Czy Czerwoni bezlitośnie zemszczą się na Niebieskich? - zapowiedź 7. kolejki Premier League
Good evening! Dziś nieco później, ale jednak jesteśmy! A kto jest? Ależ oczywiście że Trzej Muszkieterowie Premier League – Adrian Kozioł, Piotrek Adamus i Kuba Pietruszewski! Ta 7. kolejka będzie obfitowała naprawdę w masę futbolowych emocji na wysokim poziomie. Wyjątkiem będzie mecz w niedzielę o 17:00, ale nie wypowiem jego nazwy, bo boję się go jak bohaterowie ,,Harry’ego Pottera” Lorda Voldemorta. Ale dość już przydługich przywitań i wstępów – jedziemy z tym co w ten weekend czeka nas na angielskich boiskach!
West Ham United – Manchester United (Piotrek)
Siódmą kolejkę zaczynamy w stolicy Anglii. Jakiś tydzień temu powiedziałbym, że „siódemka” okaże się szczęśliwa dla ekipy przyjezdnych. Okazuje się, że siedem dni w futbolu to kupa czasu, podczas którego wszystko może się zmienić o 180 stopni. West Ham z drużyny okupującej dno tabeli z zerowym dorobkiem punktowym stał się zespołem mającym na rozkładzie Everton, a także pierwszą przeszkodą, której nie umiała przeskoczyć Chelsea. Tymczasem podopieczni Jose Mourinho po 2 zwycięstwach w Premier League oraz gładkim pokonaniu Young Boys, stracili punkty z Wolverhampton, a jako bonus dla swoich kibiców dorzucili kompromitację na Old Trafford w starciu z Derby County w ramach Carabao Cup. Dla ,,The Special One” i Paula Pogby to za mało – obydwaj Panowie stwierdzili, że na dodatek pokłócą się ze sobą i przestaną się do siebie odzywać. Tak hobbystycznie. Klub z Old Trafford przypomina sinusoidę. Zwycięstwo, 2 porażki, 3 zwycięstwa, remis+porażka. Ostatnie wydarzenia każą typować zwycięstwo Młotów, więc zgodnie z logiką, a raczej jej brakiem – obstawiam wygraną gości.
Mój typ: 1-2
Arsenal F.C – Watford F.C. (Adrian)
Ależ nam się ten Arsenal odrodził! Drodzy państwo – 5 spotkań we wrześniu i 5 zwycięstw! 3 w lidze, jedno w Lidze Europy i jedno w Carabao Cup. Tak więc wrzesień jest jak na razie dla podopiecznych Unaia Emery’ego bardzo szczęśliwy. Tym razem jednak żarty się skończyły – na Emirates Stadium przyjedzie bowiem Watford, który jak do tej pory zajmuje bardzo wysokie, 4. miejsce w tabeli. Arsenal jest 6. Jaki będzie wynik tej konfrontacji? Ciężko mi to teraz powiedzieć, ale wydaje mi się, że Kanonierzy już naprawdę się obudzili i zaczęli pokazywać swoją najlepszą grę. Ostatnio przeciwko Evertonowi zachowali nawet swoje pierwsze w tym sezonie czyste konto! Watford z kolei troszkę spuścił z tonu w porównaniu do początku rozgrywek, ale nie łudźcie się, fani The Gunners – oni w tym meczu nie będą chcieli odpuścić od 1. do 90. minuty!
Mój typ: 2-1
Everton F.C. – Fulham F.C. (Kuba)
Kolejny sezon, a pytanie ciągle to samo – co z tym Evertonem? A przecież zaczęli całkiem nieźle – tu wygrana, tam remis osiągnięty w dziesiątkę… Potem jednak nadszedł ten felerny mecz z Bournemouth i czerwona kartka dla Richarlisona, która znacząco osłabiła siłę rażenia The Toffees. Przy obronie, która nie potrafi zagrać na zero z tyłu nawet z Huddersfield, brzmiało to jak wyrok śmierci. Zresztą, co tu dłużej gadać – to właśnie na nich odblokował się wprost fatalny dotąd West Ham, co mówi samo za siebie. Chyba nawet Marco Silva widzi, że najwyższy czas na twardy restart, tym bardziej, że nie ma na to wielu lepszych rywali, niż Fulham. Powiecie – przecież londyńczycy wcale nie grają tak źle, ba, Mitrović złapał życiową formę i pakuje gola za golem! Sęk w tym, że podopieczni Slavisy Jokanovicia tak jak Everton należą do bardzo wąskiego grona zespołów, które nie zachowały jeszcze czystego konta w tym sezonie. Nie sądzę jednak, żeby któraś z drużyn w sobotę się z tego niezbyt chlubnego towarzystwa wypisała, co przewrotnie zapowiada nam całkiem niezły mecz.
Mój typ: 2-2
Huddersfield Town – Tottenham Hotspur (Adrian)
Czy ktoś wierzy, że Huddersfield zdoła w tym meczu zdobyć jakiekolwiek punkty? Nie sądzę. A czy ktoś ma nadzieję, że im się to uda? No tak. Ja. Ale jak wiem z własnego doświadczenia – nadzieja jest matką głupich i rzadko kiedy przynosi nam to, czego chcemy, nawet jeśli pragniemy tego z całych swoich sił. Ale dobra, dość tego smutnego jesiennego pierdolenia z mojej strony, wróćmy do meczu. Tottenham ostatnio obniżył loty, ale nie przeszkadzało im to w ograniu Brighton w minioną niedzielę i utrzymaniu wysokiej, 5. pozycji w tabeli. W zespole Terrierów nie jest już jednak tak kolorowo. A właściwie to w ogóle nie jest kolorowo. Jest szaro i byle jak – zaledwie 2 punkty w 6 meczach i ostatnia pozycja, ex aequo z Cardiff. Punkty w tym meczu bardzo by im zatem pomogły. Jak to jednak mawia pan Rafał Nahorny, komentator stacji nc+: ,,nie tym razem!”.
Mój typ: 0-3
Manchester City – Brighton & Hove Albion (Kuba)
Czy o drużynie mającej 16 punktów po 6 kolejkach można mówić, że rozczarowuje? Ano można, jeśli ta drużyna nazywa się Manchester City i przegrała czwarty mecz z rzędu w Lidze Mistrzów (rewanż z Basel, oba mecze z Liverpoolem no i teraz, z Lyonem). Gdy jednak zdobywasz 100 punktów w Premier League, nie tak łatwo po raz kolejny podwyższyć poprzeczkę. Oczywiście nie wykluczam, że podopieczni Guardioli tego dokonają, ale naprawdę ciężko mi to sobie wyobrazić. Właśnie dlatego spodziewałem się po nich przerzucenia większych sił na Ligę Mistrzów – ale sami przyznacie, początek wyszedł niezbyt imponująco.
- No dobra Kuba, ale dlaczego nie piszesz o jutrzejszym meczu?
A jest o czym pisać? Wiecie już, że bardzo lubię Brighton i zwykle życzę im jak najlepiej, ale kim oni są przy tym Manchesterze City, a co dopiero bez Pascala Großa? Na Etihad musiałoby zdarzyć się jutro coś niezwykle nadzwyczajnego, by gospodarze stracili punkty. A teraz wracam do swojego ołtarzyka poświęconego Kunowi, by wymodlić hat-tricka i kolejny awans w FPL.
Mój typ: 4-0
Newcastle United – Leicester City (Piotrek)
Kochane Sroki – czy to jest ten moment? Czy po serii porażek i bezbramkowych remisów nastał wreszcie czas na pierwsze zwycięstwo w tym sezonie? Oby, bo nie chcę przeżywać huśtawki nastrojów jak przed rokiem. Miejmy nadzieję, że Rafa Benitez jest naprawdę skupiony na wygrywaniu kolejnych spotkań i nie mówi tego tylko po to, by zaskarbić sobie szacunek kibiców w walce o nowy kontrakt. Byłoby naprawdę fajnie widzieć, jak Newcastle nawiązuje walkę z Leicester jak równy z równym – zarówno mi jako ich sympatykowi, jak i neutralnym kibicom. Pod warunkiem, że Lisy utrzymają formę z ostatniego meczu, a z tym bywa u nich różnie. Porażka, 2 wygrane, 2 porażki, wygrana – jak słusznie zauważył Adrian w poprzedniej zapowiedzi, zespół z King Power Stadium gra w kratkę. Tylko jeden zawodnik cały czas jest na fali wznoszącej. James Maddison – chłopak rozkręca się z meczu na mecz. Jeśli gospodarze myślą o zwycięstwie, kluczem jest zatrzymanie młodego Anglika. Na razie jednak widzę zbyt mało pozytywów, by miało im się to udać.
Mój typ: 1-2
Wolverhampton Wanderers – Southampton F.C. (Adrian)
Ciężko mi cokolwiek o tym spotkaniu powiedzieć. No bo niby faworytem będzie zespół Wilków, który ostatnio spisuje się naprawdę bardzo poprawnie i do tego zagra na własnym stadionie, ale z drugiej strony wiemy, jaki potencjał drzemie w zespole Marka Hughesa i na co tych chłopaków stać. Jak na razie w tym sezonie nie pokazali jeszcze pełni swojego potencjału, ale taki moment nadejść może w każdej chwili. Czy już jutro o 16:00 czasu polskiego? Tego nie wiem, wiem natomiast jedno – że totalnie nie mam pojęcia jak wytypować wynik tego spotkania. Postawię więc na gospodarzy, ale z taką mini-podpóreczką. To tak prowizorycznie, żebyście nie myśleli, że jestem przekonany o ich zwycięstwie.
