Bale może zostać w Londynie na dłużej
Wypożyczenie Garetha Bale przez pół roku wydawało się totalną klapą. Walijczyk grał w pojedynczych spotkaniach, okazjonalnie dopisywał do protokołu meczowego swoją asystę lub gola. Nie mógł przebić się do składu, nawet wówczas, gdy Tottenham grał naprawdę marnie i spadł na 9 pozycję w lidze. Aż tu nagle coś się zmieniło. Mourinho zaufał Bale'owi, a ten zaczął grać jak w 2012 roku. W związku z tym, coraz bardziej prawdopodobny staje się definitywny transfer.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Tak twierdzi chociażby "The Express", według którego Real lada moment zacznie namawiać "Koguty" do wykupu Walijczyka. "Królewskim" bardzo na tym zależy, bo Zinedine Zidane i tak nie będzie ze skrzydłowego korzystał, a ten przecież pobiera nieludzko wysoką pensję. Real za to robi wszystko, by ciąć koszty, dzięki czemu miałby być w stanie zakupić Kyliana Mbappe. Na transferze Bale'a Hiszpanie nie muszą nawet specjalnie dużo zarabiać, wystarczy, że nie będą musieli płacić mu 600 tysięcy funtów tygodniowo. To i tak będzie już gigantyczna ulga dla ich budżetu.
— Goal (@goal) March 1, 2021
Można więc przypuszczać, że Real zgodzi się nawet na zapłatę symbolicznych kilkunastu milionów euro za swojego zawodnika. Takie pieniądze Tottenham na pewno chętnie by zapłacił, gdyby miał gwarancję, że Bale w przyszłym sezonie będzie grał tak, jak przez ostatnie 2 tygodnie, w trakcie których strzelił 4 gole i zanotował 3 asysty. Problem jednak w tym, że "Koguty" też nie są skore, by płacić Bale'owi całość jego gigantycznej pensji. Jeśli więc do definitywnego transferu miałoby dojść, Walijczyk musiałby zgodzić się na sporą obniżkę zarobków, nie wykluczone, że nawet połowiczną. Na to pewnie nie przystanie, bo od dwóch sezonów regularnie udowadnia, że ważniejsze dla niego są pieniążki i golf, a nie jakieś tam granie w piłkę. No chyba, że dzięki zwyżce formy pójdzie po rozum do głowy. Oby, bo wyszłoby to z korzyścią dla każdego.