Czy Kanonierzy zastrzelą potężny Liverpool? - zapowiedź 11. kolejki Premier League
Witajcie! Obywatelski obowiązek, jakim jest odwiedzenie grobów naszych bliskich na początku listopada, spełniony? Jeśli tak, zasłużyliście na nagrodę! A dla fanów angielskiej piłki nie może być lepszego giftu niż kolejna kolejka Premier League, wieńcząca długi weekend. Dla klubów z top six będzie to okazja do sprawdzenia swojej siły przed zbliżającymi się meczami w europejskich pucharach. Ze szczególną uwagą będziemy śledzić spotkanie Arsenal – Liverpool, odbywające się w sobotni wieczór na Emirates. Na zapowiedź tego, a także pozostałych dziewięciu spotkań jedenastej serii gier angielskiej ekstraklasy zaprasza nasz stały tercet – Adrian Kozioł, Jakub Pietruszewski i Piotr Adamus. Jadziem!
A.F.C. Bournemouth – Manchester United (Piotrek)
Na sam początek dostajemy smakowity kąsek. Do znakomitego w tym sezonie Bournemouth przyjedzie coraz lepiej punktujący zespół Czerwonych Diabłów. W meczach z udziałem wicemistrzów Anglii nie możemy ostatnio narzekać na nudę, z wyjątkiem spotkania ze Starą Damą, w którym nie mieli absolutnie nic do powiedzenia. W ich trzech ostatnich meczach obejrzeliśmy aż 12 bramek – jeśli dodamy do tego zespół Eddiego Howe’a grający futbol na „TAK”, możemy spodziewać się zaciętego pojedynku. The Cherries udało się dodatkowo ustabilizować defensywę, która w ostatnich 3 spotkaniach Premier League zagrała na zero z tyłu. W linii pomocy wciąż błyszczy Ryan Fraser, coraz śmielej poczyna sobie David Brooks, a Calluma Wilsona, odpukać, nie dręczą kontuzje. Bournemouth ma kim postraszyć, lecz to samo możemy powiedzieć o podopiecznych Mourinho. „The Special One” nie stroni od publicznego krytykowania zawodników, ale trzeba przyznać, że po upływie czasu przynosi to zamierzony efekt. Anthony Martial – co on ostatnio wyczynia, to nie mam pytań. Mocny kandydat w rywalizacji o Piłkarza Miesiąca w Premier League. W ostatnim spotkaniu obejrzeliśmy United potrafiące grać ofensywnie, mile dla oka. Do czasu pojawienia się Lukaku – gra kombinacyjna z Rashfordem na szpicy wygląda dużo lepiej, aniżeli z Belgiem. Rom ma jednak patent na zespół Wisienek bowiem w ostatnich 3 spotkaniach zapakował im 6 bramek. Skoro nawet jego, będącego bez formy, należy się obawiać, to wiedzcie, że w sobotę o 13:30 musicie obejrzeć mecz na Vitality Stadium.
Mój typ: 2-3
Cardiff - Leicester (Kuba)
Spodziewam się niezłego meczu. I nie, wcale sobie nie kpię, naprawdę tak uważam. Gospodarze udowodnili już najpierw z Fulham, a potem z Liverpoolem (przerywając ich serię 841 minut na Anfield bez straconej bramki), że nauczyli się strzelać bramki. Leicester tymczasem nadal pozostaje gwarancją na nie po obu stronach, niezmiennie imponując w ofensywie, ale coraz bardziej zawodząc w tyłach. O ile w sierpniu i wrześniu wystarczało to na Southampton i Huddersfield, z wyżej podanych powodów wcale nie musi to dać zwycięstwa z ekipą z Walii. Niestety, nie da się też zapomnieć o tragicznym wypadku z poprzedniej soboty, w którym życie stracił właściciel Lisów, Vichai Srivaddhanaprabha. Mam nieprzyjemność wiedzieć z własnego doświadczenia, co teraz w głowach mogą mieć piłkarze Leicester i szczerze im z tego powodu współczuję. Niedawno na światło dzienne wyciekła wieść o Kasprze Schmeichelu, który był wtedy jeszcze na King Power Stadium i jako jeden z pierwszych rzucił się na ratunek, nawet pomimo bycia powstrzymywanym przez policję. Pozostaje mi mieć nadzieję, że demony przeszłości nie wpłyną ani na Duńczyka, ani na resztę drużyny negatywnie - bowiem w normalnych okolicznościach faworytem byliby właśnie goście. Oby godnie uczczono pamięć Vichaia.
