Czy odmieniony Arsenal zatrzyma rozpędzonych mistrzów Anglii? - zapowiedź 1. kolejki Premier League
Siemanko! Tęskniliście? Bo my bardzo! A za czym? Za wszystkim! Za oglądaniem meczów, za całą tą otoczką i przede wszystkim – za pisaniem dla Was! W nowy sezon wjeżdżamy więc jak pod kosz LeBron! Dziś oczywiście mamy dla Was zapowiedź tego, co w najbliższy weekend będzie się działo na angielskich boiskach – dokładnie tak, już jutro startuje Premier League! Przy okazji podrzucamy Wam do przesłuchania obowiązkową pozycję – jeśli jeszcze ktoś nie słyszał, niech posłucha teraz lub zamilknie na wieki. Następnie zapraszamy do przeczytania tego, co mamy Wam do przekazania a’propos nowego sezonu na Wyspach Brytyjskich. A w podróż tam standardowo zabiorą Was: Adrian Kozioł, Piotrek Adamus i Kuba Pietruszewski! Jedziemy!
Manchester United - Leicester City (Piotrek)
Tegoroczną kampanię Premier League rozpoczniemy od wizyty w Teatrze Marzeń, gdzie ubiegłoroczny wicemistrz Anglii podejmie dziewiątą drużynę poprzedniego sezonu. Do piekła zamieszkiwanego przez Czerwone Diabły przyjeżdża Leicester i wcale nie jest powiedziane, że wyjedzie z niczym. Manchester United ma za sobą słaby, żeby nie powiedzieć beznadziejny okres przygotowawczy, w którym z uwagi na pomundialowe urlopy nie uczestniczyła większość czołowych piłkarzy. Tradycyjnie już na początku trzeciego sezonu wytwarza się smród wokół José Mourinho. Portugalczyk, jak to ma w zwyczaju, zaczyna narzekać na wszystko – polityka transferowa zarządu, brak kluczowych piłkarzy podczas pre-seasonu, a nawet kibice wywierający presję na młodych zawodnikach. No bo kiedy oni mają się z nią oswajać, jak nie w przedsezonowych sparingach? Przez resztki szacunku, jakie zachowałem do The Special One, po prostu zakończę jego temat. Na domiar złego podczas amerykańskiego tournée urazów nabawili się Nemanja Matić oraz Antonio Valencia. Czarne chmury zebrały się nad Old Trafford i nic nie wskazuje na to, by ktoś lub coś miało je przegonić. A to tylko woda na młyn dla zespołu Lisów, które w tym okienku straciły jednego, ale za to bardzo ważnego zawodnika. Wreszcie, chciałoby się powiedzieć wreszcie, Riyadowi Mahrezowi udało się odejść do lepszego klubu. Algierskiego magika, który przeniósł się na Etihad Stadium zatrzymać w drużynie się nie udało, jednak ta sztuka udała się z dwoma innymi gwiazdami z King Power Stadium – Kasper Schmeichel oraz Jamie Vardy w kolejnym sezonie ponownie założą niebieską koszulkę Lisów. Pieniądze za transfer Mahreza udało się nieźle spożytkować. Do klubu trafili: Jonny Evans, Ricardo Pereira, James Maddison, a także Rachid Ghezzal. Nie można więc powiedzieć, że postawa mistrza Anglii sprzed dwóch lat na rynku transferowym była bierna. Zespół Claude’a Puela powinien być więc spokojny o utrzymanie w angielskiej elicie, a przy odrobinie szczęścia może nawet zakręcić się koło miejsca premiowanego grą w europejskich pucharach. Jeśli chodzi o pierwszy mecz nowego sezonu, nie zdziwi mnie, jeśli Leicester wywiezie z Old Trafford komplet punktów i tak też obstawiam.
