Szczwane ''Lisy'' punktują błędy Liverpoolu
To starcie dwóch, bezpośrednich rywali w tabeli. "Lisy" są, co ciekawe, nad Liverpoolem, który w ostatnim czasie gubi punkty jak pijany student godność. To czyniło je faworytami tego spotkania. Czy potwierdziły swoją wyższość w tabeli? A może Liverpool znowu się odrodził? Sprawdźmy, ale najpierw króciutko składy, bo to w końcu najważniejsze.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
— Liverpool FC (@LFC) February 13, 2021
— Leicester City (@LCFC) February 13, 2021
W pierwszej połowie nie działo się zbyt wiele. Pod bramką "Lisów" największe zamieszanie próbował zrobić Mohamed Salah, ale głównie poprzez upadanie w polu karnym. VAR jedną potencjalną jedenastkę rozpatrywał, ale uznał, że Egipcjanin nie był faulowany. Później do szans próbowało dochodzić Leicester i pod koniec połówki miało nawet dobrą szansę. W sytuacji sam na sam w poprzeczkę strzelił Jamie Vardy. Anglik miał chwilkę później jeszcze jedną, podobną okazję, sprokurowaną przez niedokładne odegranie Hendersona, ale brakło mu kilku centymetrów w stopie, by uderzyć piłkę.
— Kloppholic (@Kloppholic) February 13, 2021
W 67 minucie na prowadzenie wyszedł posiadający przewagę Liverpool. "The Reds" naciskali na defensywę rywali i udało im się przez nią przebić za sprawą cudownej asysty Roberto Firmino. Brazylijczyk wykorzystał zamieszanie w polu karny, dopadł do bezpańskiej piłki i zgrabną ruletką podał futbolówkę do Mohameda Salaha. Ten niewiele myśląc, precyzyjnym strzałem posłał piłkę obok Kaspera Schmeichela. Stan gry wyrównał James Maddison po dośrodkowaniu z rzutu wolnego. Sporo roboty przy tej sytuacji miał VAR. Najpierw musiał sprawdzić, czy należy się jednak wolny, czy może karny. Potem weryfikował, czy aby Amartey nie był na spalonym w momencie absorbowania bramkarza. Dosłownie kilka chwil później było już 2-1, bo nieporozumienie Ozana Kabaka i Alissona, którzy na siebie wpadli, wykorzystał Jamie Vardy. Na tym "Lisy" nie poprzestały. Kolejne 4 minuty później było już 3-1. Zdobywcą bramki był Harvey Barnes, który wykorzystał świetne podanie Ndidiego. Obrona Liverpoolu po raz kolejny popełniła błąd, zostawiając skrzydłowemu za dużo miejsca.
— Szymon (@Szymon1902) February 13, 2021
3-1.Takim wynikiem ostatecznie zakończył się ten mecz, a słabości Liverpoolu po raz kolejny zostały obnażone. Defensywa wciąż nie może się porozumieć, dochodzi w niej do zbyt wielu prostych błędów, które w efekcie wypaczają wynik. W ofensywie zaś główną dolegliwością jest brak pomysłu na wykańczanie akcji i tzw. "ostatnie podanie". Jeśli żaden z piłkarzy nie popisze się przebłyskiem geniuszu, jak dziś Firmino, to "The Reds" nie są w stanie trafić do siatki.
— Jakub Kowalikowski (@JakubKowalikow1) February 13, 2021