Mój typ: 1-3
Newcastle United – Watford F.C. (Piotrek)
Ale, że Sroki będą na pierwszym miejscu w tabeli bym się nie spodziewał. Co z tego, że to pierwsze miejsce od końca? Nie czepiajmy się szczegółów. A tak całkiem serio, zaczyna mi już brakować słów na to, co drużyna Beniteza wyczynia na boisku. Więc tylko napiszę, że stoją przed szansą wyśrubowania nowego niechlubnego klubowego rekordu jedenastu pierwszych ligowych spotkań bez zwycięstwa. Achievement wydaje się nie być aż tak trudny do osiągnięcia, skoro nawet z niewiele lepszym Southampton nie udało się strzelić choćby jednej bramki. A Watford w tym sezonie to nieco większa para kaloszy niż zespół Świętych. Mówiłem, żeby nie skreślać ich zbyt szybko? Mówiłem. Mówiłem, że Deulofeu powracający po kontuzji może wnieść do tej drużyny wartość dodaną? Mówiłem. Mówiłem, że Roberto Pereyra triggeruje mnie niemiłosiernie? Mówiłem. Argentyńczyk po tym, gdy pozbyłem się go ze swojego składu w Fantasy znowu odżył i stanowi o sile Szerszeni. Hej, może znowu go kupię i przeciwko mojemu ukochanemu zespołowi zagra totalny piach? Czego się nie robi dla bliskiej sercu drużyny. Chociaż nie, Srokom nawet to nie pomoże, bo Watford na St. James’ Park nie będzie się z nimi patyczkować.
Mój typ: 0-2
Everton – Brighton (Piotrek)
Pamiętacie kultową kreskówkę Scooby-Doo, w której na koniec każdego odcinka poznawaliśmy tożsamość przestępcy przebranego za upiora? Gdyby Chris Hughton występował w serialu animowanym rodem z Cartoon Network, tak naprawdę byłby Seanem Dychem z zeszłego sezonu. Mewy niczym Burnley sprzed roku upodobały sobie zwycięstwa po 1:0. Jeśli uda im się ograć The Toffees w takim samym stosunku, zostaną pierwszą drużyną od czasów mistrzowskiego Leicester, która wygrał cztery mecze z rzędu po 1:0, a także…przeskoczą w tabeli Everton, którego zwycięska passa zosała ostatnio zatrzymana przez Manchester United. Potencjał ofensywny zespołu Marco Silvy mogliśmy zacząć podziwiać dopiero po wejściu Cenka Tosuna i przesunięciu Richarlisona na skrzydło. Brazylijczykowi pozycja wysuniętego napastnika wyraźnie nie służy. Jordan Pickford robił, co mógł, ale przy rzucie karnym Pogby zabrakło szczęścia, a przy uderzeniu Martiala nie miał nic do powiedzenia. Może na Glenna Murray’a to jednak wystarczy? Jeżeli tak, gospodarze nie będą się musieli martwić o straty w tyłach, bowiem doświadczony Anglik zdobył w tym sezonie ponad połowę ze wszystkich ligowych goli Brighton. Założenia taktyczne Silvy na ten mecz będą więc proste. Zakładam, że Everton je zrealizuje i kolejny raz ujrzymy skromne 1:0 w meczu z udziałem Mew, tylko w drugą stronę.
Mój typ: 1-0
West Ham United – Burnley F.C. (Piotrek)
Od czego by tu zacząć…może od końca? W tym meczu stawiam na bezbramkowy remis. Mecz na London Stadium będzie pojedynkiem dwóch najbardziej zapracowanych bramkarzy ligi. I Łukasz Fabiański, i Joe Hart, dzięki uprzejmości swoich kolegów z linii obrony mają pełne ręce roboty praktycznie w każdym meczu, co pokazuje statystyka obronionych strzałów. Obydwaj dżentelmeni zatrzymali ich tyle samo – po 44. Młoty zdziesiątkowały kontuzje – Yarmolenko wypadł na kilka miesięcy, do zdrowia dochodzą Lanzini, Andy Carroll, Jack Wilshere, a ze względów dyscyplinarnych zabraknie w tym meczu Marka Noble’a. Dobra wiadomość jest taka, że do zdrowia powraca Marko Arnautović, ale prócz Felipe Andersona nie za bardzo ma mu kto dogrywać piłki, po których Austriak miałby wykańczać akcje. O ostatniej formie The Clarets nie można powiedzieć zbyt wiele. W końcu trafiając wprost na rozpędzone dwa walce o nazwie Chelsea i Manchester City niewiele można zdziałać. Dodajmy wcześniej remis ze słabiutkim Huddersfield, będący dopełniającym argumentem za tym, żeby ominąć to spotkanie szerokim łukiem. Czyli znając moje szczęście do typów padnie grad goli, ale ja twardo obstaję przy swoim.
