Nie do wiary, Polska wygrała! Wynik jest. Ale gra...
Były pojedyncze przebłyski, trzy bramki, więcej konkretów i przede wszystkim Robert Lewandowski. Wszystkie pozytywy zliczymy na palcach jednej ręki. No i w zasadzie to tyle. Mimo tego, że wynik wygląda całkiem nieźle, wciąż jest lepszy od samej gry.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Polska - Albania 4:1 (12' Lewandowski, 44' Buksa, 54' Krychowiak, 90' Linetty' - 25' Cikalleshi)
Polska: Szczęsny - Bereszyński, Glik, Bednarek, Rybus - Frankowski, Krychowiak, Moder, Jóźwiak - Buksa, Lewandowski
Albania: Berisha - Djimsiti, Kumbulla, Ismajli, - Hysaj, Bare, Gjasula, Trashi - Abrashi, Manaj, Cikalleshi
Zaczęło się tak pięknie, tak dobrze, no ale trzeba też przyznać, że po części był to tylko i wyłącznie jeden z przebłysków, który zadziałał tak, jak zadziałać nie powinien. Szybko strzelona bramka raczej nie pomogła. Wręcz przeciwnie, ona zaszkodziła do tego stopnia, że patrząc na grę reprezentacji Polski, można było nie tylko złapać się za głowę, ale na przykład zmierzyć się z pytaniem, czy gramy z Albanią, czy kimś dużo wyżej notowanym pokroju Niemców. Czwarta siła grupy I przesiadywała na naszej połowie, jakby była u siebie. Wpadła na herbatę i urządziła sobie biesiadę. Totalnie zdominowała środek pola, przejęła najważniejszą część boiska, no i tak sobie pykała, jakby była faworytem tego meczu.
Może znowu trzeba po prostu jakiś turniej zorganizować na @PGENarodowy?
— Wojciech Piela (@WPiela96) September 2, 2021
Na kogo zrzucić więc całą odpowiedzialność. Cóż, zastanówmy się. Duet złożony z Jakuba Modera oraz Grzegorza Krychowiaka na papierze nie wyglądał najgorzej, wszak zarówno jeden, jak i drugi przyjechał na zgrupowanie po dość udanym początku rozgrywek. Młody pomocnik ma już na swoim koncie gola oraz asystę dla Brighton. Ten starszy wszedł zaś do Krasnodaru z buta. Został liderem środka pola. Ba, nagrodzono go nawet opaską kapitana. Generalnie może nie prezentowało się to fantastycznie, niby mogło lepiej, no ale nie było też większej tragedii. Pomimo tego, że ostatnie spotkania z udziałem tego duetu ponad pewien poziom nie podskoczyły, na tle nieco słabszego rywala miało wystarczyć. Samego selekcjonera Paulo Sousę zadowoliłoby zapewne przejęcie kontroli w środku pola, no i tu zaczęły się schody.
Grę prowadziła Albania. Stwarzała sobie coraz więcej sytuacji. Regularnie gościła pod bramką Wojciecha Szczęsnego, kilka razy mu zagroziła i koniec końców umieściła piłkę w siatce. Szczerze? Stało się to, czego mogliśmy się obawiać. Momentami byliśmy wręcz pożerani przez słabszego rywala.
No, ale idźmy dalej, bo postawa w środku pola, która na ogół była dość bierna, jest oczywiście tylko częścią tego, co tak naprawdę nie wypaliło. Nie zrzucając już wszystkiego na wspomniany duet, totalną abstrakcją znów okazała się linia obrony. Akurat tam brakowało chyba wszystkiego. Porozumienie, współpraca, ehh... szkoda gadać. Albańczycy wjeżdżali pod naszą bramkę, jak Armando Sadiku to tego garażu, w którym powinno stać ferrari. Stworzyli jedną, drugą, trzecią, dziesiątą sytuację, no i jedna z nich zatrzepotała w siatce. Pomimo tego, że Wojciech Szczęsny rozgrywał swój najlepszy mecz od jakichś trzech miesięcy i tak został pokonany jeszcze przed przerwą. A mimo to należy mu się nagroda dla gracza meczu, wszak wiele wskazuje na to, że gdyby nie postawa doświadczonego bramkarza, nie byłoby tu czego zbierać.
Zaraz wyjdzie na to, że Szczęsny miał tu więcej roboty niż w słynnym 2:0 z Niemcami. #POLALB #Qatar2022
— Mateusz Leleń (@LelenMat) September 2, 2021
Na szczęście jest jeszcze wielki, piękny, no i niezawodny Robert Lewandowski. Oj ciężka byłaby to przygoda, gdyby napastnik Bayernu Monachium był graczem pokroju Adama Buksy, Jakuba Świerczoka czy Karola Świderskiego nic im oczywiście nie odbierając. Ten pierwszy wpisał się przecież nie listę strzelców. Ale wróćmy. Na pewno brakowałoby argumentów pod polem karnym przeciwnika, bo w gruncie rzeczy to on gwarantował dziś wszystko, co przynosiło jakikolwiek konkrety. Zresztą spójrzmy.
- wykorzystane dogranie Kamila Glika i bramka na 1:0.
- kilkunastometrowy rajd, ogranie dwóch rywali i dogranie na pustą bramkę do Grzegorza Krychowiaka.
- wygrana przebitka na drugim metrze i znów piłka umieszczona w siatce. Niestety po spalonym.
- kilka prób rozegrania.
- minimalnie niecelny strzał sprzed pola karnego.
Nie ma nad czym dyskutować. Obok Wojciecha Szczęsnego był dziś najlepszym elementem tej porozrzucanej układanki. Dawał dużo spokoju, przyczynił się do zwycięstwa i po części też natchnął zespół do walki. Sama gra po przerwie wyglądała bowiem dużo lepiej, pojawiła się częściowa dominacja w środku pola. Ogarnął się nawet Grzegorz Krychowiak, który oprócz strzelonej bramki, zanotował kilka fajnych zagrań. Tu jakaś piłka za obronę, tam dość groźny strzał z dystansu. Na ogół coś ruszyło, lecz za całokształt należałaby się trójka na szynach, bo o ile wynik i pewne przebłyski oczywiście się zgadzają, o tyle ciągłości tu raczej nie było. To tyle, dobranoc.
Przy 1-0 wyglądało lepiej, ale skoro już policzyłem, to wrzucę, bo zawsze jakiś pozytyw 😁
— Mateusz Rokuszewski (@mRokuszewski) September 2, 2021
Robert Lewandowski u Jerzego Brzęczka - 8 goli w 18 meczach
Robert Lewandowski u Paulo Sousy - 7 goli w 7 meczach