Ej, wciąż jesteśmy mistrzami, prawda? - Portugalia przed eliminacjami do EURO 2020
Przerwa reprezentacyjna już trwa, choć my jeszcze tego nie odczuliśmy. Czekamy jeszcze na pierwsze spotkania, ale piłkarze już ciężko pracują, by móc wyjść z nich zwycięsko. Nie inaczej jest w przypadku Portugalczyków, którzy przecież wciąż są Mistrzami Europy i na nadchodzącym turnieju będą bronili tego tytułu. Oczywiście, o ile uda im się zakwalifikować do tego czempionatu. O ich szansach na jedno i drugie oraz o powrocie wielkiej gwiazdy reprezentacji będziecie mogli sobie trochę tutaj poczytać. Najpierw jednak przejdźmy do tego, co jest najistotniejsze. Kadra prezentuje się tak:
Tak prezentuje się drużyna wybrana przez Fernando Santosa. Nazwiskiem, które od razu rzuca się w oczy, a o którego jakiś czas nie widzieliśmy na portugalskich grafikach jest oczywiście godność Cristiano Ronaldo. Napastnik Juventusu zrobił sobie przerwę od kadry. Mam wrażenie, że wyszło to na dobre zarówno zespołowi, jak i samemu zawodnikowi. Portugalia nauczyła się grać bez niego, nie jest już uzależniona od CR7, więc teraz będzie traktowała go jako dodatkowe wzmocnienie, a nie niezbędną konieczność. Jeśli chodzi o resztę składu, to nie mamy zbyt dużych niespodzianek, jeśli chodzi o defensywę i środek pola. Można było się spodziewać takich decyzji. Nie ma Andre Gomesa, który w Evertonie gra nieźle, ale nie na tyle dobrze, by bulwersować się przez jego brak. W ataku próżno za to szukać Gelsona Martinsa, który w Monaco odrodził swoją formę. Według Santosa to jednak wciąż za mało. Ten wolał bowiem dać szanse młodym i zdolnym. Aż trzech graczy ofensywnych będzie miało okazję zadebiutować w nadchodzących spotkaniach. Diogo Jota, Dyego Sousa i Joao Felix są jeszcze bardzo młodzi, ale już zdążyli w dorosłej piłce zrobić spore wrażenie. Ich obecność jest zdecydowanie zasłużona, śmiało można ich już ogrywać.
W trakcie tej przerwy reprezentacyjnej Portugalia będzie mierzyła się z Ukrainą i Serbią. W obydwu przypadkach będzie faworytem, choć obydwie drużyny mogą urwać jej punkty. Mistrzowie Europy muszą więc pozostawać czujnymi, by nie dać się ograć przez bezwzględny, wschodni styl gry. W końcu wciąż są najlepszym zespołem Starego Kontynentu, a przynajmniej w teorii. Niech to udowodnią.