Kant stołu pogromcą Niemców
Do naszej bazy własnie został dodany nowy tag. Jego bohaterem jest Niklas Stark, który załapał się na pierwszy w pełni jemu poświęcony tekst. Brawo on! Niestety niemiecki stoper zapewne wolałby, aby pisać o nim w kontekście transferu to jakiegoś topowego klubu, a nie... mocno pechowego zgrupowania w seniorskiej reprezentacji.
24-latek na co dzień występuje w berlińskiej Hercie, gdzie należy do grona czołowych piłkarzy. Prędzej czy później zapewne zmieni przynależność klubową, zresztą nie tak dawno poważnie łączono go chociażby z Borussią Dortmund. Także selekcjoner Joachim Löw docenił jego talent, po raz kolejny wysyłając mu zaproszenie na zgrupowanie reprezentacji Niemiec. Do tej pory Stark tylko przyglądał się poczynaniom swoich kolegów z poziomu ławki rezerwowych, cierpliwie czekał na swoją szanse, która prędzej czy później musiała nadejść - w końcu Niemcy mają ogromny problem z obsadą środka obrony i każdy bardziej wyróżniający się zawodnik ma szansę być częścią "Die Mannschaft".
Silny - bo tak można przetłumaczyć jego nazwisku - ma jednak wielkiego pecha. Pierwotnie miał zadebiutować w środowym sparingu z reprezentacją Argentyny, ale nie wytrzymał jego żołądek, który sprawiał mu takie problemy, że Stark musiał sobie odpuścić. W jego miejsce wskoczył więc stoper Freiburga Robin Koch, dowołany w ostatniej chwili przez Löwa z powodu ogromnej fali kontuzji trapiącej Niemców: +/- 13 piłkarzy wypadło "Jogiemu". Piłkarz Herthy miał więc dostać swoją szansę jutro, w eliminacyjnym meczu ze zmorą Waldemara Fornalika, czyli rzecz jasna Estonią, ale... ponownie doznał kontuzji. Jak? Zahaczył o stół...
W nocy Stark postanowił wybrać się do toalety, żeby zrobić to, co z reguły się w toalecie robi. Pech jednak chciał, że w pokoju było ciemno, a 24-latek kopnął piszczelem w kant stołu. Rzucił zapewne kilka cierpkich słów pod nosem, a ich intensywność wzrosła, gdy okazało się, że zwykłego siniaka z tego nie będzie. Niemiec rozwalił sobie nogę do tego stopnia, że trzeba było ją szyć i z reprezentacyjnego debiutu wyszły nici... Nie wiem, czy w tej sytuacji należy śmiać się czy płakać. ale Starka prawdopodobnie nie śmieszyłby gimnazjalny hit internetu sprzed lat: