Francja w finałowej czwórce Ligi Narodów, Szwecja ogrywa Chorwację
Stawka pojedynku Francuzów z Portugalczykami była wysoka, ponieważ wygrana na Estadio da Luz dawała jednej z ekip awans do finałowej czwórki tegorocznej edycji Ligi Narodów. Koniec końców lepsi okazali się podopieczni Didiera Deschampsa. W innym meczu tej samej grupy Szwedzi pokonali Chorwatów 2:1. Zapraszamy do czytania.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Les Bleus s'imposent 1-0 face au Portugal et se qualifient pour le "FINAL 4" de l'UEFA Nations League ! 🇫🇷🙌 #FiersdetreBleus pic.twitter.com/l4IWzsJFsf
— Equipe de France ⭐⭐ (@equipedefrance) November 14, 2020
Portugalia 0:1 Francja (Kante 54')
Składy wyjściowe:
Portugalia: Patricio - Cancelo, Fonte, Dias, Guerreiro - Pereira, Carvalho - Fernandes - Joax Felix, Ronaldo, Silva
Francja: Lloris - Pavard, Varane, Kimpembe, Hernandez - Rabiot, Kante, Pogba - Coman, Martial, Griezmann
Przed dzisiejszym meczem obie ekipy miały po dziesięć punktów, ale ze względu na lepszy bilans bramkowy pozycje lidera zajmowali Portugalczycy. W pierwszym starciu tych ekip padł bezbramkowy remis. O ile Portugalia podchodziła do dzisiejszego pojedynku po wysokiej wygranej 7:0 z Andorą w sparingu, o tyle Francuzi chcieliby zapewne jak najszybciej zapomnieć o porażce 0:2 z Finlandią. Jednego byliśmy pewni, walka o pierwsze miejsce w grupie zapowiadała się emocjonująco.
Griezmann to taki francuski Grosik – reprezentacja daje mu +10 do wszystkich skilli
— Elon Piżmo (@MacKrynski) November 14, 2020
Pierwsze minuty upłynęły spokojnie, nikt nie rzucał się do ataku od pierwszego gwizdka. Najgroźniejszy strzał na początku meczu oddał Cristiano Ronaldo, który zza pola karnego próbował pokonać Hugo Llorisa. Po chwili z kąta uderzył Kingsley Coman, tyle że również w tej sytuacji lepszy okazał się bramkarz. Nieco później Griezmann podał po ziemi między obrońcami do Martiala, jednak piłkarz Manchesteru United przegrał jeden na jeden z golkiperem gospodarzy. Więcej okazji do wyjścia na prowadzenie mieli podopieczni Didiera Deschampsa, a dotąd najgroźniejsze wydawało się uderzenie Adriena Rabiota z głowy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego.
Blisko byli też w 30. minucie, kiedy w zaskakujący dla Portugalczyków sposób rozegrali stały fragment gry. Antoine Griezmann zdecydował się na dośrodkowania na głowę Varane'a, po czym piłkarz Realu Madryt zgrał od razu do Rabiota, a piłka po jego próbie strzału z przewrotki trafiła do Martiala, który z kilku metrów trafił futbolówką w poprzeczkę. Nie miał szczęścia zawodnik "Czerwonych Diabłów" czego dowód dał pod koniec pierwszej odsłony. Wówczas zmarnował kolejną dogodną okazje do otworzenia wyniku meczu, znów zwycięsko z tej batalii wyszedł Rui Patricio. Po pierwszych czterdziestu pięciu minutach to właśnie kadra "Trójkolorowych" powinna prowadzić na stadionie w Lizbonie, ale brakowało skuteczności.
Musi Martial wykorzystać jedną ze świetnych okazji, jaką miał do przerwy. #PORFRA
— Damian Węgrzyn (@DamianWg98) November 14, 2020
W trakcie pierwszych czterdziestu pięciu minut gola się nie doczekaliśmy, choć sytuacji ku temu było kilka. Dopiero w drugiej odsłonie Francuzi wyszli na prowadzenie za sprawą N'Golo Kante, który dobił strzał Adriena Rabiota wypluty przez Rui Patricio. Całość była poprzedzona przyjemnym dla oka atakiem pozycyjnym, składającym się z kilku szybkich podań po ziemi. Nie minęło pięć minut, a już Francja mogła prowadzić 0:2, kiedy dośrodkowania Rabiota na bramkę nie zamienił Paul Pogba. Przyglądając się bliżej tej sytuacji nie wiemy, co tak naprawdę chciał zrobić gracz Manchesteru United. Niby próbował z głowy, a koniec końców futbolówka odbiła się od klatki piersiowej i całe starania poszły na marne. Trzeba też dodać, że większość ataków goście przeprowadzali prawą stroną boiska.
Ładnie z dystansu w 75. minucie próbował Joao Moutinho, tyle że z jeszcze lepszej strony pokazał się bowiem Hugo Lloris, popisując się kapitalną paradą. Raz Kimpembe nie dopuścił do tego, by piłka wrzucana z lewej strony boiska dotarła na głowę Cristiano Ronaldo. Gdyby tak się stało, to najprawdopodobniej mielibyśmy już 1:1. O wiele lepiej wyglądała gra Portugalii w drugiej połowie, o czym najlepiej świadczyły stwarzane sytuacje. Kolejne minuty płynęły nieubłaganie, co na rękę było reprezentacji Francji. Wygrana z Portugalią dawała im pierwsze miejsce na kolejkę przed końcem zmagań w fazie grupowej Ligi Narodów. No i tak też ostatecznie zakończył się pojedynek na Estadio da Luz w Lizbonie. Zrewanżowali się Portugalczykom za finał EURO 2016, ale.. zaraz, zaraz - na przyszłorocznym czempionacie europejskim dojdzie do ponownego starcia obu ekip, ponieważ znaleźli się w tej samej grupie. Jedno jest pewne, reprezentacja Francji zameldowała się w "Final Four".
𝗙𝗨𝗟𝗟𝗧𝗜𝗗
— Svensk Fotboll (@svenskfotboll) November 14, 2020
Viktig vinst! 🟡🔵
🇸🇪 2-1 🇭🇷 | #SWECRO #viärsverige pic.twitter.com/Pcl3ekLR89
Szwecja 2:1 Chorwacja (Kulusevski 36', Danielson 45+2 - Danielson 82'S)
Ważne spotkanie za nami, ale nie dlatego, że reprezentacje Szwecji i Chorwacji miały jeszcze jakiekolwiek szanse na zajęcie pierwszego miejsca. Po czterech kolejkach byli już bez szans, gra toczyła się za to o pozostanie w najwyższej dywizji. Pierwszego gola dostaliśmy w 36. minucie, kiedy Dejan Kulusevski pokonał Livakovicia strzałem z lewej nogi na dalszy słupek. To jednak nie było ostatnio słowo Szwedów, którzy tuż przed zejściem do szatni podwyższyli wynik starcia na 2:0.
Dośrodkowanie z rzutu rożnego, przed obrońców Chorwacji wybiega 31-letni Marcus Danielson i głową kieruje futbolówkę do siatki. Taki rezultat jest niebezpieczny, o czym słyszeliśmy już milion razy. W 81. minucie kontakt zdołali złapać Chorwaci. Strzelec drugiego gola dla Szwecji tym razem nie miał powodów do dumy, gdyż po piłka po odbiciu się od jego pleców wpadła do bramki, tyle że własnej. Przez to zakończył dzisiejszy pojedynek z trafieniem samobójczym. Na szczęście podopieczni Zlatko Dalicia nie dali rady doprowadzić do remisu.