Derby Londynu, Stoke-WBA po liftingu i starcie Lisów z Wilkami - zapowiedź 2. kolejki Premier League
Wyleczyli już kaca po tym, co wczoraj w pucharach pokazał, ekhm, ekhm… mistrz Polski? To czas liznąć trochę poważnego futbolu, a nie jakiejś parodii! Po czarnym, jeśli nie najczarniejszym czwartku w historii polskiej piłki klubowej, nadchodzi piątek, a wraz z nim weekend. Broń Boże włączać mi tylko mecze naszej rodzimej ekstraklasy, no chyba, że jesteście cierpiącymi na syndrom sztokholmski ekstremalnymi masochistami. Wszystko jest lepsze od tej ligi, a już na pewno lepsza jest Premier League, która zainaugurowała rozgrywki przed tygodniem. Pierwsza kolejka nas nie zawiodła, więc to normalne, że chcemy więcej. Zapraszamy zatem na zapowiedź kolejnej serii gier, a w podróż tradycyjnie zabierają Was: Jakub Pietruszewski, Adrian Kozioł i Piotr Adamus. Nasze trio przejedzie się po Anglii w takim stylu, w jakim trio Mane-Firmino-Salah przejechało się ostatnio po West Hamie. No to jazda!
Cardiff City – Newcastle United (Piotrek)
Kolejkę oznaczoną numerkiem dwa zainauguruje mecz na Cardiff City Stadium. Patrząc na terminarz Newcastle z poprzedniego i aktualnego sezonu, naprawdę ciężko nie doszukać się analogii. Przynajmniej na samym początku. Przegrane otwarcie na St. James’ Park przeciwko Tottenhamowi było? Było. Wyjazd w drugiej serii spotkań do beniaminka jest? Jest. I na tym podobieństwa się kończą – Cardiff to nie Huddersfield z początku poprzednich rozgrywek. Zespół z Walii z pewnością nie będzie miło wspominał powrotu do Premier League po 4 latach. The Bluebirds ulegli przed tygodniem Bournemouth, będąc gorszym w każdym aspekcie piłkarskiego rzemiosła i potwierdzając zarazem przewidywania ekspertów, którzy zgodnie jak jeden mąż wróżą im spadek z ligi. Nie dziwota, że wyrokują tak, a nie inaczej, Cardiff na papierze wydaje się mieć jedną z najsłabszych kadr w całej stawce. Tego samego nie można powiedzieć o Newcastle, który w lato nie próżnował. Pokonać Tottenhamu wprawdzie się nie udało, ale było blisko wyrwania im choćby punktu. Gdyby Diame nie obił słupka, gdyby Kenedy nie zaplątał się z piłką będąc sam na sam z Llorisem, gdyby Rondon soczyściej przymierzył w końcówce… Mogę sobie pogdybać, ale Spurs mogli również śmiało strzelić ze dwie bramki więcej we wcześniejszej fazie meczu i zamknąć temat. Nie zmienia to faktu, że Sroki Beniteza zaprezentowały się naprawdę przyzwoicie. Konfrontując to z mizerną postawą Cardiff przeciwko Wisienkom nie ukrywam, że jako fan Newcastle liczę, iż Ci przywiozą 3 punkty nad rzekę Tyne. Zwłaszcza, gdy spojrzy się na bilans ostatnich spotkań obu drużyn. The Magpies wygrali ze swoim sobotnim rywalem dziesięć(!!!) ostatnich spotkań. No muszą, po prostu muszą i koniec kropka.
Mój typ: 0-2
Everton – Southampton (Kuba)
Nowy Everton, poza reliktem z epoki Moyesa, jakim jest Phil Jagielka, zdał pierwszy egzamin przeciwko zawsze groźnym Wilkom. Dwa gole Richarlisona dały The Toffees cenny wyjazdowy punkt, mimo gry w dziesiątkę przez większość meczu. Kolejny test czai się tuż za rogiem – zadaniem Marco Silvy i jego ferajny będzie bezlitosne ograbienie z trzech punktów ligowego średniaka, jakim w ostatnim czasie stał się Southampton. I tym razem wydaje mi się, że fani klubu z niebieskiej części Liverpoolu mogą pozytywnie patrzeć w przyszłość. Ofensywa wygląda najlepiej od niepamiętnych czasów, w pomocy pracują porządni rzemieślnicy, na bramce stoi najlepszy angielski golkiper - jeśli więc linia obrony dorówna do nich poziomem, nie widzę przeszkód, by Everton wrócił do walki o siódme miejsce.
