Defensywa Chelsea nie do przebicia. Fabiański z kolejnym czystym kontem
Poniedziałkowe granie w Premier League już za nami. Chelsea dość spokojnie ogrywa podopiecznych Carlo Ancelottiego, co było na rękę ekipie Łukasza Fabiańskiego. "Młoty" wygrywając swój mecz zamieniły się w tabeli miejscami z "The Toffees".
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi
Chelsea 2:0 Everton (Godfrey 31'S, Jorginho 65'K)
Everton bliżej Ligi Mistrzów od Liverpoolu? Tak nie kłamie.
Everton pod wodzą Carlo Ancelottiego w bieżącym sezonie spisuje się wręcz wybornie, o czym najlepiej świadczy zaledwie jeden punkt do czwartej w tabeli Chelsea, z którą to dziś o 19:00 mierzyli się na pustym Stamford Bridge. Tak więc europejskie puchary dla "The Toffees" są na wyciągnięcie ręki, choć blisko za ich plecami trzyma się dowodzony przez Jose Mourinho Tottenham i West Ham z Łukaszem Fabiańskim w składzie. Kto by się jednak spodziewał, że w którejkolwiek z ostatnich kampanii wyżej w tabeli będą piłkarze z niebieskiej części Liverpoolu? Przed dzisiejszym meczem przewaga Evertonu nad Liverpoolem wynosiła trzy oczka. Dla fanów największym powodem do dumy są bez wątpienia ostatnie rezultaty przeciwko lokalnego rywalowi. W trzeciej kolejce zremisowali 2:2 na Goodison Park, a już na Anfield podopieczni włoskiego szkoleniowca wygrali różnicą dwóch bramek.
Szef w polu karnym, pozdro Chilwell. pic.twitter.com/IwdaWTNaP9
— Wojciech Gancarz (@gancarz_wojtek) March 8, 2021
Zobacz również: Lipsk zapłaci Liverpoolowi za mecz w Budapeszcie
Mur obronny Chelsea nie do skruszenia. Everton też nie dał im rady
Po objęciu Chelsea przez Thomasa Tuchela, możemy o nich mówić wyłącznie w samych superlatywach. Na pochwałę zasługują oczywiście wyniki osiągane przez nowego menedżera, ale na jeszcze większe słowa uznania zasłużył cały blok obronny. Dwie bramki w dziesięciu rozegranych spotkaniach, właśnie tyle Chelsea straciła pod wodzą Niemca. Frank Lampard nie dawał zbyt wielu szans do gry 24-letniemu Andreasowi Christensenowi, a to właśnie on jest teraz jednym z głównych bohaterów zespołu. Media ostatnio zaczęły ćwierkać o nowej umowie dla Duńczyka, co wobec aktualnej postawy drużyny wydaje się dość zasadnym posunięciem.
Ekipa z Londynu w letnim oknie przeprowadziła kilka ciekawych transferów, najwięcej mówiło się zwłaszcza o przejściu Kaia Havertza i Timo Wernera z Bundesligi. Jeden i drugi na niemieckiej boiskach słynęli z liczb, czego póki co w nowym klubie nie potwierdzają. Były piłkarz Bayeru Leverkusen w sezonie 2020/21 przed rywalizacją z Evertonem miał na swoim koncie zaledwie jedno trafienie i trzy ostatnie podania do kolegów. Dziś co prawda gola nie zdobył, ale to właśnie dzięki jego "próbie" strzału Chelsea wyszła na prowadzenie w 32. minucie. Wówczas piłka odbiła się od Bena Godfreya, po czym wylądowała pomiędzy słupkami.
Andreas Christensen made more ball recoveries (7) than any other player on the pitch in the first half against Everton.
