Niemiecko-holenderski spektakl! - echa meczu Niemcy vs Holandia
Co to było za meczycho! Niemcy i Holendrzy, jak to na europejskie potęgi przystało, zaprezentowały nam kapitalne widowisko pełne tempa, techniki i ogólnej jakości. Nie obyło się bez kontrowersji, ale też bez dość oczywistych wniosków, które powinny zaboleć przede wszystkim Joachima Löwa...
Składy:
- Niemcy: Neuer - Ginter (84. Brandt), Süle, Tah - Klostermann, Kimmich, Kroos, Schulz - Werner (61. Havertz), Reus (61. Gündogan), Gnabry
- Holandia: Cillessen - De Ligt, van Dijk, Blind - de Jong - Dumfries (58. Pröpper), de Roon (58. Malen), Wijnaldum, Promes - Depay, Babel (81. Ake)
Jak to ujął w jednej z przedmeczowych wypowiedzi Marco Reus, spotkanie Niemców i Holandii to trochę tak jak pojedynek Borussii Dortmund z Schalke - klasyk. Dwójka sąsiadów mierzyła się w Hamburgu, wcale nie tak daleko granicy, gdzie kilka lat temu - tyle że w sparingu - "Die Mannschaft" pokonał "Oranje" 3:0. Kilku zawodników z obu zespołów pamiętało to spotkanie, ale dzisiaj wszyscy wspominali raczej poprzednie starcie, pierwsze w grupie C, kiedy w Amsterdamie Niemcy wygrali 3:2 po meczu pełnym emocji. Najpierw gładkie prowadzenie 2:0, później świetna dyspozycja Holendrów, wyrównanie, kilka parad Manuela Neuera, a następnie decydujący gol Nico Schulza w doliczonym czasie drugiej połowy. Dziś było dość podobnie, ale jednak inaczej...
Volley! #choreo @DFB_Team #GERNED 🇩🇪🇳🇱 @SPORT1 pic.twitter.com/uOdF0qP5B9
— Jochen Stutzky (@JochenStutzky) September 6, 2019
Deutschlands Angriff vs. Europas Fussballer des Jahres. Wenn das mal gut geht... 😅🙈 #GERNED pic.twitter.com/Y5XQQWTYca
— WUMMS (@WummsSportshow) September 6, 2019
Teraz sytuacja w niemieckiej drużynie była stabilniejsza. Trochę już Joachim Löw popracował ze swoimi piłkarzami, z którymi już na dobre przeszedł na ustawienie 1-3-4-3 z ultraszybkim zestawieniem ofensywy i wahadeł. Takie jest teraz nowe oblicze Niemców, którzy, co można było przewidzieć, postanowili w tym spotkaniu oddać piłkę Holendrom - mimo że grali u siebie. Tak wyglądała cała pierwsza połowa: przyjezdni atakowali, gospodarze kontrowali. Za wiele sytuacji po obu stronach nie było, ale zdecydowanie lepiej wychodzili w tym aspekcie Niemcy, którzy mieli ze 2-3 dogodne okazje. "Oranje" nie mieli tak naprawdę żadnej.
Najważniejsza akcja wydarzyła się w 9. minucie, kiedy Joshua Kimmich uruchomił na skrzydle Lukasa Klostermanna, który wykorzystał ogromną dziurę i przestrzeń w obronie Holendrów, wyprzedził swojego rywala i znalazł się w sytuacji sam na sam. Pojedynek z Jasperem Cillessenem co prawda przegrał, ale wtedy nadbiegł Serge Gnabry, zdobywając swoją 8. bramkę w 9. występie dla reprezentacji. Zresztą skrzydłowy Bayernu był bardzo aktywny w tych kontrach, raz próbował lobować holenderskiego bramkarza, chociaż najlepszą okazję na podwyższenie miał przed przerwą Marco Reus. Obrona gości znowu się pogubiła, tym razem linię spalonego złamał Daley Blind (przy golu był to Virgil van Dijk), ale strzał kapitana Dortmundu został obroniony przez Cillessena. Do przerwy zasłużone prowadzenie gospodarzy.
The pass by Kimmich is even better than the goal #GERNEDpic.twitter.com/1zEYu7WhAo
— R3ed Alrashid (@R3ed_0) September 6, 2019
#GERNED - Germany seem comfortable leaving the ball to the Dutch. Oranje got 62% possession at the moment and do look dangerous but whenever they lose the ball they look very vulnerable.
— Manuel Veth (@ManuelVeth) September 6, 2019
Do przerwy Niemcy prowadzą zdecydowanie zasłużenie, pewni w defensywie czekają na bardzo groźne kontry. Przy czym ich ostatnie spotkania pokazywały, że trzeba wstrzymywać przedwczesny entuzjazm, bo druga połowa może być wyraźnie inna. Ruch po stronie Holandii. #GERNED
— Piotrek Tubacki (@P_Tub) September 6, 2019
Ciekawie w pierwszej połowie było jeszcze w momencie, gdy Kimmich zderzył się z jednym z Holendrów, po czym na boisku wywiązała się mała szarpanina. Niemiec dostał żółtą kartkę (ale za to darcie się na sędziego dałbym mu jeszcze drugą...), a za przypałętanie się do afery ukarany został także Memphis Depay.
