
Kupić stopera fajna sprawa, napastnika też ciekawa...
Aktualna pozycja w tabeli Manchesteru United zwiastuje spory ruch w tym klubie podczas okienka transferowego. Poszukiwania środkowego obrońcy trwają intensywnie, czemu nie można się dziwić, gdy spojrzymy na liczbę straconych bramek. Trzeba też również rzucić okiem na tę drugą rubrykę – bramek strzelonych nie ma niestety o wiele więcej. Formę z poprzedniego sezonu zatracił Romelu Lukaku, stąd Jose Mourinho poważnie zastanawia się nad znalezieniem innego strikera.
Już latem klub z Old Trafford zarzucał sieci na zawodnika West Hamu – Marko Arnautovicia. Reprezentant Austrii dołączył do drużyny „Młotów” latem 2017 roku, przechodząc ze Stoke City za 25 milionów funtów. Należy powiedzieć sobie otwarcie, nie miał on zbyt dobrego początku poprzedniej kampanii, dopiero…tak, tak, David Moyes wykrzesał z niego jego potencjał, przesuwając go na pozycję napastnika. Arnautović zakończył sezon 17/18 z dorobkiem 11 bramek i 6 asyst, zdobywają tytuł „Hammer Of The Year”, czyli nagrodę dla najlepszego zawodnika West Hamu. Trzeba przyznać, że jej nazwa przetłumaczona na polski, Młot Roku, nie brzmi za fajnie.
W tym sezonie zawodnik stołecznej drużyny utrzymuje swoją dobrą dyspozycję strzelecką. Austriak w 11 spotkaniach pięć razy trafił do siatki, dokładając do tego jedną asystę, dzięki czemu dalej pozostaje w kręgu zainteresowań „Czerwonych Diabłów”. Czy będzie on lekiem na całe zło, jakie dzieje się w United? Oczywiście, że nie. Czy chciałbym tego transferu? Jak najbardziej. Po pierwsze, dawałby nowe możliwości w ofensywie – może grać na boku, jak i również jako wysunięty napastnik. Po drugie, może nie wygrałby rywalizacji z Romelu Lukaku, jednak Belg czując jego oddech na plecach wziąłby się może wtedy do roboty i wrócił do swojej optymalnej dyspozycji. Po trzecie, uważam, że w tej szatni potrzebny jest właśnie taki gość z jajami. Gość, który na boisku da sygnał do walki, który w szatni mimo nieugruntowanej pozycji w zespole nie będzie się bał głośniej wrzasnąć w celu zmotywowania swoich kolegów.
Charakterem Marko jest podobny do Roy’a Keane’a, oczywiście z zachowaniem wszelkich proporcji. Irlandczyk znany ze swojego ciężkiego charakteru, czasami nawet aż nadto (Alf-Inge Haland coś o tym wie), potrafił nim sprawić, że reszta drużyny była gotowa skoczyć w ogień. Był naturalnym przedłużeniem ręki trenera na boisku. Arnautović raczej nie będzie następnym wodzirejem, który pokieruje United na ścieżkę triumfów, lecz wydaje mi się, że takich gości w United brakuje. Skupionych na grze, a nie pajacujących w social mediach, odprawiających po bramkach jakieś dziwne tańce, które mają chyba na celu przywoływanie deszczu.
[Zobacz też: Ramos lubi doping - afera jak bumtarara!]