Okropny, straszny, ale zwycięski - to Manchester United
Na początku zmówcie modlitwę za wszystkich dziennikarzy piszących z tego meczu relację. Bo to była rozpędzona karuzela.
Mieliśmy zacząć tak: Manchester United we wrześniu 2020 roku jest drużyną fatalną. Nic w niej nie gra, początek ligowego grania jest wprost okropny. Nic zatem dziwnego, że Brighton and Hove Albion (czyli zaskoczenie pozytywne pierwszych kolejek) poczynało sobie świetnie w starciu z drużyną Ole Gunnara Solskjaera. Nie Paul Pogba, nie Anthony Martial lub Mason Greenwood, ale Tariq Lamptey, Neal Maupay oraz Leandro Trossard byli długimi fragmentami gwiazdami widowiska na The Amex. Graham Potter naprawdę zaczyna mieć magiczne nazwisko.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Mieliśmy kontynuować tak:
Wiecie, co jest jednak najzabawniejsze? United zremisowało ten mecz, ale w stylu dalekim od ideału. Idealny był tak naprawdę tylko ten jeden moment - podanie Bruno Fernandesa do Marcusa Rashforda, a także zabawienie się z obrońcami Brighton. To była klasa światowa. "Krótkie są momenty..."
That is absolutely brilliant by Marcus Rashford 🔥
— Football on BT Sport (@btsportfootball) September 26, 2020
Man Utd's number 🔟 takes things into his own hands after a brilliant ball through by Bruno Fernandes!
Sat the defender down twice... pic.twitter.com/wgEcrFuab1
O tym spotkaniu trzeba napisać w formie krótszej niż zwykła relacja pomeczowa. Po prostu wystarczy poczytać codziennie twitterowe konta fanów Manchesteru United i ludzi, którzy mają o tym klubie dużo do powiedzenia. Transfer Donny'ego van de Beeka nie jest lekarstwem dla tej drużyny. United jest klubem, który znów uznał, że zrobił swoje - trzecie miejsce odtrąbiono jako sukces i nie zrobiono ŻADNEGO KROKU do przodu, by rozwinąć drużynę. Już lipiec tego roku pokazywał, że "Czerwone Diabły" jadą na oparach. Dzisiaj beznadziejnie spisywał się Paul Pogba, a cała defensywa ponownie nie nadążała za bardziej dynamicznymi zawodnikami Brighton. Trossard obijał słupki, poprzeczki na tyle często, że wyrobił chyba normę z poprzedniego sezonu. Okazuje się zatem, że słowami-kluczami stały się dzisiaj "woodwork" (obrysowanie bramki - ang.) oraz Woodward (nazwisko dyrektora wykonawczego Manchesteru United).
Brighton are the first team since @OptaJoe recorded such data in 2003-04 to hit the woodwork FIVE times in a single Premier League game.
— Squawka Football (@Squawka) September 26, 2020
Leandro Trossard has completed the left post, right post and crossbar hat-trick. 💥
Brighton? Nad tymi ludźmi trzeba się rozpływać. Tam jest pomysł, tam jest fantazja, tam jest pewność siebie. Neal Maupay to zdecydowanie gwiazda tego zespołu, ale w sukurs idzie mu ciągle Lamptey. To będzie drużyna, która jeszcze niekoniecznie jeden raz nas zaskoczy. Ole Gunnar Solskjaer z kolei musi się głowić nad tym, jak poprawić grę zespołu. Problem w tym, że lekarstwo jest poza tą drużyną. Transfery są potrzebne - wszyscy rywale się wzmocnili, wszyscy grają lepiej. Donny van de Beek to za mało. Potrzebny jest lewy i środkowy obrońca, ale jeżeli w United naprawdę szefostwo cieszy się bardziej z ruchu w social mediach powodowanego przez Pogbę, Jadona Sancho, van de Beeka i kolejne sagi transferowe...
...to coś tu jest mocno nie tak.
I tylko kibiców szkoda. United, ponieważ są mamieni perspektywą poprawy wyników. A Brighton, ponieważ dziś mogli wygrać nawet 6:2 i nikt nie robiłby z tego sensacji.
A tak zostawiamy was z tym. Autobus Solskjaera został przedziurawiony.
90+5' - Goal. Brighton 2-2 #mufc (March) #mulive
— utdreport (@utdreport) September 26, 2020
Dobrze, a teraz przechodzimy do naszej erraty. Bo wiecie, co się wydarzyło później? Doszło do jakiejś pomyłki w matriksie. Rzeczywistość nie trzymała się kupy. De Gea przed golem na 2:2 wybronił ekipę "Czerwonych Diabłów" przed stratą gola. Później jednak gospodarze trafili i wyrównali. Ale wtedy United zaatakowało raz jeszcze, mieliśmy rzut rożny - a po gwizdku kończącym mecz... UNITED DOSTAŁO RZUT KARNY. I BRUNO FERNANDES GO WYKORZYSTAŁ. VAR uratował United po raz kolejny - już wcześniej w tym meczu interweniował, kiedy odwołał jedenastkę dla Brighton za domniemany faul Paula Pogby. Czemu tak się stało? Neal Maupay zagrał piłkę ręką po strzale Harry'ego Maguire'a. Stało się to jeszcze w trakcie gry. VAR zdążył odnotować to wydarzenie do sprawdzenia przez arbitra Chrisa Kavanagha.
Wynik 3:2 dla United nie jest rzeczą sprawiedliwą. To jakieś kuriozum i idealne odzwierciedlenie dramaturgii tego spotkania.
Incredible drama as Man Utd beat Brighton with 99 minutes on the clock 😮
— Football on BT Sport (@btsportfootball) September 26, 2020
The referee had blown the final whistle, only for VAR to award a penalty for a clear handball...
Bruno Fernandes buries it to win 3-2. pic.twitter.com/CP7bKhGLn7
What the fucking hell was that game then
— Sam Tighe (@stighefootball) September 26, 2020
Just keep forcing retakes until midnight
— Duncan Alexander (@oilysailor) September 26, 2020
Conceding after the final whistle is one of the worst times to let in a goal
— Duncan Alexander (@oilysailor) September 26, 2020
Wygrana 3:2 w meczu, w którym tracisz gola na 2:2 w doliczonym czasie i następnie dostajesz karnego po decyzji VAR już po końcowym gwizdku.
— Maciejo Szczęsny (@MaciejoSzczesny) September 26, 2020
Manchester United, uwielbiam.
Jezu, co za mecz. Bożebożeboże. #GGMU
— Damian Wiśniewski (@Wisniewski_D2) September 26, 2020