— Squawka Football (@Squawka) March 8, 2021
Looking better every week under Thomas Tuchel. 👏 pic.twitter.com/OkdNQjcKv1
Historyczny wyczyn Thomasa Tuchela i jego ekipy stał się faktem
Powyżej napisaliśmy kilka słów o defensywie "The Blues", rozprawiającej się skutecznie z ofensywą kolejnych przeciwników. Tuchel stanął przed historyczną szansą zostania pierwszym menedżerem w historii Premier League, którego drużyna zachowała pięć czystych kont w pierwszych pięciu meczach na własnym obiekcie. Ostatnie udało się tego wyczynu dokonać, ponieważ jego ekipa wygrała z Evertonem na Stamford Bridge 2:0. Drugiego gola dla Chelsea w 65. minucie zdobył Jorginho, jednakże ponownie jednym z bohaterów całego zajścia był Kai Havertz. Niemiecki pomocnik został wówczas sfaulowany w polu karnym, a warto odnotować, że wcześniej system VAR analizował jego trafienie. Co u Timo Wernera? Cóż, znów bez poprawy statystyk strzeleckich.
5 - Chelsea boss Thomas Tuchel has become the first manager in Premier League history to see his side keep a clean sheet in each of his first five home games in charge in the competition. Solid. #CHEEVE pic.twitter.com/0YjAnP0Xya
— OptaJoe (@OptaJoe) March 8, 2021
West Ham United 2:0 Leeds (Lingard 21', Dawson 28')
Jesse Lingard nie spuszcza z tonu, dalej strzela.
"Młoty" w trwającym sezonie Premier League spisują się w zasadzie bez zarzutów, bo chyba tak trzeba mówić o pierwszej piątce podopiecznych Davida Moyesa na ostatniej prostej ligowych zmagań. Tydzień temu przegrali 2:1 z Manchesterem City, ale utratę punktów akurat z tym rywalem trzeba zwykle brać za wysoce prawdopodobną. W przerwie zimowej do klubu z Londynu na półroczne wypożyczenie trafił Jesse Lingrd, który w Manchesterze United nie miał zbyt wielu okazji do gry.
Ole Gunar Solskjaer dał mu szansę tylko w trzech pucharowych pojedynkach, za to David Moyes praktycznie od momentu pojawienia się 28-latka w Londynie nie boi się na niego stawiać. Anglik szkockiemu szkoleniowcowi za daną szansę odbudowy odpłaca się z nawiązką, czego dobitnym dowodem są trzy gole i dwa ostatnie podania w pięciu rozegranych dotąd meczach. Tylko w zremisowanym bezbramkowo starciu z Fulham było pod tym względem sucho, bo po rywalizacji z Leeds United znów w statystykach pojawiło się nazwisko Jessego Lingarda. Tym razem dokonał tego dzięki możliwości dobitki po strzelanym przez siebie rzucie karnym.
Klich niesamowity zjazd formy w porównaniu do początku sezonu. Leeds brakuje kreatywności w środku pola.#FPL #WHULEE
— Arturito (@Juszczyk_Artur) March 8, 2021
Do pewnego momentu nietykalny w szeregach Leeds United, grający praktycznie od deski do deski. Później Marcelo Bielsa już nie był tak ufny wobec Polaka, o czym świadczyła co raz mniejsza minut spędzonych na boisku. Fani "The Peacocks" również tracili zaufanie do reprezentanta Polski, co dało się dostrzec pod twitterowymi wpisami traktującymi o poszczególnych spotkaniach. Dziś wyszedł w podstawowym składzie, jednakże argentyński szkoleniowiec nie wypuścił go już na drugą odsłonę. Więcej powodów do dumy ma bez wątpienia Łukasz Fabiański.
O postawie całego zespołu pisaliśmy w powyższym akapicie, warto jednak wspomnieć o liczbie czystych kont "Fabiana" bieżącej kampanii Premier League, która wygranym meczu z Leeds United wzrosła do dziewięciu. Trzeba też dodać, że kolejne czyste konto nie było wyłącznie efektem pracy jego kolegów z bloku obronnego, ponieważ Polak miał w tym pojedynku swoje udane interwencje, którymi ratował zespół przed utratą gola. Zwycięstwo z ekipą Mateusza Klicha sprawia, że "Młoty" dalej dzielnie trzymają się czołówki, tracąc do czwartej Chelsea jedynie dwa oczka.
Łukasz Fabiański z dziewiątym czystym kontem w sezonie. West Ham pokonuje 2:0 Leeds i korzystając na porażce Evertonu, wraca na piąte miejsce. 👌
— Tomek Hatta (@Fyordung) March 8, 2021