Nasz typ: 1-3
Newcastle United – Tottenham Hotspur (Piotrek)
Ekipa z miasta nad rzeką Tyne drugi rok z rzędu inauguruje sezon spotkaniem u siebie. Drugi rok z rzędu… przeciwko Tottenhamowi. Nie sposób więc nie wrócić myślami do potyczki sprzed niespełna dwunastu miesięcy, które Koguty wygrały 2:0. Losy meczu odmieniła wtedy czerwona kartka dla Jonjo Shelvey’a. Anglik nadeptując na stopę Delego Allego osłabił w kretyński sposób swój zespół, który do tego momentu naprawdę nieźle się spisywał i nie dopuszczał Tottenhamu do własnej bramki. Co słychać w Newcastle, jeśli chodzi o ruchy transferowe? Ano były – i to sporo. Jednak, gdy popatrzymy na nazwiska: Ki Sung Yeng, Fabian Schär, Martin Dubravka, Kenedy, Yoshinori Mutō, Salomon Rondon. Nie są to personalia rzucające na kolana i gwarantujące wielki skok jakościowy, a raczej zaledwie solidne uzupełnienia kadry, która tego potrzebowała z uwagi na to, jak wąska była w poprzednim sezonie. Rafael Benitez wydać za dużo nie mógł, w końcu Srokami dalej steruje Mike Ashley. Zapowiada się kolejny rok, w którym priorytetem dla Newcastle będzie uniknięcie spadku. Jak się nie ma, co się lubi…
…to się lubi co się ma. Tottenham nie poczynił żadnych znaczących ruchów transferowych tego lata, za to udało się zatrzymać w klubie najlepszych zawodników. Solidną kartą przetargową był zapewne piękny, nowoczesny stadion na którym Spurs będą występować od tego sezonu. Projekt Daniela Levy’ego idzie w dobrym kierunku, lecz według mnie czas londyńczyków jeszcze nie nastał. TOP4 wydaje się być pewne, a czy można już w tym roku pomyśleć o czymś więcej, przekonamy się nieco później. Żeby tak było, trzeba zacząć zdobywać punkty od samego początku. Newcastle nie należy aktualnie do ścisłej czołówki Premier League, ale chłopcami do bicia również absolutnie nie można ich nazwać. Nie wróżę Tottenhamowi łatwej przeprawy na St. James Park, jednak widzę tu ich minimalne zwycięstwo.
Nasz typ: 0-1
Bournemouth – Cardiff City (Adrian)
Ciężko cokolwiek wyrokować na temat tego spotkania. Gospodarze z pewnością celują w znacznie lepszy sezon niż ostatni. A już na pewno celuje w niego Eddie Howe, który do tej pory był uznawany za przyszłego trenera zespołów pokroju Manchesteru United czy Arsenal bądź selekcjonera reprezentacji Anglii, ale po ostatniej kampanii jego notowania nieznacznie spadły. Pora zatem udowodnić samemu sobie i wszystkim dookoła, iż sezon 2017/18 był tylko i wyłącznie wypadkiem przy pracy. I widać, że nie tylko on będzie chciał coś komuś udowodnić – będzie chciał to zrobić cały zespół Wisienek. Pokazuje to pozbycie się z klubu szrotu pokroju Lewisa Grabbana, Ryan Allsopa, Baily’ego Cargilla, Brada Smitha czy Adama Federiciego oraz przyjście Jeffersona Lermy, Diego Rico oraz młodego Davida Brooksa – nowej nadziei walijskiej piłki. Na pierwszy ogień przyjdzie im się zmierzyć z Cardiff – zdecydowanie najsłabszym ze wszystkich tegorocznych beniaminków. Ale czy aby na pewno słabym? Czy ,,słabym” można nazwać zespół, który ma w swoim składzie takich piłkarzy jak Sol Bamba, Bruno Ecuele Manga, Aron Gunnarsson, Junior Hoilett czy Victor Camarasa? No nie można. Ale Premier League jest ligą, do której jak ulał pasuje powiedzenie wyświechtane jak menel spod sklepu:
TU NIE MA JUŻ SŁABYCH DRUŻYN.
No i nie ma. A jak chcesz dobrze wejść w sezon, to takie mecze musisz po prostu wygrywać.
