Napastnik może opuścić West Ham już zimą
Legenda głosi, że West Ham miał kiedyś klasowego i bramkostrzelnego napastnika. Oczywiście, w całej swojej historii miał takich na pęczki, jednak młodsi fani „Młotów” chyba nie pamiętają snajpera, który wszedł do zespołu razem z drzwiami i futryną i od razu rozpoczął strzelanie dla swojego zespołu. W ostatnich sezonach najlepszymi strzelcami w drużynie byli między innymi Dimitri Payet, Michail Antonio czy Marko Arnautovic. Napastnicy, którzy trafiali na Upton Park, bądź prezentowali swoje (mocno przeciętne) umiejętności już na London Stadium zawodzili fanów oraz kolejnych menedżerów. Jednym z największych rozczarowań jest z pewnością Javier Hernández, który miał zapewnić spokój na pozycji snajpera. Bramek jednak praktycznie nie strzela i coraz głośniej w mediach o jego prawdopodobnym odejściu z klubu już zimą.
Andy Carroll – wiecznie kontuzjowany. Simone Zaza – totalny niewypał. Enner Valencia – miał swoje momenty, ale generalnie West Hamu nie zbawił. Jonathan Calleri? Kto to w ogóle jest? Jeśli w całej tej mizerii ktoś w końcu miał zacząć strzelać bramki dla „Młotów”, to właśnie sprowadzony latem zeszłego roku Javier Hernández. Popularny Chicharito kosztował londyński klub blisko 18 milionów euro, co wtedy uchodziło za niezłą promocję. Wszyscy pamiętamy przecież jego niesamowite wejścia w barwach Manchesteru United, kiedy to jako super joker wielokrotnie ratował drużynę sir Alexa Fergusona z opresji.
W pierwszym sezonie w barwach West Hamu Chicharito nie spełnił jednak pokładanych w nim nadziei. Meksykanin strzelił zaledwie osiem bramek, mniej od takich „tuzów” jak Ashley Barnes, Chris Wood czy Glenn Murray. Nawet Pierre – Emerick Aubameyang grając w zaledwie 13 spotkaniach potrafił strzelić o dwa gole więcej od Hernándeza. W obecnej kampanii Meksykanin jest z reguły rezerwowym. Menedżer Manuel Pellegrini woli na szpicy wystawiać choćby Arnautovicia. Być może powrót do roli jokera nie wyszedłby Chicharito na złe. „El Gol” (o ironio) informuje jednak, że Meksykanin pragnie opuścić Londyn już w styczniu. Kandydatów do pozyskania napastnika na razie nie widać i ciężko przypuszczać, aby zainteresował się nim klub z dużymi aspiracjami. Tego typu zespoły poszukują raczej snajperów, którzy regularnie trafiają do siatki rywala.