Mój typ: 0-0
!!!Arsenal F.C. – Liverpool F.C.!!! (Adrian)
Zapowiadany hit tej kolejki przyjdzie nam obejrzeć już jutro o 18:30 czasu polskiego. Mogę Wam obiecać jedno – nie padnie tu bezbramkowy remis. Niemal pewien jestem również tego, że oba zespoły zdołają strzelić przynajmniej po jednym golu. Forma obu zespołów jest obecnie tak dobra, że ciężko powiedzieć, jakim wynikiem zakończy się to spotkanie, ale nudzić to się państwo nie będziecie – co to to nie. Arsenal gra u siebie, co powinno lekko przechylać szale na ich korzyść, ale z kolei Liverpool to niedawny finalista LM i obecnie zajmuje 2. miejsce w tabeli, mając czteropunktową przewagę nad Kanonierami, więc wszystko nam się tu równoważy. A jak nam się równoważy, to co zrobi Koziełło? Ależ oczywiście że tak – myyk na remisik!
Mój typ: 2-2
Wolverhampton Wanderers – Tottenham Hotspur (Adrian)
Jeśli Wilki wygrają ten mecz, to przy pomyślnych wiatrach mogą awansować nawet na 8. miejsce w tabeli Premier League. Brzmi łatwo, prawda? No to tylko brzmi. Bo nie dość, że tymi „pomyślnymi wiatrami” są utraty punktów Evertonu i Manchesteru United, to jeszcze w bezpośrednim meczu przyjdzie im pokonać Tottenham. Tottenham, który co prawda kur… TANIO SPRZEDAJE SKÓRĘ w Lidze Mistrzów, ale jednak w Premier League punktuje bardzo regularnie i często. Warto jednak pamiętać o tym, że kiedy tylko wpadali na rywali z TOP8, to zazwyczaj przegrywali (pokonali jedynie Manchester United, a z Arsenalem, Chelsea i Bournemouth jeszcze nie grali). Wolverhampton jest co prawda poza czołową ósemką, ale na pewno będzie chciał do niej wskoczyć. A tego bez zwycięstwa w tym meczu nie osiągną. No i raczej nie osiągną.
Mój typ: 1-1
Manchester City – Southampton F.C. (Piotrek)
Niedzielne zmagania rozpoczniemy o dość nieregularnej, jak na ten dzień porze. Piłkarze The Citizens oraz The Saints wybiegną na murawę Etihad Stadium już o godzinie 16:00. Podobno to sprawka Sergio Aguero, który po meczu z Tottenhamem, w którym nie zdobył 150. gola w Premier League wystosował oficjalne pismo do siedziby FA z prośbą o przesunięcie meczu o godzinę wcześniej. Zobaczcie, jak bardzo Argentyńczyk jest głodny bramek i świętowania kolejnego jubileuszu. A mówiąc całkiem poważnie, nie wiem, skąd taka dziwna pora rozgrywania niedzielnego spotkania. Wiem natomiast jedno, zespół Guardioli nie powinien mieć większych problemów z pokonaniem drużyny z południa Anglii. Koguty udało im się pokonać praktycznie na zaciągniętym ręcznym, a wcześniej ich ofiarą padło Burnley. Na nic nie zda się fakt, że ostatnie potyczki City rozstrzygał dopiero w doliczonym czasie gry. Koledzy z obrony będą chcieli pewnie zadbać o kolejne czyste konto Edersona. Brazylijczyk ma szansę na siódmy cleansheet z rzędu. Zostałby tym samym pierwszym bramkarzem od 10 lat, który wyśrubował taką serię, jednak do ówczesnego rekordzisty, Edwina van der Sara, brakować mu będzie drugie tyle. Jednak z Southampton zagranie na zero z tyłu nie będzie trudnym zadaniem. Dobra, to umawiamy się tak: hat-trick Kun Aguero, ze dwie asysty Benjamina Mendy’ego, czyste konto Edersona i wszyscy mający ich w FPL w pełni zadowoleni. No i najlepiej niech Bednarek nie gra, żeby nie złapał minusowych punktów za multum straconych goli.