Mój typ: 1-0
!!!Chelsea F.C. – Liverpool F.C.!!! (Kuba)
Ledwo co na Anfield opadł kurz po (mimo wszystko niespodziewanej) porażce gospodarzy, a tu tuż za rogiem czai się już okazja na rewanż! Czas na drugi akt szumnie zapowiadanej już przeze mnie na Footrollu rywalizacji The Blues z The Reds – i to z całą pewnością ten ważniejszy z nich. Tym razem na murawie Stamford Bridge zobaczymy wszystko najlepsze, co obaj menedżerowie będą w stanie rzucić do walki. Nie będziemy więc oglądać już zakręconego jak na karuzeli Alberto Moreno ani usilnie próbującego asystować rywalowi Andreasa Christensena. Co to, to nie, takich cyrków w sobotę o 18:30 już nie będzie, obiecuję. Hazard do pomocy będzie mieć dwóch swoich najlepszych giermków w postaci Jorginho i Oliviera Giroud, lecz czy wystarczy to na przechytrzenie Alissona? A może lepsze okaże się powracające do gry ofensywne trio Liverpoolu? No i kto wygra walkę w środku pola – obecny mistrz świata, N’Golo Kante, czy prezentujący prawdopodobnie najlepszą formę w karierze James Milner? Po środowym meczu pula pytań tylko się zwiększyła, podczas gdy odpowiedzi mamy jak na lekarstwo. Wyjść z tego może absolutnie wszystko. Wszystko, nawet to.
Mój typ: 2-3
Cardiff City – Burnley F.C. (Adrian)
Eli, Eli, lama sabachthani?! Za jakie grzechy?! Muszę sobie chyba poważnie porozmawiać z Piotrkiem i Kubą, bo to, że zostałem przydzielony do takiego meczu oznacza, że nie mają do mnie za grosz szacunku. #drama. Dżizas, no naprawdę nie wiem ani jak typować to spotkanie, ani nawet co o nim napisać. Dobra, wiem co napiszę! Pamiętajcie, jeśli macie wolne niedzielne popołudnie i akurat będziecie oglądać TV to włączcie sobie proszę… siatkówkę. Albo Teleexpress. Albo cokolwiek – byleby nie oglądać tego, co o 17:00 zaserwuje Wam Premier League. Powiedzieć ,,mecz dla koneserów” to NIC nie powiedzieć. Nie powiem, że ten mecz zapowiada się na totalną bryndzę, bo jeszcze nasza ukochana potrawa z Podhala mogłaby się na mnie za takie słowa obrazić. Dobra, dość już, nudzę się. Widzicie? Nudzę się nawet jak piszę o tym meczu. Przejdźmy zatem do typowania i miejmy to już za sobą.
Mój typ: 0-0
Bournemouth – Crystal Palace (Piotrek)
Czy ja coś wspominałem o tym, że tydzień w futbolu to dużo czasu i wszystko może się w nim zmienić o 180 stopni? Nikt nie przekonał się o tym boleśniej niż kibice Wisienek. Od zwycięstwa 4:2 z Leicester, po którym można było przecierać oczy ze zdumienia, po porażkę 0:4 z Burnley i chęć wydrapania sobie narządów odpowiedzialnych za wzrok. Stracić 4 gole z The Clarets. No jak to w ogóle brzmi. Niekiedy drużynie Seana Dyche’a strzelenie tylu bramek zajmuje jakieś… 8 meczów, a tu taka kumulacja. Kumulacja, po której Bournemouth ma coś do udowodnienia. Los podsuwa im do tego równorzędnego, a nawet zaryzykowałbym, słabszego rywala. Orły, jak to Orły – ciułają powoli kolejne oczka. Ostatnio udało się dopisać jeden po bezbramkowym remisie z Newcastle. Kto wie, może okaże się on bezcenny na koniec sezonu? Mamy wrzesień i o wiele za wcześnie na takie dywagacje, ale za parę miesięcy to właśnie ja mogę mieć rację. Czego spodziewam się po nich w spotkaniu na Vitality Stadium? Tego, czego spodziewam się po nich zawsze – solidności w defensywie i szukania swoich szans po stałych fragmentach oraz kontratakach. A, no i jakby Wilfried Zaha dorzucił coś magicznego od siebie, to byłoby spoko.
Mój typ: 2-1
I to by było na tyle! 7. kolejka Premier League zakończona! Choć nie, w sumie to nie… nawet jeszcze nie rozpoczęta. Niemniej jednak nasze rozważania na jej temat już się zakończyły. Wszystko to domknie Michał Fitz swoim podsumowaniem, które pojawi się na stronie we wtorek. Tymczasem my żegnamy się już z Wami i wracamy do meczu naszych siatkarzy, bo, parafrazując klasyka: ,,Wilfredo, ale to są emocje!”. Bye!