Panowie Finowie, gratulujemy!!! Cieszcie się tym EURO!
Jeżeli ktoś z nas szukał takiej pięknej historii i zespołu, któremu mogą kibicować nawet tzw. "neutralsi"... chyba dostał właśnie odpowiedź, kogo może wspierać. Finlandia przez lata musiała znosić gorycz ciągłych porażek - ich mistrzowie rzadko prezentowali godny poziom. HJK Helsinki raptem raz zagrało w Lidze Mistrzów, a reprezentacja nigdy nie wystąpiła ani na EURO, ani na mundialu. Ten stan był aktualny... AŻ DO DZISIAJ!
Zadanie było proste - wygrać z Liechtensteinem. Zrobili na szczęście to, co do nich należało. Wygrali 3:0.
Życzyłem tego Finom od przegranych przez nich kwalifikacji do Euro 2008.
— Marcin Długosz (@DlugoszMarcin) November 15, 2019
Finlandia po raz pierwszy w swej historii zagra na wielkim turnieju! Piękna chwila dla fińskiego futbolu i ogromna radość! #veikkausliigapl
— Mateusz Dubiczeńko (@M_Dubiczenko) November 15, 2019
Po 9 meczach mają na koncie 18 punktów, zabrali drugie miejsce Grekom i Bośniakom, którzy byli teoretycznie silniejszymi zespołami. Tymczasem po raz pierwszy od eliminacji EURO 2008 Finlandia naprawdę była drużyną z godnością. Pomógł w tym najlepszy strzelec zespołu, Teemu Pukki. Staje się on bohaterem na miarę Roberta Lewandowskiego w Polsce. Dziś trafił dwa razy - ma już 9 goli w tych eliminacjach. Finlandia mroziła szampany (a raczej pewnie wódkę) już od jakiegoś czasu - Finowie wiedzieli, że mają szansę na wielką rzecz.
Oni przecież przeżyli pokolenie z Jarim Litmanenem na czele (słynne przecież są statystyki, w których widać, że w czasie świetności byłego gracza Barcelony, Ajaksu czy Liverpoolu Finowie nadawali w większości swoim synom imię Jari). Zawsze jednak to był kraj skoczków narciarskich (choć już teraz to nieaktualne i to mocno), kierowców rajdowych oraz kierowców wyścigowych. Okazuje się, że "sisu" (po fińsku: ''odwaga'') w końcu spłynęła też na piłkarzy.
Jari Litmanen, Antti Niemi, Jussi Jaaskalainen, Janne Saarinen, Sami Hyypia, Teemu Tainio, Mikael Forssell, Jonathan Johansson, Roman i Aleksiej Eremenko, Joonas Kolkka, Petri Pasanen - im nie było dane zagrać na wielkiej imprezie. Obecnej kadrze się to udało i to bez pomocy Roya Hodgsona (choć w jego czasach Finowie również prezentowali się naprawdę dobrze). Markku Kanerva będzie zapewne przeżywał to, co my w Chorzowie w 2007 roku. Stanie się idolem na miarę Leo Beenhakkera.
Finlandia po raz pierwszy w historii zagra na wielkiej piłkarskiej imprezie. Człowiek jakoś mniej psioczy na to 24-zespołowe EURO, gdy widzi taką historię. Co nie udało się Jaaskalainenowi, Hyypii, Tainio, Litmanenowi, Forssellowi, Johanssonowi, Saarinenowi, udało się dziś. https://t.co/9JjT3byLMg
— Rafał Majchrzak (@RMnaTT) November 15, 2019
Te obrazki są po prostu piękne. Pukki i spółka pokazali, że ich na to stać!
Finlandia właśnie po raz pierwszy awansowała na wielką piłkarską imprezę. Tuż po kończącym gwizdku wjazd na murawę. pic.twitter.com/5fAPyZkAw8
— Michał Mormul (@mmormul) November 15, 2019
I jest wjazd na murawę w Finlandii, moja ulubiona część futbolu! :D
— Jakub Olkiewicz (@JOlkiewicz) November 15, 2019
Teraz rozpocznie się zapowiadana impreza:
Norwich nakręci dokument o Teemu Pukkim świętującym awans na Euro. W Helsinkach po meczu z Liechtensteinem zorganizuje też pierwsze Pukki Party: cały klub Apollo na żółto, ogłoszenia w gazetach, banery w galeriach. „No Pukki, No Party” to najpopularniejsza koszulka w kraju.
— Paweł Grabowski (@pawel_grabowski) November 12, 2019