Mój typ: 4-0
Chelsea - Crystal Palace (Kuba)
Gospodarze wygrywają rezerwami, goście dostają już nawet od Championshipsów - co może więc pójść nie tak, Maurizio? Tutaj usprawiedliwienia w przypadku wpadki nie będzie - i nie, nie obchodzi mnie to, że jedyny punkt w ostatnim czasie ekipa Hodgsona zaliczyła z Arsenalem. Armatki mogą sobie być nie wiem jak zajebiste z przodu, ale w defensywie wciąż jest to momentami jedna wielka kaszana. Wystarczy nie faulować w polu karnym - nie wpuszczajcie więc do własnego pola karnego Marcosa Alonso - i wszystko będzie w porządku. A, no i dla ułatwienia życia i poprawienia nastrojów milionów przed komputerami zalecane jest wystawić od pierwszej minuty Edena Hazarda, bo troszkę się już stęskniliśmy. Dobra, ale co właściwie jest nie tak z tym Crystal Palace? Troszkę przejadlo się już mi pisanie o uzależnieniu od Wilfrieda Zahy, więc czas poszukać prawdziwych problemów. Środek pola gra grubo poniżej poziomu, na jaki ich stać. Benteke i Townsend są cholernie nieskuteczni i nieefektywni. Obrona... no właśnie rzecz w tym, że z obroną nie jest nawet tak źle, po prostu reszta drużyny stawia ją w niewygodnej sytuacji. Czy Roy Hodgson jest człowiekiem, który potrafi wyprowadzić klub z kryzysu? Wbrew pozorom, to nie jest pytanie retoryczne...
Mój typ: 3-0
Huddersfield Town – Fulham F.C. (Adrian)
Parafrazując klasyka: „Kiedy pytają mnie: „dlaczego wybrałeś sobie taki mecz do opisywania?” – odpowiadam: „nie wiem.”. Bo tylko w niewiedzy, albo po Wojaku mogłem się zdecydować na taki wybór. A tak serio: Dostałem już do opisania mecz Arsenalu z Liverpoolem, dostałem Wolverhampton z Tottenhamem, więc dwa naprawdę smakowicie zapowiadające się meczycha. Tak więc, by to zrównoważyć i pokazać chłopakom, że umiem pisać nie tylko o wielkich spotkaniach, to wziąłem i adoptowałem im trzeciego brata. Szkoda tylko, że ten brat ma wodogłowie i dodatkowy chromosom. Ale cóż, muszę pokochać jak swoje! Poza tym, to jedyny mecz w poniedziałkowy wieczór z Premier League, więc Wy również nie macie wyjścia, także włączcie proszę telewizor 5 listopada o 21:00, po czym wyślijcie SMS-a o treści: „POMA… to znaczy OBEJRZYJCIE TO WSPANIAŁE WIDOWISKO, KTÓRE NA PEWNO NIE ZAWIEDZIE WASZYCH OCZEKIWAŃ. Dobra, jeszcze tylko szybkie typowanko i kończymy z tym upośledzonym meczem.
Mój typ: 1-1
I kurtyna w dół! Kolejna kolejka rzetelnie zapowiedziana, nie inaczej będzie z jej podsumowaniem w wykonaniu „czwartego do brydża” – Michała Fitza. Ale zanim to nastąpi, zachęcamy Was do podzielenia się z nami waszymi przewidywaniami na najbliższe mecze. Możecie to zrobić w komentarzach pod tym artykułem, a także na grupie To Tylko Piłka Nożna. Zachęcamy Was także do followowania Footrollowego Instagrama, a także Twittera – dawka śmiechu (a czasem szydery) gwarantowana. A my idziemy korzystać z resztek długiego weekendu, co również i Wam serdecznie polecamy. Do zobaczenia za tydzień!