No, co mógł zrobić Arsenal? Oczywiście, że przegrać
Tym razem nie pomógł jeden z lepszych meczów, jaki Arsenal rozegrał w lidze od dłuższego czasu. Ale i tym razem wynik był niedobry. Zacznijmy zatem od początku.
Powracają do nas wspomnienia. W zeszłym roku swoje smutne chwile w Evertonie i Arsenalu przeżywali odpowiednio Marco Silva oraz Unai Emery. Obaj zdążyli przed końcem 2019 roku pożegnać się ze swoją pracą. Oba zespoły prowadzili do okresu świątecznego Duncan Ferguson oraz Fredrik Ljungberg. Nadejść z odsieczą mieli następnie Carlo Ancelotti oraz Mikel Arteta. Everton i Arsenal grały ze sobą w grudniu, a dwaj następcy oglądali bezpośrednie starcie. Teraz jednak Don Carlo stara się przebić szklany sufit, za to Hiszpan wychowany trenersko przy Guardioli liczył, że w końcu wygra jakiś mecz...
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Składy wyjściowe:
Everton: Pickford - Godfrey, Keane, Mina, Holgate - Davies, Doucoure, Sigurdsson - Richarlison, Calvert-Lewin, Iwobi
Arsenal: Leno - Tierney, David Luiz, Holding - Saka, Ceballos, Elneny, Maitland-Niles - Willian, Nketiah, Pepe
Tuż po tym, jak huragan z Anfield wykręcił 7:0 na Selhurst Park, a także po męczarniach Man. City na stadionie Southampton kamera przeniosła nas na Goodison Park. Mikel Arteta miał poszukiwać punktów ligowych, bo zwycięstwo to już w ogóle byłoby jakimś cudem. Arsenal umiał w listopadzie wygrać tylko z Manchesterem United, a poza tym notował 3 punkty za mecz tylko w Lidze Europy. Czarne chmury zebrały się na Artetą i trudno się temu dziwić. W drużynie "Kanonierów" dosłownie jest tylko kilku zawodników, za których kibice wskoczą w ogień. Tierney, Partey, Saka, być może także Leno lub na zmianę jeden z dwóch Gabrieli - Magalhaes lub Martinelli.
Arsenal szykował się do kolejnego spotkania, a raczej do wysysania energii życiowej ze swoich fanów. Everton zanotował za to ważne zwycięstwo nad Chelsea, pokonał także Leicester City, a teraz mógł nawet przybliżyć dawnego piłkarza do utraty pracy. Carlo Ancelotti był jednak mocno zmartwiony przed tym spotkaniem. Nie mógł bowiem skorzystać z Jamesa Rodrigueza, którego wykluczyła z gry kontuzja łydki. Artecie zrównoważono to takim samym urazem w przypadku Pierre'a-Emericka Aubameyanga.
🗞 Pierre-Emerick Aubameyang misses tonight's match with a tight calf#EVEARS pic.twitter.com/wLvwsU8eMu
— Arsenal (@Arsenal) December 19, 2020
Zaczęło się w miarę spokojnie, aż Everton w końcu włączył tryb "przez chwilę postraszmy". Michael Keane w 15. minucie oddał strzał nieco podobny w stylu Vincenta Kompany'ego z meczu Manchester City - Leicester City. Skończyło się jednak na drobnej różnicy - znacznie gorszej celności. Tejże celności nie zabrakło sześć minut później. 21. minuta, wrzutka z prawej strony, czeka już tylko w polu karnym Dominic Calvert-Lewin. Bramkę zaliczono jako samobój nastrzelonego Roba Holdinga. Niefortunne była to chwila, która też odebrała Evertonowi w statystykach jakikolwiek celny strzał.
W 34. minucie ukarany przez chwilę został niemniej zespół Carlo Ancelottiego. Tom Davies sfaulował Ainsleya Maitlanda-Nilesa w polu karnym, zupełnie go nie widząc, kiedy wbiegał zza pleców. Z jedenastu metrów piłkę do siatki wpakował Nicolas Pepe, który uderzył w lewą stronę, myląc Jordana Pickforda.
