Jest Robercik, jest piłeczka, jest zwycięstwo - gładkie, choć bez stylu...
Robert Lewandowski błysnął - Polska wygrała. I na tym należałoby niestety skończyć, bo drużyna popularnie nazywana "Orłami Brzęczka" nie wzniosła się na wyżyny możliwości. Wynik niby jest, lecz stylu zabrakło, a to w tym wszystkim jest najważniejsze.
Łotwa 0:3 Polska (9', 13', 76' Lewandowski)
Składy:
Łotwa: Vanins - Jagodinskis, Dubra, Oss, Maksimienko - Laizans (72' Tobers), Rugins, Ikaunieks - Gutkovskis, Kigurs (86' Ciganiks), Rakels (71' Karasauskas)
Polska: Szczęsny - Kędziora, Glik, Bednarek, Rybus (80' Rybus) - Krychowiak, Klich (60' Piątek), Zieliński, Szymański, Grosicki (76' Frankowski) - Lewandowski
"Po odzyskanie sympatii kibiców" - rozpoczynał Dariusz Szpakowski, który w wypowiadanych słowach miał wiele racji. Ostatnie mecze reprezentacji Polski sprawiły, że drużyna Jerzego Brzęczka stała się pośmiewiskiem narodu. Kompromitacja ze Słowenią oraz remis z Austrią nie miały prawa się przydarzyć, lecz gdzie odzyskać godność i rozum, jeśli nie na Łotwie. Tamtejsza reprezentacja znajduje się w ogromnym kryzysie. Kibice nie wykazują zainteresowania kadrą, a w zespole nie widujemy postaci formatu Roberta Lewandowskiego, Grzegorza Krychowiaka czy Wojciecha Szczęsnego. Tam królują przedstawiciele Ekstraklasy, więc wynik mógł być jeden. Gładkie, szybkie, choć... mało przyjemne zwycięstwo Polaków. Styl nie porwał, lecz jedyne co się w tym momencie liczy, to trzy punkty, które w ostatecznym rozrachunku z pewnością się przydadzą.
POLSKA!
— Avanti (@Avanti_1989) October 10, 2019
fot. @Bogo136 #lvaPOL pic.twitter.com/JqqkRZZZjS
Rozpoczynając podsumowanie tego starcia nie można pominąć postaci Roberta Lewandowskiego. Pod wodzą Adama Nawałki strzelał jak na zawołanie. Na gole u Jerzego Brzęczka musieliśmy trochę poczekać, lecz naprawdę było warto. Napastnik Bayernu Monachium znów zadecydował o końcowym wyniku. Jego trzy gole zapewniły nam zwycięstwo, a powiedzenie "Jest Robercik, jest piłeczka i grają sobie chłopaki" zaczyna wchodzić w życie. Po rzeczywiście tak było - grał Robert, a reszta głównie się przyglądała... Środek pola był strasznie drętwy - Grzegorz Krychowiak, Piotr Zieliński oraz Mateusz Klich nie nadawali dziś na tych samych falach. Bardzo wolne rozgrywanie akcji, w większości z kilkukrotnym wykorzystaniem bloku obrony. Tak się gra w PKO Ekstraklasie, a nie w starciu o Mistrzostwa Europy, gdzie końcowy rezultat może mieć duże znaczenie w przyszłości. Nie ma, więc co się dziwić, że styl wyglądał przeciętnie, bo z tak prosperującym środkiem pola nigdy nie będzie dobrze.
Od czego to jednak zależy? Słabej postawy zawodników czy złego przygotowania trenera? Słowa wypowiedziane przez Jerzego Brzęczka na przedmeczowej konferencji wskazywały na to, że wszystko co dobre w karierze piłkarze - wiąże się z przygotowaniem w reprezentacji. Dlatego sorry chłopaki. Słabsza dyspozycja poszczególnych graczy nie jest winą Jerzego Brzęczka, który do dzisiejszego starcia przygotował się fenomenalnie...
O stylu należy, więc zapomnieć, bo poza hat-trickiem Roberta Lewandowskiego, czystym kontem Wojciecha Szczęsnego oraz asystą Sebastiana Szymańskiego wiele dobrego dziś nie doświadczyliśmy. Najbardziej z pewnością cieszy to ostatnie, gdyż skrzydłowy Dynama Moskwa już teraz udowadnia, że jest alternatywą na przyszłość. I choć na jego koncie zapisała się tylko asysta i kilka fauli, to od czegoś trzeba przecież zacząć. A asysta w drugim reprezentacyjnym występie jest w sam raz. Za zwycięstwo, więc dziękujemy, ponowne wystawienie Macieja Rybusa również, lecz na przyszłość prosimy o jeszcze lepszą grę. Bo z europejską potęgą się dziś nie mierzyliśmy...
Ależ nam 🇵🇱 to wyszło 😍 GOL Robert #Lewandowski ⚽️ asysta Sebastiana Szymańskiego 💪👌🔥👏 0:1 #LATPOL #LVAPOL pic.twitter.com/uqN4x2uNs1
— AleksandraKalinowska (@Ola_Kalinowska) October 10, 2019