Nowe fakty dotyczące braku transferów Liverpoolu
Kiedy w mediach pojawiają się głosy, które mówią o zwolnieniu Jurgena Kloppa, to znaczy że coś rzeczywiście nie gra. Główną przyczynę słabych wyników upatruje się w braku obrońcy z prawdziwego zdarzenia, co było już wałkowane w prasie czy to w telewizji setki razy. Teraz światło dzienne ujrzały nowe fakty dotyczące tej sprawy.
Jak podaje Dominic King z "Daily Mail", który jest zwykle dobrze poinformowany jeżeli chodzi o sprawy stricte związane z Liverpoolem, Kalidou Koulibaly był za drogi a Davinson Sanchez nie wydawał się wystarczającym wzmocnieniem. Dla jasności, Koulibaly mógł odejść z Napoli za kwotę około 50 milionów euro...30 milionów mniej niż tak pożądany przez Kloppa Virgil van Dijk. Niemiecki szkoleniowiec ufa w stu procentach swojemu sztabowi i wierzy im, że warto skupić się na jednym celu transferowym zamiast wybierać półśrodki. Według Kinga, Liverpool nie miał problemu z tym, że Davinson Sanchez trafia za (jak na te czasy) całkiem nieduże pieniądze do ligowego rywala, mimo że klub z Merseyside mógłby bez problemu kupić byłego zawodnika Ajaxu Amsterdam.
Chwila chwila, Koulibaly czy Sanchez byliby gorsi od Lovrena? Dziennikarz podaje także informację, która może tłumaczyć fakt dlaczego Chorwat wciąż gra dla The Reds. Oto co pisze w swoim artykule wcześniej wspomniany Dominic King.
Kiedy Jurgen Klopp zaufa danemu piłkarzowi, ciężko jest zmienić jego podejście i nastawienie. Zawodnik musiałby zrobić coś naprawdę strasznego żeby stracić zaufanie Niemca. Lojalność jest dla niego czymś niesamowicie istotnym w dzisiejszych czasach, dlatego tak ceni niektórych zawodników
Cel jest tylko jeden, Virgil van Dijk. Sam zawodnik w ostatnim wywiadzie wciąż gorliwie wyraża chęć gry dla Jurgena Kloppa, który już w styczniu ma zamiar wrócić po Holendra. Do transakcji może dojść pod jednym warunkiem, tylko gdy Southampton będzie chciało negocjować i sprzedać van Dijka. No właśnie, czy Święci będą chcieli go sprzedać? Kolejne miesiące marzeń fanów Liverpoolu o klasowym stoperze nadchodzą...