Tymczasem w Southampton pewnie wciąż żałują, że nie udało się wpakować bramki Burnley - zwycięstwo z rewelacją zeszłego sezonu byłoby idealnym początkiem sezonu. Koniec końców, punkt i utrzymanie czystego konta po przyzwoitym występie obrony (niestety, bez Jana Bednarka) da się przeżyć. Teraz jednak poziom idzie w górę – Everton u siebie to bardzo nieprzyjemny przeciwnik. Być może kluczem do meczu będzie skuteczność napastników Świętych - pod tym względem w zeszłym sezonie byli oni bowiem jednymi z najgorszych w lidze. Jeśli nie będzie progresu – nie będzie również punktów. Proste jak budowa cepa.
Mój typ: 2-0
Leicester City – Wolverhampton Wanderers (Piotrek)
Wściekłe Lisy vs krwiożercze Wilki. Czy ja naprawdę muszę pisać coś więcej? Jako dyplomowany leniuch powiem, że nie, ale wypadałoby. Spotkanie na King Power Stadium obok hitu kolejki zapowiada się pasjonująco. Mimo dobrej postawy na Old Trafford, piłkarzy Leicester podrażniła porażka z będącym nie bez problemów w ostatnim czasie Manchesterem United. Przeciwko wicemistrzom Anglii dobrze zaprezentował się nowy nabytek – młody James Maddison. Dużo wiatru robił także Demarai Gray, jednak na tym się skończyło. Sprokurowany rzut karny – może się zdarzyć. Ricardo Pereira dający się ograć Luke’owi Shawowi przy akcji bramkowej – trudno, błąd to błąd. Dołóżmy do tego problemy z nieskutecznością i mamy odpowiedź na pytanie, dlaczego nawet niezawodny Jamie Vardy wchodząc z ławki nie był w stanie odmienić losów spotkania. Leicester potrzebuje tego faceta jak powietrza, bez jego bramek o wykręcenie dobrego wyniku będzie ciężko. Zwłaszcza z takimi drużynami jak Wolverhampton. Mierzący wysoko beniaminek przed tygodniem do spółki z Evertonem zafundował nam mecz kolejki. Nuno Espirito Santo ma do podszlifowania przede wszystkim grę w obronie. Zarówno przy pierwszej, jak i drugiej bramce Richarlisona postawa formacji defensywnej była dość…bierna. Czas pokaże, czy portugalski trener należycie wywiązał się z tego obowiązku. Kilka ciepłych słów należy się z kolei ofensywnym piłkarzom Wolves. Ruben Neves – naprawdę mocno się zastanawiam nad wrzuceniem go do swojego składu w Fantasy Premier League. Co z tego, że jesteś defensywnym pomocnikiem, jeśli masz tak ułożoną stopę jak Portugalczyk? Rzut wolny, rzut rożny, dogranie na głowę z głębi pola – coś mi mówi, że facet zanotuje w tym sezonie kilka naprawdę ładnych asyst. Były klub, tak tak…Tomasza Frankowskiego zbudował naprawdę mocną ekipę i sam jestem ciekaw, dokąd ich to zaprowadzi. CANAL+ niestety nie transmituje tego spotkania, ale to nie jest żaden powód, przez który mam go nie obejrzeć. Zapowiada się ciekawe widowisko, w którym nie powinno zabraknąć goli, zatem sobota, godzina 16:00, jakiś piracki stream i jazda!
