Kolejny golkiper łączony z Liverpoolem
Liverpool przez cały miniony już sezon udowadniał nam dwie rzeczy. Pierwszą z nich jest oczywiście posiadanie jednego z najgroźniejszych ataków w Europie. Salah do spółki z Firmino i Mane raz za razem pokazywali jak niesłychanie są groźni. Niestety dla Liverpoolu ich koledzy z obrony równie często udowadniali jak niedołężni potrafią być. The Reds byliby równorzędnym rywalem dla Manchesteru City w tym sezonie, gdyby nie tracili głupich bramek przez proste niedopatrzenia. Obrona to jednak nie wszystko. Nie zawsze prawą noga z łóżka wstawał Loris Karius, któremu nieszczęśliwie zdarzyło się to również przed Finałem Ligi Mistrzów. Nic więc dziwnego, że po tamtym spotkaniu z Liverpoolem zaczęto łączyć coraz to kolejnych golkiperów. Od jakiegoś czasu mówiło się o Oblaku czy Alissonie, a teraz do tego grona dołączyło nieco mniej popularne nazwisko.
Jak podaje Tuttomercatoweb Liverpool zainteresował się albańskim bramkarzem Lazio, Thomasem Strakoshą. Jest to niewątpliwie dużo mniej popularna opcja od tych dwóch wyżej wymienionych, ale co za tym idzie, też dużo tańsza. The Reds przygotowują bowiem ofertę opiewającą na 30 milionów euro. Jest to kwota, która powinna zadowolić Rzymian, gdyż Albańczyk jest obecnie wyceniany na jakieś 20 baniek. To około trzy razy mniej pieniędzy, niż potencjalne zapłaty za Alissona czy Oblaka.
Trzeba się jednak zastanowić, czy warto w tym momencie poskąpić. Strakosha jest dobrym bramkarzem, ale przecież takim samym przymiotnikiem możemy określić Kariusa. Niemiec miał gorszy dzień w Kijowie, ale ogólnie sprawował się dobrze. Strakosha to nie jest zawodnik, który wejdzie w jego buty i nagle zacznie wyłapywać wszystko, co Karius puszczał do siatki. Albańczyk nie podniesie znacząco poziomu na bramce, a moim zdaniem może nie zrobić tego wcale. Jeśli Liverpool ma ambicje, by w tym sezonie powalczyć o mistrzostwo, a wszystko wskazuje na to, że takowe posiada, musi ściągnąć topowego golkipera, a tego w osobie Strakoshy nie znajdzie. W tej sytuacji nie ma półśrodków. Trzeba sięgnąć głęboko do kieszeni albo wytoczyć najcięższe z dział, Kamila Grabarę.