Isnt that racism? #GERNED
— Anton van Son (@antonvanson) September 6, 2019
Need someone to give a card, lets take the black guy with tatoos who wasnt involved.@UEFA
#GERNED - Derby atmosphere, love it. Let those tempers flare!
— Manuel Veth (@ManuelVeth) September 6, 2019
Tak jak przewidziałem w przerwie, druga połowa była zupełnie inna. "Nowe" Niemcy nie są w stanie zagrać z trochę lepszym rywalem niż Estonia świetnego meczu od początku do końca. Pierwsze minuty drugiej części były jeszcze niezłe, jakieś konterki, parę razy pełne portki w zespole Holandii, ale w końcu goście wzięli się do roboty. W 55. minucie sygnał dał Georginio Wijnaldum, którego strzał fantastycznie obronił Neuer. A potem? Dwa szybkie szlagi autorstwa... Jonathana Taha. W 59. minucie Niemcy zostawili za dużą przestrzeń między obroną a pomocą, Tah wywrócił się zamiast wybić piłkę, nie zdążył Schulz, a futbolówkę przejął Frenkie De Jong, z wielkim spokojem umieszczając ją w siatce. Chwilę później - przy lekkich kontrowersjach związanych ze spalonym Ryana Babela - Tah już sam wymierzył sprawiedliwość i w zamieszaniu strzelił sobie samobója...
Wystarczyło podejść wyżej, agresywniej i poodcinać Niemcom wszelkie możliwości rozegrania. Co prawda "Die Mannschaft" wyrównali w 73. minucie po trafieniu Toniego Kroosa z rzutu karnego, którego podyktowanie było... co najmniej wątpliwe. Ręka Matthijsa de Ligta była nieświadoma, stoper wstawał, nie wiedział gdzie jest piłka, która spadła i uderzyła go. Cóż, VAR-u jednak nie było, ale był remis.
Ale ten karny dla Niemiec to jakiś żart.
— Mariusz Moński (@M_Monski) September 6, 2019
Frenkie De jong goal Germany vs Netherlands 1-1 #GERNEDpic.twitter.com/daIZyQjbHt
— Zwode (@STREQM1) September 6, 2019
oh man Tah, now I am starting to feel bad for you #GERNED
— Tommy 'ToThetop' (@ToTheTopgg) September 6, 2019
2 goals and tah is the responsible for both. first he tried to reach the ball but couldn't get it and de jong scored, now he scored an own goal. why is he even playing, where is boateng and hummels??? 😡 #GERNED
— Krisztina | Toni Kroos liked my tweet 2x😭💓 | fan (@xtinap1) September 6, 2019
Środek pola Niemców się gubił, więc Löw aż przesadził i dołożył do pomocy Kaia Havertza i Ilkaya Gündogana, z szybkościowców pozostawiając jedynie Gnabry'ego (no i wahadłowych). Nie miało to jednak żadnego przełożenia na cokolwiek, bo oprócz poprzeczki skrzydłowego Bayernu w samej końcówce gospodarze nie potrafili zdziałać nic efektywnego. A "Oranje"? Zdobyli dwa gole! Przy tym nr 3 zawalił kolejny as w niemieckiej defensywie, Matthias Ginter, który najpierw stracił piłkę, a potem złamał linię spalonego. Neuera pokonał debiutujący Donyell Malen. Czwarty gol? A to ironia - kontratak! Memphis Depay fenomenalnie obsłużył Wijnalduma, a piłkarzowi Liverpoolu nie pozostało nic innego jak pogrążenie Niemców! 4:2! Po raz pierwszy w historii holenderska reprezentacja wygrała w Niemczech takim wynikiem! Nigdy nie zdobyli tam czterech bramek. Szacun, pany, szacun!
A pan, panie Löw... Lepiej pomyśl, czy nie trzeba jednak przywrócić do kadry Matsa Hummelsa, bo ta defensywa to jakiś żart...
Z przodu wszystko fajnie jak masz Reusa, Wernera czy Gnabry'ego. W środku ciasteczka dają Kroos i Kimmich. Ale z tyłu... To jest sieczka i radosna twórczość Niemców. Przydałby się Hummels w formie z drugiej rundy poprzedniego sezonu. #GERNED #EuroQualifiers
— Mateusz Majak (@matimajak) September 6, 2019
Dwa gole Taha, jeden Gintera. Wszystko w normie. #GERNED
— Piotrek Tubacki (@P_Tub) September 6, 2019