Mój typ: 2-2
Tottenham Hotspur – Fulham (Adrian)
Pierwsze w tym sezonie derby Londynu rozegrało Fulham. Drugie derby Londynu w tym sezonie rozegra... Fulham, dokładnie tak! W pierwszych niestety ulegli na własnym stadionie Crystal Palace. Może być więc tak, że po 2. kolejkach The Cottagers nie będą mieli na swoim koncie ani jednego oczka. Czemu? Ano temu, że ich rywalem będzie Tottenham, który tydzień temu uporał się na wyjeździe z Newcastle, a mecz z Fulham rozegrają na Wembley (warto dodać, że będzie to jedno z ostatnich spotkań tam przed ich przeprowadzką na Tottenham Hotspur Stadium). A Tottenham w piłkę grać umie. Zwłaszcza na tle takiego Fulham. Fulham, które mimo głośnych i drogich transferów na razie rozczarowuje. Pamiętajmy jednak, że sezon trwa przez 38. kolejek, a nie przez dwie. To nie sprint, a maraton. Dlatego mimo faktu, iż uważam, że podopieczni Slavišy Jokanovicia spokojnie utrzymają się w angielskiej ekstraklasie, to w tym spotkaniu stawiam na spokojne zwycięstwo Spurs.
Mój typ: 3-1
West Ham United – Bournemouth (Adrian)
W jakże odmiennych nastrojach oba kluby będą przystępować do tegoż spotkania. West Ham w pierwszej kolejce został boleśnie zlany na Anfield przez rozpędzony już od pierwszej kolejki Liverpool 4:0, natomiast Bournemouth na własnym stadionie spokojnie uporało się z beniaminkiem z Cardiff. Podobna, aczkolwiek zupełna odwrotna sytuacja miała miejsce w pierwszym sezonie Wisienek w Premier League, a więc w kampanii 2015/16. Wtedy to Młoty, uskrzydlone wyjazdowym zwycięstwem nad Arsenalem w pierwszej kolejce wpadły u siebie właśnie na Bournemouth, które z kolei uległo na Villa Park Aston Villi 0:1. Wówczas po szalonym meczu na nieodżałowanym do dziś Upton Park West Ham uległ ekipie Eddiego Howe’a 3:4. Od tamtego czasu zmieniło się bardzo wiele – było to ostatnie jak na razie zwycięstwo Młotów nad Kanonierami, Aston Villi nie ma już z nami od 2 lat, a Zachodniej Szynki Zjednoczonej nie trenuje już sympatyczny Slaven Bilić. Jeśli więc wówczas mecz ten był przełamaniem dla The Cherries, to zgodnie z logiką, tym razem powinni wygrać podopieczni Manuela Pellegriniego. A jak będzie? Tego nie wiem, choć się domyślam.
Mój typ: 3-2
!!!Chelsea – Arsenal!!! (Adrian)
Nie pomyliliście się – drugą kolejkę z rzędu największym hitem będzie spotkanie z udziałem Arsenalu. Po ubiegłotygodniowej porażce na Emirates z Manchestem City, Kanonierzy jadą na Stamford Bridge, by być może obskoczyć drugi wpierdziel w ciągu tygodnia. Być może, ale być nie musi. Chelsea jest bowiem po podobnej przebudowie (zmiana trenera, transfery nowych zawodników) i również wygląda na wielką niewiadomą. Co prawda w pierwszej kolejce bez problemu na wyjeździe rozprawiła się z Huddersfield. No ale właśnie... Huddersfield. A teraz nie przyjeżdża Huddersfield – teraz przyjeżdża Arsenal. Arsenal głodny zwycięstw i Arsenal żądny zemsty za niedzielną porażkę. Przeciąganie liny będzie więc bardzo emocjonujące, ale według mnie lina ta zatrzyma się mniej więcej na środku, w związku z czym na Stamford Bridge po świetnym spotkaniu obejrzymy bramkowy remis. Róbcie screeny ( ͡° ͜ʖ ͡°).
Mój typ: 2-2
Burnley – Watford (Kuba)
W „Świecie według Burnley" wciąż bez zmian – szczelność z tyłu ponad wszystko, a jeśli uda się do tego wpakować coś z przodu, no to jest super. Nie widać żadnych przeciwwskazań, by takowa taktyka przestała działać. Ledwo zaczął się sezon, a Burnley ma na swoim koncie już trzy czyste konta z rzędu – jedno w lidze z Southampton oraz dwa w eliminacjach do LE, w których kolejną ofiarą defensywnej machiny Dyche'a padł turecki Başakşehir. Na razie większa liczba meczów jeszcze nie wpływa na niezbyt szeroką kadrę Burnley, ale kto wie, być może właśnie Watford obnaży ich słabości?