Nasz typ: 2-1
Fulham – Crystal Palace (Adrian)
No i tutaj to już jest naprawdę kosmiczna zagwozdka. Z jednej strony mamy beniaminka, który po kilku latach tułania się w niegodnej dla siebie Championship, wreszcie wraca tu gdzie jego miejsce – na szczyt! A powrót ten ma być z pompą – świadczą o tym wzmocnienia, jakich dokonali włodarze klubu z Craven Cottage. Przypomnijmy, do klubu przyszli: Aleksandar Mitrović (londyńczycy wykupili go na dobre z Newcastle), Jean Michaël Seri, Alfie Mawson, Fabri, Maxime Le Marchand, Andre Schürrle i Calum Chambers (ostatni dwaj wzmocnili zespół na zasadzie wypożyczenia do końca sezonu). Dodając do tego wartość zawodników takich jak bracia Sessegnon, Tom Cairney czy Stefan Johansen, z The Cottagers na pewno trzeba się będzie liczyć. Ale czyż nie to samo powinniśmy powiedzieć o Crystal Palace Roya Hodgsona? No pewnie że powinniśmy! Zespół ten został wzmocniony przez Cheikhou Kouyaté, Vicente Guaitę oraz prawdziwą perełkę (SexMastii byłaby dumna): Maxa Meyera. 22-latek został skuszony przez Orły POTĘŻNĄ tygodniówką oraz wizją gry w lidze dużo silniejszej niż Bundesliga (a tak w istocie jest). I przyszedł, i bardzo się z tego cieszymy! To znaczy ja już przestałem się cieszyć, bo teraz nadszedł czas typowania, a ja nie mam pojęcia jaki wynik może tu paść. A jak się nie wie jaki wynik może paść to co się robi? Tak jest – myyyk na remisik!
Nasz typ: 1-1
Huddersfield Town – Chelsea (Adrian)
Tak, wszyscy wiemy, że Chelsea nie zrobiła tylu transferów i nie wzmocniła tylu pozycji ile by mogła i ile powinna. Ale pisząc o niej negatywnie trzeba też dla nich znaleźć słowa pochwały. Po pierwsze – nie przegrała jeszcze meczu w tym sezonie Premier League (ohoho, jakiż wyborny żart), a po drugie pokazała, że ma jeszcze resztki wstydu i nie chce go przynosić swoim fanom. Chodzi tu oczywiście o transfery ,,last minute” Kepy Arrizabalagi i Mateo Kovačicia. Pierwszy z nich kosztował 80 baniek i będzie ciążył klubowi 7-letnim kontraktem, drugi zaś przychodzi tylko na roczne wypożyczenie, po czym najprawdopodobniej wraca tam, skąd go przysłali. Czy te transfery rozwiązują problemy The Blues? Oczywiście, że nie, bo na Stamford Bridge wciąż brakuje klasowego napastnika (ci, którzy w tym momencie pomyśleli tak o Alvaro Moracie proszeni są o natychmiastowe wykonanie badań psychiatrycznych, bo takie myślenie ludziom zdrowym psychicznie raczej nie grozi) i fani drużyny z niebieskiej części Londynu przekonają się o tym bardzo boleśnie. Znając Sarriego to wymyśli jakąś historyjkę z Hazardem na szpicy (bo ileż można mieć cierpliwości do pana Alvaro), ale wtedy musiałby przemeblować ustawienie taktyczne. To jednak zmartwienie Włocha a nie nasze. Naszym zmartwieniem jest wytypowanie, czy rodowity neapolitańczyk udanie zainauguruje sezon (to znaczy i tak już wiemy że nie zainauguruje go udanie, bo przerżnął 0:2 z City mecz o Tarczę Wspólnoty, ale chodzi oczywiście o sezon ligowy), czy też Terriery z Huddersfield rzucom się do gardła Niebieskim Diabełkom i postarają się wykorzystać niekompletność ich kadry oraz ogólnie napiętą atmosferę w ich szatni. Postawimy na Chelsea, ale bez większego przekonania. Niech to oni nas przekonają.
Nasz typ: 1-2
Watford – Brighton (Kuba)
Angielskie standardy zmieniają się bardzo szybko. Jeszcze niedawno każdy koneser Premier League nie mógł doczekać się meczu Stoke z West Bromem (a jak jeszcze udało się takowy upolować w poniedziałkowy wieczór, to już w ogóle bajka), a dziś obu tych drużyn już z nami nie ma. Kto wie, może właśnie „szlagiery" Watfordu z Brightonem mają szansę zastąpienia tak kultowego pojedynku? U popularnych Szerszeni, o dziwo, obyło się bez większych zmian. Ichniejsza legia cudzoziemska trzyma się bardzo dobrze – klub wzmocniło kilku solidnych grajków pokroju Bena Fostera i Marca Navarro (ostatnio Espanyol), a Gerard Deulofeu został wykupiony z Barcelony. Jedynym znaczącym osłabieniem jest sprzedaż Richarlisona do Evertonu, no i wreszcie - co najbardziej szokujące - po raz pierwszy od awansu Watfordu do Premier League ich menedżer utrzymał posadę po zeszłym sezonie! Nie wiem, jak Javi Gracia tego dokonał, tym bardziej że nie wydaje się on lepszym szkoleniowcem od Marco Silvy czy Quique Sancheza Floresa, ale nie wróżę mu powtórzenia tego wyczynu.