Arsenal now have five more goals this season than Liverpool scored this afternoon
— Duncan Alexander (@oilysailor) December 19, 2020
Wciąż zbyt dużo swobody miała drużyna gospodarzy w przedniej formacji. Nadeszła 39. minuta, a dalej swobodny w swoich atakach był Calvert-Lewin, na tyle nawet, że do ostrego faulu na żółtą kartkę musiał uciekać się Kieran Tierney. Miał też były zawodnik Celtiku duże pretensje do kolegów z drużyny, że znów nie zatrzymali napastnika Evertonu. Do tego momentu "The Toffees" nie oddali celnego strzału, Arsenal za to tylko jeden - właśnie z rzutu karnego. Drugi zdążył chwilę później oddać Eddie Nketiah, ale to i tak w niczym nie pomogło. Dalej pozostawał remis.
Mieliśmy wrażenie, że możemy nie uświadczyć podobnie emocjonującego meczu jak to 3:2 z potyczki ligowej z lutego tego roku.
Dlatego też 45. minuta była dla nas miłą odmianą. Bernd Leno zaliczył wręcz kapitalną interwencję, być może nawet już najlepszą w tej kolejce Premier League. Miał swój świetny moment konkretnie przy obronie strzału Calverta-Lewina. Natomiast Niemiec nie mógł już powstrzymać Yerry'ego Miny. Były zawodnik Barcelony, który w tym meczu miał ostrą przeprawę z Danim Ceballosem (wypożyczonym z Realu Madryt) zdobył bramkę na 2:1. Wyskoczył w powietrze, wykorzystał wrzutkę z narożnika. Ukarał Arsenal tak jak Anglików na mundialu w Rosji (a i przecież nam tam sprawił problemy w Kazaniu).
Hold this ratio for ruining my weekend yet again.
— Max. ♣️ (@AFCMax9) December 19, 2020
Druga połowa trochę pokazywała frustrację Arsenalu. Może i szarpał po skrzydle Bukayo Saka, ale jego strzały wciąż były blokowane przez zawodników Evertonu. Jeden ze strzałów Davida Luiza wylądował z kolei na słupku.
"The Toffees" umieli kontrować jedynie w dość konkretny sposób, za każdym razem próbowano to robić lewą stroną. Przykład? Godfrey się urwał, ale Calvert-Lewin za szybko wbiegł w pole karne, nie było trzeciego gola, a to była dopiero 62. minuta. Chwilę później Richarlison miał Maitlanda-Nilesa na plecach, ale też podanie nie doszło do kogoś w środku. Arsenal uratowało to, że w polu karnym nie było Calverta-Lewina.
Rozmyślania czas nadszedł.
Arsenal fans, where did it all go wrong?#EVEARS
— Amazon Prime Video Sport (@primevideosport) December 19, 2020
Jeśli jeszcze Arsenal sprawił zagrożenie Evertonowi, to przede wszystkim w końcówce spotkania, gdzie aktywni byli głównie Lacazette oraz Saka. Wcześniej w dość niespotykany sposób w tym meczu Willock zrobił coś, czego nie zrobił Elneny oraz Ceballos. Wszedł ze środka pola, urwał się rywalom i niby uderzał, niby podawał do Martinellego, ale obaj rezerwowi nie skonstruowali z tego akcji bramkowej, nic z tego nie wyszło. Uderzył za mocno, zbyt niecelnie zawodnik, który zmienił bezproduktywnego Elneny'ego.
Arsenal przegrywa po raz ósmy w tym sezonie ligowym.
Sytuacja wynikowa jest straszna.
To nie będą miłe święta na Emirates Stadium.
Defeat.
— Arsenal (@Arsenal) December 19, 2020
🔵 2-1 ⚪️ (FT)#EVEARS
Kibicom już naprawdę jest chyba wszystko jedno. Trzy gole w ostatnich siedmiu ligowych meczach, do tego dodajmy, że padły też dwa samobóje, które piłkarze Arsenalu wspaniałomyślnie wbili do siatki. Dorzucamy jeszcze trzy czerwone kartki oraz piętnastą pozycję w tabeli i wyśmiewany Unai Emery staje się nagle geniuszem? Aż tak mocno nie odlatujemy, ale stan tej drużyny "Kanionierów" jest okropny.
Szkoda, że West Brom już zakontraktował Sama Allardyce'a. Widziałbym go w Arsenalu.
— just Jacuś (@trujacekwiaty) December 19, 2020