Pogba to piniądz
To, że z Manchesteru United chce uciec połowa składu nie jest żadną niespodzianką. Atmosfera w szatni jest grobowa, trenera nikt nie lubi, a na murawie idzie dobrze tylko wtedy, kiedy wybuchnie frustracja, bo ona wydaje się jedyną motywacją piłkarzy ostatnimi czasy. Oczywiście, Czerwona Diabły nie pozbędą się garści zawodników, jeśli ktoś odejdzie, będzie to co najwyżej kilku piłkarzy. Problem w tym, że mogą to być bardzo istotne dla zespołu indywidualności. Mówi się bowiem o Lukaku, Bailly, Valencii i przede wszystkim o Pogbie, którego konflikt z Mourinho ciągnie się już bardzo długo. Ostatnie wyniki nieco uspokoiły sytuację, ale wciąż daleko jej do stabilnej.
Daily Mail podaje, że medialne wyciszenie transferowego zamieszania nie oznacza jego rzeczywistego uspokojenia. Barcelona wciąż robi podchody i bardzo chciałaby mieć Pogbę w swoich szeregach. Niewykluczony jest też powrót Francuza do Juventusu. Pomocnik oczywiście miałby kosztować krocie i choć Manchester kupował go za ponad 100 milionów euro, teraz sprzedałby go pewnie jeszcze drożej. Mimo tego faktu, brytyjscy dziennikarze twierdzą, że Czerwone Diabły dołożą wszelkich starań, by jednak go zatrzymać u siebie, gdyż po prostu nie mogą pozwolić sobie na sprzedanie go z celów głównie finansowych, a nie jak można było do tej pory przypuszczać, stricte sportowych.
Pogba w końcu od dawna nie daje na boisku tyle, ile byśmy od niego oczekiwali i jedynie czasami wybucha ze swoim talentem, Jego dobra dyspozycja jest bardzo nieregularna. Dużo bardziej regularna jest za to jego wartość marketingowa, która jest ogromna. Na samej jego osobie Manchester zarabia krocie, gdyż Francuz ma wielki potencjał medialny. Jeśli zostanie on sprzedany, Czerwone Diabły może i dostaną chwilowy zastrzyk gotówki, ale w perspektywie długofalowej będzie to dla nich nieopłacalne, gdyż zostaną odcięci od swojego złotego źródełka. Przykre, że na piłkarzy patrzy się teraz jak na inwestycję, ale teraz tak to wygląda. Dobrze wiemy, jak skomentowałby to Świętej Pamięci Janusz Wójcik.