawiał z nim twarzą w twarz. Gdy chcieli mnie kupić, do Monaco przyleciał Ferguson i David Gill. Rozmawiali ze mną w taki sposób, że czułem się jak na przesłuchaniu FBI. Wiedziałeś jednak, że im na tobie zależy. Teraz do rozmów z zawodnikami wysyła się prawników, którzy zamiast o piłce, rozmawiają o cyferkach. W efekcie za zawodników się przepłaca, a oni nie wiedzą, na co się piszą, czego dobrym przykładem jest Alexis Sanchez, który po pierwszym treningu chciał rozwiązać z klubem kontrakt. Ole stara się to zmienić, rozmawia z piłkarzami tak, jak robił to Ferguson.
Tu trudno się z Francuzem nie zgodzić. Sprowadzenie piłkarza to coś więcej, niż po prostu zakontraktowanie go. Nie wystarczy położyć mu satysfakcjonujący kontrakt przed twarzą, by ten dawał z siebie wszystko. Może się dzięki temu zgodzić na transfer, ale jeśli nie pozna wizji klubu i jego roli w nim, nie będzie z niego wielkiego pożytku, czego koronnym przykładem jest właśnie Alexis Sanchez. Ferguson potrafił wykorzystywać lepiej teoretycznie dużo słabszych zawodników, bo był w stanie nakierować ich na to, czego od nich oczekuje, zanim ci jeszcze złożyli podpis pod umową. Z większością słów Evry kibice na pewno się zgodzą, ale to, co zaskakuje najbardziej, to bronienie rodziny Glazerów, właścicieli klubu, których przecież kibice, delikatnie mówiąc, raczej nie darzą sympatią. Evra zapewnia jednak, że zna ich, więc wie, że kochają ten klub i chcą dla niego jak najlepiej. Uważa, że odejście Glazerów nie byłoby rozwiązaniem, gdyż również na ich podstawie można zbudować działającą strukturę klubu, bo przecież było tak za czasów Fergusona. No to w takim razie czekamy, aż ktoś wreszcie ją zbuduje.