A co tam u ubiegłorocznego beniaminka? Wydaje się, że Brighton zaczyna zadomawiać się w najwyższej angielskiej klasie rozgrywkowej. Zespół, który w miarę bezpiecznie dodryfował na 15 miejscu (nomen omen, tuż za swoim sobotnim rywalem) do końca zeszłego sezonu, wzmocnił się praktycznie w każdej z formacji. Gdybym miał omawiać każdy ich transfer, miałbym materiał na cały oddzielny tekst, stąd przybliżę szybko tylko te najciekawsze. Nietrudno się domyśleć, że na pierwszy plan wysuwa się Alireza Jahanbakhsh - najlepszy piłkarz Eredivisie w poprzedniej kampanii. Od tego niezwykle uzdolnionego technicznie Irańczyka kibice Mew będą oczekiwać bardzo wiele. No właśnie, pytanie tylko – czy aby nie ZA wiele? Z gwiazdami ligi holenderskiej w Premier League bywało już róźnie... Pozyskany za frytki i colę Florin Andone powinien zapewnić nieco goli, jeśli da się mu trochę minut, a młody malijski pomocnik Yves Bissouma jeszcze bardziej podkręci rywalizację w środku pola drużyny prowadzonej przez Chrisa Hughtona. Na ile to wystarczy w przekroju całego sezonu? Nie wiem, ale na dzień dzisiejszy projekt Brighton mnie przekonuje.
Nasz typ: 0-2
Wolverhampton – Everton (Kuba)
Jak dla mnie - mecz petarda. Nie zdziwię się, jeśli zapewni nam o wiele więcej emocji, niż pojedynek ograbionego z wielu gwiazd Manchesteru City z dopiero co wstającym z kolan Arsenalem. Po gospodarzach można spodziewać się kompletnie wszystkiego - zarówno rozniesienia daremnego w pre-seasonie Evertonu, jak i totalnego falstartu. Wolves nie są typowym beniaminkiem - ich skład na papierze wskazuje, że nie powinni bać się o utrzymanie. Ba - wielu kibiców i ekspertów widzi ich w górnej połówce tabeli, a ci najbardziej odważni wróżą im nawet walkę o puchary! Osobiście jestem dość sceptycznie nastawiony do aż takich prognoz, ale doskonale je rozumiem. Gdy piszę ten tekst, Wolves właśnie ściągnęli kolejnego zawodnika do linii pomocy - zdobywcę brązowego medalu w Rosji, Leandera Dendonckera z Anderlechtu. Dokładając go do Rúbena Nevesa i João Moutinho, otrzymujemy środek pola jak najbardziej porównywalny do Evertonu właśnie. A to dopiero wierzchołek góry lodowej - Rui Patrício na bramce, Diogo Jota i Raúl Jiménez w ataku... właśnie takiego powiewu świeżości potrzebowała ta liga!
A skoro o świeżości mowa – klub z niebieskiej części Liverpoolu, jeśli można to w taki sposób ująć, był najbardziej nieświeżym klubem zeszłego sezonu. Mając w drużynie grajków takich jak Sigurdsson, Walcott, Tosun i Gueye, Sam Allardyce swoim osławionym, XIX-wiecznym stylem gry notorycznie marnował ich potencjał. Nic więc dziwnego, że po sezonie podziękowano mu za współpracę – każdy kolejny mecz sprawiał tylko, że kibice (nawet po zwycięstwach) coraz bardziej go nienawidzili. Teraz, pod wodzą Marco Silvy, Everton wkracza w nową erę, której symbolem może zostać wierny podopieczny Portugalczyka jeszcze z czasów Watfordu, Richarlison. Na Brazylijczyka została wydana większa część budżetu transferowego, więc i presja będzie całkiem... no, niemała. Przeciwko Wilkom nie powinno być to jednak widoczne - zapowiada się dość otwarte widowisko, w którym na listę strzelców wpisze się niejeden z wyżej wymienionych.
