Liverpool poległ z Southampton! Hasenhuettl pokonał Kloppa!
Pierwsza noworoczna kolejka Premier League zakończyła się jednym poniedziałkowym spotkaniem. Southampton podejmowało Liverpool i patrząc na pozycje tych drużyn w ligowej tabeli mogliśmy spodziewać się ciekawego widowiska. Tak też było, a wynik może nas trochę zaskakiwać. Gospodarze zwyciężyli z mistrzami (1:0).
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Southampton FC - Liverpool FC 1:0 (2' Ings)
Southampton: Forster - Walker-Peters, Bednarek, Stephens, Bertrand - Ward-Prowse, Diallo - Armstrong, Djenepo (32' Tella) - Walcott (82' Valery), Ings (78' N'Lundulu)
Liverpool: Alisson - Alexander-Arnold (78' Milner), Henderson, Fabinho, Roberston - Wijnaldum, Thiago, Oxlade-Chamberlain (56' Shaqiri) - Salah, Firmino, Mane
To, że Liverpool lideruje tabeli Premier League nie może nas dziwić. Inaczej ma się sytuacja gdy widzimy Southampton na szóstym miejscu. To jest coś, czego chyba nikt się nie spodziewał przed startem kampanii. Mimo dobrego miejsca w tabeli, ostatnie mecze drużyny Ralpha Hasenhuettla nie powalają. W trzech poprzednich potyczkach zawodnicy Southampton nawet nie zdobyli bramki. Cóż, dziś bardzo szybko wiedzieliśmy, że coś takiego nie będzie miało miejsca. Już w drugiej minucie Danny Ings wykorzystał spiralę błędów w obronie Liverpoolu i przelobował Alissona. Dla Anglika był to 50. gol na poziomie Premier League.
5️⃣0️⃣ #PL goals for @IngsDanny 🙌
— Premier League (@premierleague) January 4, 2021
And what a way to reach the landmark!#SOULIV | @SouthamptonFC pic.twitter.com/mxizSFA3Tf
Danny Ings. Lubię. Co za spryciula. Southampton z nim ma inny mental.
— Patryk Idasiak (@PatrykIdasiak) January 4, 2021
Szybko stracona bramka pobudziła podopiecznych Juergena Kloppa. Przyjezdni błyskawicznie rozpoczęli starania o wyrównanie. Największym problemem zawodników "The Reds" było to, że kompletnie nie tworzyli sytuacji pod bramką "Świętych". Kompletnie nic nie wynikało z ich przewagi, a najgroźniejszą szansę mieli prowadzący gospodarze. Na ich nieszczęście uderzenie Nathana Telli nieznacznie minęło bramkę Alissona Beckera. W grze Liverpoolu było zdecydowanie za mało konkretów, bo najbliżej trafienia było dopiero w doliczonym czasie, gdy głową próbował Mohamed Salah. Niemoc podopiecznych Kloppa ukazują statystyki - 0 celnych strzałów w 45 minut.
MÓJ PLAN NA NAPRAWĘ LIVERPOOLU
— Mati Michniewicz (@MatiMichniewicz) January 4, 2021
- Oxlade na ławkę
- Stoper na boisko
- Henderson do pomocy
W przerwie w szatni Liverpoolu musiały chyba paść te mityczne "męskie słowa", bo start drugiej części był piorunujący. Tak naprawdę w 15 minut defensorzy Southampton musieli częściej interweniować niż w 45 przed zmianą stron. Mieliśmy także niemałą kontrowersję, gdy Georginio Wijnaldum trafił w rękę Jacka Stephensa. Arbiter mimo protestów ze strony graczy z Liverpoolu nie zdecydował się na podyktowanie rzutu karnego. Pierwszy celny strzał Liverpool oddał dopiero w 75. minucie. Forster nie miał jednak problemu z próbą Sadio Mane.
No penalty 🤷♂️
— Anfield Watch (@AnfieldWatch) January 4, 2021
🎥 @CF_Comps pic.twitter.com/Gak2FlorW5
Końcowy fragment stał pod znakiem przewagi "The Reds", ale ta przewaga nie wystarczyła na świetnie dysponowaną dziś defensywę Southampton. "Święci" pokazali, że w tym sezonie chcą i mogą walczyć o coś więcej.
Szacunek za ciężka pracę, poświęcenie i plan na mecz dla Southampton. Przy tylu znaczących osłabieniach ograli Liverpool, a bramkarz nawet się nie spocił. Fajnie, że częścią takiej historii jest Janek Bednarek.
— Krzysztof Marciniak (@Marciniak_k) January 4, 2021