
Brighton znów zarobi krocie? Tym razem płacić będzie Liverpool
Liverpool pilnie potrzebował przed zakończeniem okienka transferowego nowego pomocnika. Ostatecznie skończyło się na wypożyczeniu Arthura Melo, bo było je najłatwiej dogadać, ale Brazylijczyk absolutnie nie był priorytetem "The Reds". Ci liczyli, że uda im się jeszcze rzutem na taśmę przekonać Brighton do sprzedania swojej nowej perełki, Moisesa Caicedo, który tak zaimponował w kilku pierwszych meczach sezonu, że zaczęły się nim interesować kluby z czołówki.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Młody Ekwadorczyk jest bowiem niestrudzony w środku pola i świetnie spisuje się zarówno w destrukcji, jak i przy rozegraniu. Wszędzie go pełno, dlatego nie sposób uniknąć porównań do N'Golo Kante. Niewykluczone zresztą, że Caicedo będzie w stanie w nadchodzących latach wskoczyć na poziom, który Francuz prezentował w szczycie swojej kariery. Liverpool wciąż liczy, że może do tego dojść w jego barwach, dlatego już zimą odnowi swoje zainteresowanie piłkarzem, a tak przynajmniej twierdzi brytyjski "Standard".
Graham Potter on Liverpool's rumoured £42m bid for Moises Caicedo..
— Footy Accumulators (@FootyAccums) August 30, 2022
🗣 “I think you’d probably get his boots for that." pic.twitter.com/zn6YHBxUmy
"The Reds" muszą jednak do tego czasu przygotować sporo gotówki. Już pod koniec okienka, gdy Graham Potter został spytany o rzekomą ofertę Liverpoolu, która miała opiewać na 40 milionów funtów, odpowiedział, że za tyle to można dostać buty Ekwadorczyka. Wiadomo, szkoleniowiec rzucał takimi tekstami, bo nie chciał na ostatnią chwilę go stracić, ale niewykluczone, że Brighton faktycznie upatruje w Caicedo rekordowego zarobku, nawet większego niż na Cucurelli. Zresztą, jeśli ten chłopak utrzyma swoją formę do stycznia, to będziemy mogli o takich kwotach mówić zupełnie na poważnie.