Nasz typ: 2-2
Liverpool - West Ham (Kuba)
Solidne rozpoczęcie niedzieli, nieprawdaż? Dwa najlepiej wzmocnione kluby Premier League na papierze, do środy także dwa najwięcej wydające kluby tego okienka (West Ham został wyprzedzony przez Chelsea) – dzięki nim w Anglii zobaczymy takich piłkarzy jak Alisson, Felipe Anderson, Keita, Jarmołenko czy Fabinho. Czy ich wszystkich zobaczymy od pierwszej minuty na Anfield? Na ten moment wydaje się to coraz mniej możliwe, jako że ten ostatni narzeka na uraz. Dla Liverpoolu nie powinno to być jednak problemem - tak Wijnaldum, jak i Milner zaprezentowali świetną formę w ostatnich meczach towarzyskich. Większym problemem dla The Reds będzie obsada środka obrony – Lovren wciąż odpoczywa po mundialu, Matip jest jak zwykle kontuzjowany, a Klavan i Gomez również nie wystąpili we wtorek z Torino. Wydaje się jednak, że ten ostatni powinien być gotowy do gry, ale jeśli nie...
... to w tym miejscu pojawia się szansa dla Młotów. Nowe porządki Pellegriniego odmieniają West Ham nie do poznania. Fabiański, Diop, Balbuena, Fredericks, Wilshere, wspomniani wyżej Felipe Anderson i Jarmolenko, a także ściągnięty dosłownie przed chwilą Lucas Pérez – ciężko znaleźć pozycję, na którą nie został ściągnięty nowy piłkarz. Ofensywa z Arnautoviciem, Chicharito i niestety kontuzjowanym do następnego roku Lanzinim już wcześniej wyglądała nieźle, a teraz jest wręcz imponująca! Tego niestety nie można nadal powiedzieć o obronie - choć niewykluczone, że z biegiem czasu i ona okaże się wystarczająca na górną połówkę tabeli. W tym momencie niezbyt jeszcze zgrana defensywa wystawiona na Salaha, Mane i Firmino tylko prosi się o kłopoty. Jakoś nie wydaje mi się, żeby któryś z nich okazał w niedzielę litość.
Nasz typ: 3-1
Southampton – Burnley (Piotrek)
Co słychać u Świętych? W przypadku każdej drużyny nowy sezon oznacza nowe rozdanie, czystą kartę i komu jak komu, ale im tego nie trzeba tłumaczyć. Dosłownie na sam koniec sezonu drużynie z południa Anglii udało się zapewnić sobie utrzymanie w lidze i gdy popatrzymy na ich ruchy transferowe… to nie wróży to zbyt dobrze. Środek obrony zasilił Jannik Vestergaard. Naprawdę ciężko mi powstrzymać się od śmiechu za każdym razem, gdy wymieniam nazwisko Duńczyka, który w Bundeslidze popełniał więcej błędów indywidualnych niż niejedna drużyna razem wzięta. Z klubu odeszli zawodnicy ofensywni – Dušan Tadić wzmocnił szeregi Ajaxu, Sofiane Boufal trafił natomiast do Celty Vigo. W ich miejsce zostali sprowadzeni Stuart Armstrong (z Celtiku) oraz Mohamed Elyounoussi (FC Basel). Jeśli Southampton ma pozostać w Premier League i walczyć o coś więcej, to lepiej, żeby ktoś odpowiedzialny za te transfery miał niezłego czuja.
Tymczasem The Clarets już od końcówki lipca cieszą się nagrodą za świetną postawę w poprzednim sezonie i gra w kwalifikacjach do Ligi Europy. W drugiej rundzie drużyna z Turf Moor odprawiła z kwitkiem szkockie Aberdeen, a ich kolejnym rywalem będzie turecki Basaksehir. Do spotkań na arenie europejskiej dochodzą starcia ligowe i tu może być problem, bowiem kadra Seana Dyche’a jest nieco przerzedzona z powodu kontuzji. Urazy leczą: Steven Defour, Matthew Lowton, Nick Pope, Robbie Brady, Tom Heaton, Aaron Lennon, Stephen Ward oraz Chris Wood. Co prawda dokonano latem trzech wzmocnień: Joe Hart, Ben Gibson oraz Matej Vydra. Są to jednak to trzy wzmocnienia, a zawodników kontuzjowanych jest… dziewięciu. Nieciekawie. Nie wiem, co wybierze Sean Dyche. Czy poświęci początek sezonu w lidze, by przejść kolejną rundę eliminacji LE, czy też odwrotnie, by nie musieć później gonić innych na krajowym podwórku. W spotkaniu z Southampton postawię klasyczny, siermiężny bezbramkowy remis. W końcu Święci ze strzelaniem bramek mieli ogromne problemy, a Burnley grać ofensywnie po prostu nie lubi.