Szerszenie doskonale rozpoczęły sezon, nawet pomimo mojego braku wiary w nich – typowane przeze mnie na zwycięzcę Brighton zupełnie nie podołało zadaniu. W tamtym meczu padły zresztą dwa bardzo podobne gole, bowiem w obu przypadkach asystującym był szarżujący na lewej flance Jose Holebas, a wykańczającym były piłkarz Juventusu, Roberto Pereyra. Tym razem Grekowi i Argentyńczykowi nie powinno być tak łatwo, gdyż uwaga graczy Burnley będzie z całą pewnością skupiona na nich. Kto jednak myśli, że siła ofensywna Watford opiera się tylko na tych dwóch zawodnikach, pomyli się okrutnie – jeśli Deeneyowi i Grayowi zostawi się trochę miejsca, skutki tego mogą być tragiczne dla wielu rywali. Moim zdaniem, właśnie w taki sposób Burnley straci w niedzielę punkty.
Mój typ: 1-1
Manchester City – Huddersfield Town (Piotrek)
Nowy sezon, a na Etihad wszystko wydaje się być postaremu. Zespół Pepa Guardioli mimo początku sezonu i braku optymalnej jeszcze formy fizycznej w starciu z Arsenalem wyglądał jak bardzo dobrze naoliwiona maszyna. Riyad Mahrez wydaje się być kolejną częścią, która sprawi, że twór łysego Pana z brodą będzie funkcjonował jeszcze lepiej. Świetne zawody przeciwko Kanonierom rozegrał wracający po kontuzji Benjamin Mendy, który zanotował asystę przy trafieniu Bernardo Silvy. Francuz wygląda tak, jakby pruł wszystko po 90 minut w poprzednim sezonie i nie miał dosyć, a przecież większą część ostatniego roku spędził w szpitalu. W starciu z Terrierami możemy się spodziewać kolejnej porcji jego celnych dośrodkowań – niewykluczone, że powiększy swój dorobek ostatnich podań. Z kolei zespół Davida Wagnera tak jak w końcówce poprzednich rozgrywek nie jest rozpieszczany przez terminarz. Przed tygodniem Huddersfield zebrał bęcki od będącej w przebudowie Chelsea, a teraz jedzie do paszczy największego lwa. Zeszłoroczny beniaminek w starciu z The Blues nie stworzył sobie zbyt wielu okazji do strzelenia bramki, a z Obywatelami będzie ich jeszcze mniej. Moja predykcja co do wyniku tej konfrontacji może być tylko jedna – gładkie i wysokie zwycięstwo gospodarzy.
Mój typ: 5-0
Brighton & Hove Albion – Manchester United (Piotrek)
Popularne Mewy nie rozpoczęły tego sezonu występem najwyższych lotów. Watford, a konkretnie Roberto Pereyra i Jose Holebas nie mieli z zespołem z południa Anglii żadnych problemów. Argentyńczyk zanotował dwa trafienia po podaniach greckiego lewego defensora. Czym na te ciosy odpowiedział Brighton? Niczym – nie oddał żadnego strzału na bramkę. Nowe twarze na The Amex Stadium, czyli Alireza Jahanbakhsh, Yves Bissouma, czy Bernardo na razie wydają się być pieniędzmi wyrzuconymi w błoto, ale dajmy im czas. Co jeszcze przemawia za podopiecznymi Chrisa Hughtona? Wynik potyczki z United w rundzie wiosennej. Czerwone Diabły w poprzednim sezonie lubiły rozdawać punkty beniaminkom, a ci skrzętnie ich hojność wykorzystywali. Sądzę, że tym razem będzie inaczej: do pełni formy fizycznej dochodzą Paul Pogba i Romelu Lukaku, którego powinniśmy w tym meczu ujrzeć w wyjściowej jedenastce. Nawet grając na pół gwizdka nie będzie gorszy od Marcusa Rashforda sprzed tygodnia, który na tle Leicester był cieniem cienia samego siebie. Ciężar nowego numeru zbytnio go przytłoczył? Oby nie, miejmy nadzieję, że to tylko chwilowy kryzys i młody Anglik będzie błyszczał w dalszej części sezonu. Bardzo dobrze w meczu z Lisami spisała się za to defensywa United, za wyjątkiem Matteo Darmiana, z którym Demarai Gray robił, co chciał. Antonio, wróć! Albo dawać Younga na prawą obronę. Albo Diogo Dalota, Mikrofona, kogokolwiek, błagam – bo Włoch był po prostu dramatyczny. Mimo niezażegnanych jeszcze w pełni kłopotów kadrowych wicemistrzowie Anglii przywiozą moim zdaniem 3 punkty do Teatru Marzeń. Stawiam na zwycięstwo gości po niezbyt ciekawych 90 minutach.
