Przed eliminacjami EURO - Francja
"Trójkolorowi" - obecnie jedna z najmocniejszych, jeśli nie najmocniejsza reprezentacja na świecie. Didier Deschamps od kilku lat prowadzi swój zespół do chwały, lecz obecne eliminacje nie idą po ich myśli... Drugie miejsce w tabeli nieco rozczarowuje, tym bardziej, że grupa, w której się znajdują, nie należy do najtrudniejszych. Już na początku eliminacji przydarzyła im się ogromna wpadka. Porażka z Turcją była nieporozumieniem, a czas na odkupienie win zbliża się w niewiarygodnym tempie.
O spotkaniu rozgrywanym 8 czerwca chce zapomnieć każdy. Wpadka z Turcją nie powinna się zdarzyć, a podopieczni Didiera Deschampsa mieli pozamiatać w grupie H. Czasu jednak nie cofniemy, a szansa na szybki rewanż objawia się już 14 października. To właśnie w najbliższy poniedziałek "Trójkolorowi" stanął przed szansą odkupienia win sprzed kilku miesięcy i znacznego przybliżenia się do Mistrzostw Europy. Zanim jednak starcie z Turkami przed własną publicznością, zespół Didiera Deschampsa uda się na Islandię, gdzie zmierzy się z drugim z faworytów do awansu.
Ekipa, która spróbuje przybliżyć zespół do gry na EURO znów jest bardzo mocna, lecz jak to zwykle bywa - nie obyło się bez pojedynczych osłabień. Po sobotnim starciu z Brighton, w którym Tottenham uległ 0:3, groźnej kontuzji doznał Hugo Lloris. Podstawowy bramkarz "Trójkolorowy" po niefortunnym upadku złamał rękę, co z miejsca wyklucza go z gry na dłuższy czas. Alternatywy do zastąpienia bramkarza "Kogutów" nie było trzeba szukać, gdyż ta najprawdopodobniej znajduje się w Madrycie. Alphonse Areola choć nie ma szans na regularną grę w klubie, to w reprezentacji powinien zagrać. Steve Mandanda nadal kojarzy się z fatalnymi, nadającymi się do kabaretu wpadkami, a Mike Maignan, który został powołany za Hugo Llorisa przyjeżdża na kadrę po zebranie doświadczenia. Wybór bramkarza został, więc dokonany, co oznacza, że możemy iść dalej.
Hugo Lloris, blessé ce samedi avec Tottenham, ne pourra pas participer aux deux prochains matches des Bleus. Il est remplacé par le Lillois Mike Maignan @mmseize pic.twitter.com/2JQ4Gm8cOC
— Equipe de France ⭐⭐ (@equipedefrance) October 5, 2019
Sporego przetasowania możemy się jednak spodziewać w linii obrony. Didier Deschamps ma wybór, jakiego nie ma nawet Jerzy Brzęczek. Wszyscy zawodnicy łapią minuty, a francuskiej wersji Arkadiusza Recy nadal nie widać. Opiekun "Trójkolorowych" zachowa, więc rozum i godność człowieka, a ośmioosobowa defensywa do ostatnich minut będzie walczyć o grę w podstawowym składzie. Bo naprawdę ma kto. Reprezentacja Francji nie bez przyczyny jest uważana za jedną z najlepszych na świecie, a postacie formatu Raphaela Varane'a, Lucasa Hernandeza czy Clementa Lengleta tylko to potwierdzają. Konkurencja do wyjścia w podstawowej jedenastce jest, więc ogromna, lecz większe problemy tworzą się po przejściu do linii pomocy.
I nie chodzi tu o brak chętnych do gry, a raczej nadmiar. Miejsc do obsadzenia jest zaledwie dwa. Zawodników zgłaszających aspiracje do gry w meczach z Islandią oraz Turcją trzy razy więcej, a to oznacza, że Didier Deschamps będzie miał ogromny ból głowy. N'Golo Kante, Tanguy Ndombele Blaise Matuidi, Corentin Tolisso oraz Moussa Sissoko. I choć na liście zabrakło nazwiska Paula Pogby, któremu należy się odpoczynek i regeneracja, to środek pola wygląda mocarnie.
Linia obrony top, formacja pomocy klasa światowa, a co możemy powiedzieć na temat ataku, jeśli królują w nim nazwiska graczy Barcelony, Paris Saint Germain, Bayernu Monachium czy Chelsea? Prawdę mówiąc, to pozostaje jedynie współczuć defensywom rywala, które już w najbliższym tygodniu zderzą się potęgą "Trójkolorowych". Widok Antoine'a Griezmanna czy Kylliana Mbappe sprawia, że awans do Mistrzostw Europy jest już tuż tuż, a najbliższe dwa starcia przybliżą zespół do granicy awansu. I na tym należy skończyć, gdyż w popularnych "Żabolach" tak naprawdę jest po staremu. Dobrze i niezmiennie.