Typ: 0-0
!!!Manchester City – Arsenal!!!* (Adrian)
*I tu od razu rozwikłanie tej gwiazdki i wykrzykników – oczywiście oznaczać one mają hit kolejki, i od tego sezonu w każdej serii gier będziemy wspólnie wybierać hit kolejki, który będziemy Wam z całego serduszka polecać. W przypadku pierwszej kolejki jej hit jest wiadomy już w momencie, kiedy spojrzymy na rozpiskę. No bo które spotkanie ma tu być konkurencją dla tego widowiska? United z Leicester? Proszę Was, tam padnie jedna, max dwie bramki, a do tego będzie nudno jak w łódzkim zoo. Everton z Wolves? No, tutaj już trochę lepiej, ten meczyk jak najbardziej polecam, ale i tak moim zdaniem nie ma on podjazdu do tego, co zobaczymy na Etihad Stadium w niedzielę o 17:00 czasu polskiego. Manchester City – mistrz Anglii, obrońca trofeum, ćwierćfinalista Ligi Mistrzów, prowadzony przez wielkiego Pepa Guardiolę, podejmie na własnym stadionie Arsenal Arsene’a Weng... wrrróć! No tak, ciężko mi się teraz będzie przyzwyczaić... Oczywiście Arsenal prowadzony przez Unaia Emery’ego. Arsenal nowy, Arsenal przebudowany, Arsenal nieobliczalny. Wiecie pewnie, że jestem fanem Arsenalu i że nie jaram się byle czym, zwłaszcza meczami przedsezonowymi, ale na myśl o niedzielnej potyczce z mistrzami Anglii aż czuję na plecach dreszczyk emocji i coraz bardziej nie mogę się go doczekać. Kanonierzy dokonali wielu solidnych wzmocnień i aż dziwię się, że chłopaki, pisząc w zapowiedzi wcześniejszych spotkań o transferach angielskich klubów nie wymienili w czołówce właśnie Arsenalu. Pierwszy raz od wielu lat mamy bowiem do czynienia z sytuacją, w której klub z The Emirates wydaje tyle pieniędzy, a co jeszcze lepsze – że kupuje tylu tak wartościowych graczy. I to w końcu na pozycje, które naprawdę tego wymagały! Tu już widać ogromną zmianę na plus. Jeśli dodamy jeszcze do tego zmysł taktyczny Unaia Emery’ego, który wygląda na to, że podniósł się już psychicznie po swojej kompletnie nieudanej przygodzie z PSG, to może z tego wyjść naprawdę ciekawa mieszanka. TOP4 na koniec sezonu? Jak najbardziej! Walka o mistrzostwo? Nie sądzę. Potrójna korona (liga, puchar i Liga Europy)? Puknijcie się w głowę. Na start proponuję mały remisik, ale po kapitalnym widowisku (nie może być inaczej, kiedy ścierają się ze sobą zespoły tak dobrze i ładnie grające piłką) i wszyscy rozchodzimy się do domów. Stoi?
Nasz typ: 2-2
I to by było na tyle! Który mecz rajcuje Was najbardziej? Czy posłuchacie się naszych sugestii i obejrzycie pozycje, które Wam poleciliśmy, czy może jednak takie Southampton z Burnley siadłoby Wam najlepiej? Dajcie nam również znać o tym, jak widzicie wyniki poszczególnych spotkań i czy Wasze typy i zdania znacząco różnią się od naszych. Wiadomo, jesteśmy tylko ludźmi i czasem palniemy jakąś głupotę, dlatego zapraszamy do dyskusji w komentarzach pod tym artykułem oraz na naszej grupie: Stajni DissBlastera. Przy okazji zapraszamy też do naszej Footrollowej ligi w Fantasy Premier League! Kod do ligi to: 23338-393168. Pozdrowionka i do zobaczenia za tydzień przy okazji zapowiedzi 2. kolejki Premier League. Bye!