Mój typ: 0-1
Crystal Palace – Liverpool (Kuba)
Liverpool u siebie w poniedziałkowy wieczór? Crystal Palace ma z takim scenariuszem bardzo pozytywne wspomnienia – w końcu ciężko zapomnieć, jak cztery lata temu ich fenomenalny comeback w ostatnich dziesięciu minutach praktycznie zdecydował o losach mistrzostwa Anglii. O powtórkę tego wyniku może być jednak ciężko. Obecnemu zespołowi Roya Hodgsona nie można jednak odmówić dobrego startu sezonu - trafienia Schluppa i Zahy pozwoliły zostawić Fulham w pokonanym polu. Fakt, że ten drugi w ogóle został w klubie, trzeba uznać za spory sukces – wokół utalentowanego Iworyjczyka kręciły się zarówno Tottenham, jak i Chelsea. Wilfried jest piłkarzem, który w pojedynkę jest w stanie przesądzać losy meczów, a tacy w klubach ze środka stawki zdarzają się bardzo rzadko.
Właśnie dlatego jego zatrzymanie może być dla The Reds połową sukcesu, wtedy bowiem jedynym problemem będzie przełamanie defensywy Orłów. Wszyscy wiemy, jak Liverpool Kloppa potrafi narzucić rywalowi swój styl gry, nieraz nie pozwalając mu w ogóle dojść do głosu. Właśnie takiego występu będzie wymagać od swoich podopiecznych niemiecki szkoleniowiec. Takiemu Salahowi pewnie dwa razy nie będzie trzeba tego powtarzać, dlatego przebieg meczu może zależeć od liverpoolskiego środka pola. W zeszłym sezonie oba pojedynki z Crystal Palace były ciężkim przeżyciem dla kibiców, w tym także dla mnie - i było tak głównie ze względu na nieporadność pomocników. Mając na pokładzie Keitę i Fabinho, podobne problemy nie powinny się już powtórzyć... prawda?
Mój typ: 0-3
I pojechali! Podobało się? Jeśli tak, to piszcie, na które mecze ostrzycie sobie zęby, a jeśli nie – to też piszcie. Jesteście mainstreamowi i zasiądziecie do derbów Londynu, czy też wolicie „angielski klasyk” w stylu Stoke–West Brom, tyle że po lekkim liftingu (Burnley – Watford)? Dawajcie znać w komentarzach pod tą zapowiedzią, a także na naszej grupie dyskusyjnej: To tylko piłka nożna. (znanej wcześniej jako Stajnia DissBlastera) Zachęcamy Was także do dyskusji na temat naszych typów. Czy według Was różnią się one stopniu małym, czy znaczącym od tego, co w weekend wydarzy się na poszczególnych boiskach w Anglii? Czekamy na Wasze opinie, a teraz najważniejsze z ogłoszeń parafialnych. Zapraszamy Was do naszej ligi w Fantasy Premier League. Kod: 23338-393168. Dołączajcie i bawmy się razem. Tymczasem życzymy miłego weekendu, kolejnej dawki emocji związanych z ligą angielską, a z nami spotkacie się za tydzień. Do zoba!