Młodzież przegrała z Holandią. Dobra informacja - była walka i rzuty karne
Pół Polski i kilka osób z pobliskich wsi żyło wczorajszym pojedynkiem w ramach eliminacji do mistrzostw Europy w Katarze. Rywalem było San Marino, padło dużo bramek i tylko ten brak czystego konta strasznie razi w oczy. Ponownie strzeliła nam najsłabsza reprezentacja w Europie, no ale nie tylko tam działo się coś, na co warto było zwrócić uwagę. Drugi mecz w Pucharze Syrenki rozegrała reprezentacja Polski do lat 17. Mimo tego, że uległa Holendrom (2:3) pokazała, że na tle silniejszego rywala również można powalczyć.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Drużyny pokroju Holandii, Hiszpanii, Włoch, Niemiec czy Portugalii... generalnie nie mamy do nich większego podjazdu i nie mówimy tu tylko i wyłącznie o zespole seniorskim. Jeszcze większa przepaść powstała na szczeblach młodzieżowych. No, ale czemu się dziwić? Szkolenie w poszczególnych państwach osiągnęło tak fenomenalny poziom, że część zawodników ma już za sobą debiuty w najbardziej prestiżowych rozgrywkach w Europie. U nas? Przewiną się pojedyncze jednostki, które faktycznie zadebiutowały w ekstraklasie, aczkolwiek jest ich tak mało, że nie wypada tu mówić o zdobytym doświadczeniu. Tego tak właściwie nie ma.
Przed rep 🇵🇱 U17 dziś duże wyzwanie – mecz z Holandią 🇳🇱. W składzie rywali między innymi napastnik BVB okrzyknięty "nowym Haalandem", najmłodszy debiutant w historii Feyenoordu, podopieczni van Nistelrooy'a i Heitingi, czy zawodnik, który grał w jednym zespole z Robbenem 😉🔜🎙
— Adam Delimat (@a_delimat) September 5, 2021
Dało się to już dostrzec blisko tydzień temu w sparingu z reprezentacją Włoch. Zespół do lat 20 uległ 0:2 i tylko potwierdził, że naprawdę jest nad czym pracować. Identyczne obawy były również w stosunku do wczorajszego spotkania przeciwko Holendrom. Tak w zasadzie nie ma co się dziwić. Tym razem drużyna o trzy lata młodsza, ale również budowana na nazwiskach na co dzień występujących w największych zespołach tamtejszej ligi. Przedstawiciele Ajaksu Amsterdam, Feyenoordu Rotterdam czy PSV Eindhoven. Na ogół nie ma czego porównywać, wszak po stronie polskiej największe wrażenie robili zawodnicy Zagłębia Lubin, Jagiellonii Białystok, a do niedawna również Pogoni Szczecin.
Biorąc to w ciemno, myślisz, znów dostaną baty i na tym się skończą wszelkie zachwyty nad systemem szkolenia, który i tak kuleje od dobrych kilku lat. No i coś w tym było. Śledzisz to starcie i widzisz, że reprezentacja Polski rozgrywa zwykły mecz z dużo silniejszym rywalem. Zdecydowana część spotkania przesiedziana pod własnym polem karnym, szukanie pojedynczych kontr i tak zwane pałowanie na wysokiego napastnika. Na tym kończyły się wszelkie argumenty, które w jakiś sposób przemawiały za Polakami. A rywal? Pełna elegancja, swoboda ruchów, wchodzenie w pole karne i finalnie umieszczanie piłki w siatce. Na przestrzeni regulaminowego czasu gry udało im się zdobyć dwie bramki. Jeśli ktoś nie śledził, pewnie powie – i na tym tak naprawdę się skończyło. Otóż nie.
Reprezentacja Polski może i nie zagrała kapitalnie, bo nie było i do tego warunków. Grę prowadziła Holandia, strzeliła dwie bramki, lecz jednocześnie nie była na tyle poukładana w defensywie, że zespół prowadzony przez Dariusza Gęsiora zdołał doprowadzić do remisu. Na listę strzelców wpisali się Oliwier Sławiński oraz Bartosz Tomaszewski. Udało się doprowadzić do serii jedenastek, no ale w karnych i tak lepsza była Holandia.
Wnioski? Niby mecz, jak mecz, choć cieszy, że na tle silniejszego rywala faktycznie udało się powalczyć. Nie był to typowy pojedynek, w którym reprezentacja Polski nie stworzyła sobie ani jednej komfortowej sytuacji. Aż tak źle to jednak nie było. Przewinęło się kilka prób i za to należy chwalić, bo jak pokazało wczorajsze spotkanie z San Marino, do młodzieży świat należy, co po części udowodnił Nicola Zalewski.